niedziela, 10 grudnia 2023

Sobota to dobry dzień na komiksy #1 (scenariusz i rysunki: Karol Jesiołkiewicz, wydawnictwo własne, 2023)



Czemu sobota, a nie na przykład wtorek? To wyjaśnia autor we wstępniaku do zina z krótkimi formami podrzeszowskiego artysty.

Karol Jesiołkiewicz dał się poznać jako jeden z twórców regularnie goszczących na łamach magazynu AKT (od numeru 20-ego). Jego kreska rzuca się od razu w oczy - drobiazgowa, pełna pietyzmu, z barokowym rozmachem kreująca fantastyczne światy, choć nie brak w nich elementów karykaturalnych. Ale fantasy nie jest jedynym poletkiem uprawianym przez rysownika, Jesiołkiewicz z podobną swadą ilustruje także humorystyczne historie współczesne a za swoją cechę rozpoznawczą wybrał zez zbieżny na twarzach tworzonych bohaterów.

Ale zanim trafił do AKT-u, gdzie zaczęły się ukazywać w kolorze kolejne przypadki Garrona z Oderzy, Karol hołdował klasycznej metodzie selfpublishingu: powielaniu komiksów na domowych drukarkach w niewielkiej ilości egzemplarzy, zszywanie stron biurowymi narzędziami i kolportowanie zinów drogą szeptaną. Czemu o tym wspominam? Gdyż Sobota to dobry dzień na komiksy to powrót artysty do filozofii DIY sprzed 10 lat. Może teraz autor użył ciut grubszego papieru, a czarny kolor wygląda odpowiednio tłusto, ale wciąż trzeba się mocno postarać by wejść w posiadanie kopii tytułu. Mam to szczęście, że znam Karola osobiście; jest z mojego miasta - ktoś z zewnątrz (na obecną chwilę) musi wypatrywać tytułu po imprezach komiksowych na zaprzyjaźnionym stoliku Mateusza Michnowicza aka Wolfhunt (KJ jest również nieobecny w social mediach).

Sobota to pięć (sześć ze quasi-aktowym wstępniakiem) krótkich, dowcipnych epizodów biorących się za bary z różną tematyką. I tak Wirtuozeria w dość nietypowy sposób przedstawia problem internetowych gównoburz. Te zazwyczaj dość szybko idą w agresję i ataki personalne. A co by było, gdyby w takiej dyskusji uczestniczył prawdziwy wirtuoz słowa? Jesiołkiewicz taką sytuację zilustrował innym przykładem - koncertem genialnego pianisty, który klawiaturę komputerową potraktował jako instrument wydający wytrawne melodie. Przyznam - fajne, nieoczywiste porównanie. A sama scena rodzajowa, w której główny bohater siada do zmyślnego fortepianu ma całkiem niezły wydźwięk alegoryczny.

Obiekt X oparty jest na suspensie. Dobrym suspensie, który udało się zawrzeć po dwóch stronach opowieści. Wraz z naukowcem Instytutu Psychologii przeprowadzamy wywiad z pacjentem, który potrafi czytać w myślach. Owszem, nie dostajemy tu żadnej kto wie jak oryginalnej puenty, zwyczajnie buzia uśmiechnie się, gdy dojdziemy do ostatniego kadru wyjaśniającego zagadkę. Z kolei w Ponurym Żniwiarzu (najdłuższej historii w zbiorku) finał jest zbyt oczywisty i mało przewrotny. Sama historia jest poprowadzona wzorowo - ot, sama Śmierć jest pracownicą niebiańskiego korpo i musi zmienić image, by dostosować się do współczesnych trendów. I mimo, iż to jest oczywista satyra na bolączki związane z typowo współczesnym kreowaniem wizerunku, brakło efektu 'wow' w suplemencie. Czego nie można powiedzieć o Dziewczynie z genialnym tyłkiem. Prosty, angorowy żart oparty na grze słów, ale tu zadziałał.

Najlepszą rzeczą w komiksie są jednak Smalltalkersi - króciutkie odcinki w formie trzy- cztero-kadrowych pasków. Bohaterami są dwaj chłopacy, Chudy i Gruby, którzy swoimi perypetiami dowcipnie podsumowują otaczający ich świat. Jesiołkiewicz prezentuje tu swój typ humoru, który jednego czytelnika będzie bawił, innego niekoniecznie, ale równocześnie pokazuje, jak twórca dobrze czuje się w szybkiej, skondensowanej satyrze. Mnie najbardziej siadły Chmury, gdyż nie spodziewałem się zawartego w nim pierwiastka pure nonsensu.

Sobota to dobry dzień na komiksy wydaje się być zinem mainstreamowym, w którym całkiem sporo komiksiarzy o zróżnicowanych gustach znajdzie coś dla siebie. Miłośnicy szczegółowej kreski. Ci, którzy dorastali na komiksach Szarloty Pawel. Fani widowiskowo narysowanych kreatur. Entuzjaści obyczajowego humoru. Kiperzy komiksowego pazura, charakterystycznego dla krótkiej formy. Jedynie undergroundowcy poczują się nieutysfakcjonowani. Jesionkiewicz to przedstawiciel klasycznej, starej szkoły opowiadania obrazkowymi sekwencjami.



Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Stan bloga po PFSK'24

Trzeci rok z rzędu pojechałem na Poznański Festiwal Sztuki Komiksowej. Trochę na wariackich papierach. W mieszkaniu bajzel po niedawnym remo...