piątek, 8 września 2023

Rajtuzy Sprawiedliwości #1 (scenariusz: Mateusz Piątkowski, rysunki: Krzysztof Małecki, wydawnictwo Celuloza, 2023)


Spójrzcie na okładkę, później na cover nowego wydania Niczym aksamitna rękawica odlana z żelaza Daniela Clowesa. Przecież to ta sama kobieta, tylko w wersji Małeckiego po wizycie u dobrego stylisty!

<Koniec sucharów>

Teraz muszę obwieścić, że... mamy nową serię superbohaterską w zeszytach. I co ważne, pierwsza odsłona od razu przenosi nas w sam środek akcji! Oto jesteśmy świadkami śmiałego ataku lotniczego bandy oprychów na spokojne miasto, celem okradzenia jego mieszkańców z kosztowności. Grupą, zwaną Latającymi Cyrkowcami, dowodzi nikczemny Król Sterowiec. Ale na szczęście niecny plan zostaje pokrzyżowany przez szóstkę bohaterów obdarzonych supermocami. Cały zeszyt to wybuchowa nawalanka, w której raz jedna, raz druga strona zdobywa chwilową przewagę. Kosztem woldbuildingu - ten występuje w ilościach śladowych. Dlaczego? Odpowiedź przynosi ostatnia strona.

Rajtuzy Sprawiedliwości to pastisz ramotkowatego superhero, a jednocześnie wielki hołd autorów dla historii tworzonych pół wieku temu. Wygląd zeszytu nie jest przypadkowy - znaczek Comics Code Authority na okładce, prostokąt z ikoną serii w lewym górnym rogu, w środku stopka redakcyjna koniecznie na drugiej stronie, w jej dolnej części. A rysunki Krzysztofa Małeckiego wyraźnie pop-artowe, z intrygującym przerzucaniem się punktów ciężkości między szkołą Jacka Kirby'ego i Michaela Allreda, aczkolwiek operujące typowo współczesnymi rozwiązaniami kompozycyjnymi. Komiks jest czarno-biały, ale nietrudno sobie wyobrazić jak by wyglądał w pełnej krasie, gdyby kolorystyką z okładki (robota Grzegorz Pawlaka) nasączyć kadry w środku. 

Mateusz Piątkowski dość sprytnie wykoncypował w jaki sposób "kupić" czytelników nową serią. Originy postaci mają swoje niezbyt szybkie tempo - tu dostajemy historię dziejącą się kilka miesięcy po zawiązaniu grupy. Jeszcze u nich nie wszystko działa jak w zegarku i niekoniecznie rozumieją wzajemne intencje, ale już umieją w team work. Scenarzysta sprawnie wprowadza na arenę całą szóstkę, każdej z nich poświęcając trochę czasu na przedstawienie przybranego pseudonimu, posiadanej super umiejętności i zalążka rysu charakterologicznego. I to wystarcza, gdyż 28 stronach dużo się dzieje, fabuła pełna jest awanturniczego humoru, efekciarskich wejść (i upadków) i nie mniej widowiskowych pokazów związanych z używaniem super sił.

Umiejscowienie akcji w roku 1939, w amerykańskim fikcyjnym mieście Six Ville City od razu budzi skojarzenia czy to z początkami Batmana czy Strażnikami (a dokładniej Wartownikami). To chyba nie jest steam/diesel punk: oprócz mocno rozrośniętych wieżowców autorzy wprowadzają do fabuły jedynie dobrze znane z tamtego okresu sterowce, samoloty czy samochody, a sama architektura zdradza inspiracje King Kongiem Meriana C. Coopera i Ernesta B. Schoedsacka. Póki co, jedynymi elementami fantastycznymi jest nasza supergrupa i dość tolerancyjne podejście do praw fizyki. 

Nie ma porządnego komiksu superhero bez wcześniejszych drobiazgowych burz mózgów nad składem drużyny, dobieraniem osobniczych właściwości oraz projektowaniem ubiorów. Te, jak widomo, mogą stać się ikoniczne. Twórcy Rajtuzów dali upust wyobraźni. Każda z postaci jest unikalna, łatwo zapamiętywalna, wzięta "z różnych bajek" i razem tworząca ciekawą, kolorową gromadkę. Nie mam zamiaru tu przedstawiać żadnej z nich (najlepiej odkryć je samemu); wspomnę tylko, że Królowa Rozmiarów kradnie każdą scenę!

Piątkowsi i Małecki bawią się formułą i ta zabawa udziela się czytelnikowi. Postawienie na komediowy, zwariowany klimat pozwoliło zapomnieć że opowieść składa się głównie z ogranych klisz. Pokazanie głównych bohaterów jako jeszcze lekko niezdarnych i niedotartych świeżaków (wygląda na to, że uzyskali moce przez przypadek) stało się pretekstem do narysowania kilku zapadających w pamięć kadrów. Przybrane pseudonimy - intencjonalnie zalatujące formaliną. I koniec końców - decyzja aby przedstawić historię 'od środka' sprawia, że chęć poznania zapowiadanego początku wrasta o kilkadziesiąt punktów procentowych. Szkoda tylko, że drukarnia dała ciała. Twórcy wymyślili sobie, że drugie plany będą często zblurowane, by wyostrzyć (na zasadzie kontrastu) projekty postaci. Finalny efekt wyszedł... tak sobie.

Mamy nową (choć retro), obiecującą serię superbohaterską w zeszytach!!!

p.s. A tytułowe Rajtuzy Sprawiedliwości to żaden artefakt (chyba).

Komiks dostępny na stronie Celulozy, bądź w sklepie Róbmy Dobrze. Na Gildii będzie już wkrótce.


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Spółka Zło #1: Zło czai się wszędzie (scenariusz: Karol Porzycki, rysunki: Piotr Burzyński, wydawnictwo Aqvarius Studio, 2024)

I oto mamy na rynku kolejne małe wydawnictwo, które na dzień dobry wystartowało z zeszytówką. Z technicznego punktu widzenia to parodia supe...