czwartek, 13 czerwca 2024

Rajtuzy Sprawiedliwości #2: Gra warta świeczki (scenariusz: Mateusz Piątkowski, rysunki: Krzysztof Małecki, wydawnictwo Celuloza, 2024)


Piątkowski to zły człowiek!

W pierwszym zeszycie przedstawił swoją cudaczną drużynę superbohaterów i tym samym zaostrzył apetyt na kolejną dawkę szalonych przygód kolorowej gromadki. A tu zonk - nie dość, że ekipa Królowej Rozmiarów nie pojawia się na żadnym kadrze, to odsłona druga przenosi nas kilka miesięcy wstecz, do biura zamaskowanego detektywa Philipa Archera. Zaczyna się jak w klasycznej opowieści noir. Do obskurnych drzwi puka seksowna blondynka, czym budzi skacowanego detektywa. Chodzi oczywiście o znalezienie zaginionej osoby, w tym przypadku ojca kobiety. Problem w tym, że zaginiony Rory O'Shannon jest dość rozpoznawalną i niebezpieczną personą.

Mateusz kolejny raz puszcza wodze postmodernistycznej zabawy i miesza gatunkowe pulpy w quasi gangsterską opowieść, mocno zabarwioną humorem. Nie, nie czarnym. Zwyczajnym, z mnóstwem slapstickowych chwytów i mrugnięć do czytelnika (już sam tytuł jest dwuznaczny). Czego tu nie ma? Chandlerowski bohater, Ameryka post-prohibicyjna, zakapiory i osobniki z nadnaturalnymi mocami, gangsterski vibe, cięte dialogi, sytuacyjny dowcip i całkiem brutalne momenty. Dostajemy także przerywnik 'animowany', rodem z międzywojennych kreskówek Disneya. Aż ma się ochotę puścić podczas lektury jakiś rasowy jazz z tamtej epoki i odpalić cygaro. 

Szelmowskiej fabule świetnie wtóruje Krzysztof Małecki graficznym pomysłami. Diastema panny O'Shannon - urocza. Prochowce bohaterów - prosto z ówczesnych magazynów modowych. Fizjonomie czarnych charakterów - jak najbardziej niewyjściowe. Krajobrazy Six Ville City - da się wyczuć odrobioną pracę domową podczas rysowania. Projekt stroju detektywa Archera - cudownie retro-idiotyczny, gdzie za całą maskownicę służą mu fajansiarskie okulary w rogowych oprawkach (tak, do ciebie piję Clarku Kencie). I czasami warto wpatrzeć się uważniej w szczegóły tła. Kim jest rogata postać na obrazie? Czy nazwy własne często pojawiające się na miejskich reklamach i tablicach w knajpach (6VC Derby) powinny coś sugerować bardziej oczytanym czytelnikom? Mnie nie mówią nic, być może będą mieć znaczenie fabularne w dalszych częściach, ale cały ten pietyzm w bawieniu się w takie drobnostki sprawia, że to miasto żyje, tętni, ma swoje historie a także... tajemnice.

Gra warta świeczki przynosi inny klimat niż Wspaniała Trójca i Piraci Przestworzy. To samo miasto, ten sam hultajski styl opowiadania historii z czasów Złotej i Srebrnej Ery komiksu, ta sama żonglerka kliszami z groszowych magazynów - a jednak fabularne akcenty zostały tu przemieszczone z superbohaterskiej nawalanki na grunt bardziej kameralnej, gangsterskiej opowieści. 

I teraz głowa zastanawia się, w jaki sposób panowie wypełnią lukę fabularną między #1 a #2. Tajemnice zostały postawione, solidny cliffhanger odznaczony a teraz zły Piątkowski i nie lepszy Małecki każą czekać nie wiadomo jak długo na kontynuację! 

p.s. Próbki ze środka komiksu znalazłem tylko w tym miejscu.


1 komentarz:

  1. "a teraz zły Piątkowski i nie lepszy Małecki każą czekać nie wiadomo jak długo na kontynuację!" Niedługo :*

    OdpowiedzUsuń