poniedziałek, 31 lipca 2023

Papatu Para Para Comic Shorts #1 (scenariusz i rysunki: Javvie & Xuh, wydawnictwo własne, 2023)


Javvie i Huh - życiowe partnerki, każda z własnym unikalnym stylem i odmienną wrażliwością komiksową. Ich wcześniejsze prace można napotkać rozsiane po różnych antologiach (choć Xuh wydaje sporo własnym sumptem) - tym razem połączyły siły pod szyldem Papatu i rzuciły na rynek pierwszy tom planowanego cyklu krótkich, anglojęzycznych historyjek.

Papatu Para Para Comic Shorts #1 zawiera cztery shorty. Ale dziewczyny nie wchodzą sobie w artystyczną drogę; każda jest scenarzystką i rysowniczką swojej partii. Pomiędzy opowiadaniami nie ma powiązań, autorki również nie przyjęły żadnych założeń fabularnych, które by mogły funkcjonować jako 'temat numeru'. Zgaduję, że efekt końcowy jest efektem wielu rozmów i dyskusji przy kawie - jednak pod względem artystycznym twórczynie ciągną w swoją stronę, w której czują się naturalnie.

Xuh już wcześniej dała się poznać jako specjalistka od rzeczy niepokojących, które bez problemu na kilku stronach potrafiły wprowadzić czytelnika w nastój psychicznego dyskomfortu. Dla tego wydawnictwa artystka przygotowała dwa niezłe horrory psychologiczne, mające punkt zaczepienia w opowieściach rodem z The Twilight Zone. W Vanished poznajemy historię dziewczyny, która dostała napadu lęku dowiadując się jak w prosty sposób współczesne aplikacje potrafią wymazać dowolną osobę ze wspólnego zdjęcia. Teoretycznie drobny żart zaczyna szybko przemieniać się w coś bardziej mrocznego. Xuh zdaje się przestrzegać przed coraz bardziej skomplikowaną technologią, której działanie powoli staje się 'magiczne' dla zwykłego użytkownika. Wyczuwam także lekką obawę autorki przed niefrasobliwością zmieniania cyfrowej rzeczywistości. Łatwo na zdjęciu kogoś skasować, usunąć, przerobić, wymienić na inną postać - czy równie bezrefleksyjnie przyjdzie nam wymazać inną osobę w realnym życiu?

Ale to dopiero przystawka do creepy factor panujący w The Callings. To teatr jednego aktora. Młody chłopak dostaje pracę i dzieli się telefonicznie wiadomościami ze swoją matką. Dialogów rodzicielki nie słyszymy, możemy zgadywać z kontekstu o czym rozmawiają. Wraz z upływem czasu w rozmowach chłopaka miejsce entuzjazmu coraz częściej wypełniają czarne myśli a idylliczny obraz przyszłości pęka wraz z kolejnymi przepracowanymi tygodniami. Czytelnik nie dowiaduje się, co to za praca, ale z każdą stroną z kart komiksu zaczyna wypływać klaustrofobiczny zaduch i niepokój przemieszany z histerią. A finał to już cios w twarz - mimo skrupulatnie przygotowywanego klimatu zaszczucia, nie jesteśmy w stanie przewidzieć końcowego twistu fabularnego. Który to każe natychmiast wrócić do początku lektury i przeczytać historię z nowo nabytą wiedzą. Wówczas staje się jeszcze... straszniejsza. 

Xuh świetnie operuje elementami grozy. Rysuje postaci w sposób niewinny, tak, że empatycznie chcemy je chronić przed zbliżającym się mrokiem. Mimo, iż twarze wykazują minimum emocji, bądź są nakreślone w sposób symboliczny, to kreska Xuh sprawia, że bez problemu da się wychwycić wszystkie zaplanowane przez autorkę intencje fabularne. Organiczny chłód, designerski minimalizm, mangowe referencje, uciekanie z kamerą od pokazywania oblicza (bądź pozbawiania go oczu) sprawiają, że w okolicach kręgosłupa pojawia się pełznący ku górze chłód. Mam nadzieję, że kolejne rzeczy oartystki przyniosą również podobne stężenie psychodelicznego strachu.

Javvie to z kolei przeciwieństwo Xuh. To trzpiotka, nadpobudliwa osobowość, niepoprawna optymistka. I zamiast straszyć, woli tworzyć historie obyczajowe. Takie z najbliższego otoczenia, skupiające się na codziennych aspektach. The worst flatmate to właściwie pre-romans, historia o dwóch odmiennych charakterologicznie współlokatorkach. Dostajemy więc lekką komedię pomyłek, szczyptę teenage-dramy i słodki happy-end. Przy okazji autorka sprytnie przemyciła ciutkę fajnej wiedzy o kulturze japońskiej. I mimo iż to mało oryginalna historyjka o rodzącym się uczuciu, umieszczony w niej poziom ogólnej sympatyczności sprawia, że brak świeżości wcale nie przeszkadza w lekturze. Można się cieszyć precyzyjną kreską, skupić uwagę na fryzurach i uśmiechnąć studiując przesadnie zaakcentowane emocje rozkwitające na twarzach bohaterek.

A zina zamyka Welcome to my art tutorial gdzie Javvie udziela rad początkującym twórcom. Powiedzmy, że sprzedaje tipy lekko... szelmowskie. Ale równie szelmowsko został zaprojektowany ów poradnik. Uproszczona, wręcz szkicowa kreska, pozbycie się klasycznego podziału na kadry, komediowo-absurdalne rozplanowanie myśli i sympatyczna buźka prowadzącego wykład sprawiają, że dość łatwo podchwytuje się tezy głoszone przez twórczynię.   

Dwie artystki - każda z własnym unikalnym stylem i odmienną wrażliwością komiksową. Zrobiły zina, w którym każda pokazuje się z nader interesującej strony. Osobiście bardziej leży mi na duszy ciemność Xuh, choć wariactwa Javvie przyjmę również w ilościach hurtowych. Oby tylko nie skończyło się słomianym zapałem i zgodnie z daną obietnicą - kolejne odsłony ukazywały się cyklicznie. 

Wydawnictwo do kupienia na konwentach, na stronie autorek, oraz w sklepie Róbmy Dobrze. Na Gildii chyba nie było.


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Spółka Zło #1: Zło czai się wszędzie (scenariusz: Karol Porzycki, rysunki: Piotr Burzyński, wydawnictwo Aqvarius Studio, 2024)

I oto mamy na rynku kolejne małe wydawnictwo, które na dzień dobry wystartowało z zeszytówką. Z technicznego punktu widzenia to parodia supe...