środa, 27 marca 2024

Sława #1 (scenariusz i rysunki: Łukasz Wnuczek, timof comics, 2023)


Z okazji omawiania czwartego tomu Plemienia Sów pochwaliłem autora, że seria w końcu wskoczyła na wysokie obroty. Po czym cykl (chwilowo?) uległ zawieszeniu a Wnuczek zaczął tworzyć nową historię. I cóż, ów człowiek jest coraz lepszy w tym co robi!

Sława ma podtytuł Opowieść słowiańska a fabuła dzieje się na bliżej nieokreślonych ziemiach zamieszkanych przez Słowian na długo przed nastaniem ery chrześcijańskiej. Zresztą, nie ma co się w tytule doszukiwać jakichkolwiek faktów historycznych - to rasowy komiks fantasy, który ma na celu w atrakcyjny sposób przybliżyć czytelnikowi szereg mitologicznych stworzeń, w które wierzyli ludy zamieszkujące nasze tereny jedenaście wieków temu. Kiedyś podobną drogą poszedł Adam Święcki w swoi cyklu Przebudzone legendy. O ile historie autora Uroczyska Szyszymory było mocno nasączone oniryzmem i eko-horrorem, to dzieło Łukasza jest fantastyczną opowieścią drogi z powoli odkrywaną tajemnicą.

Bohaterem Sławy jest młody chłopak Mirko, którego rodzice zostali zmuszeni złożyć go w ofierze Południcy, by przebłagać Peruna za pewne szkody, które młodzieniec rzekomo uczynił mieszkańcom rodzinnej wioski. Południca, którą widzimy na okładce, wkrótce przybywa i ostrzy sobie ząbki na człowiecze mięso. Jednak rezolutny chłopak, dzięki pewnemu fortelowi, uzyskuje chwilowe odroczenie od śmierci. Odtąd splot wydarzeń powoduje, że drogi tych postaci stają się od siebie zależne a początkowe wydarzenia zostają ukazane w nowym, intrygującym świetle.

Komiks został podzielony na rozdziały o konstrukcji "potwór tygodnia". Wnuczek tak rozpisał scenariusz, by bohaterowie przemierzając kolejne połacie lasu napotykali coraz to nowe mitologiczne istoty. I zrobił to z całkiem niezłą wprawą. Zupełnie nie czułem rozwiązań rodem z sesji rpg, gdzie przemieszczanie się z kolacji do lokacji służy jedynie wypełnieniu questów - w Sławie podróż wynika z logicznych przesłanek. Jak przystało na porządną opowieść drogi, Wnuczek postarał się o skrupulatny worldbuilding, napotkani bohaterowie drugoplanowi zostali ciekawie dobrani pod względem fantastycznego anturażu, a Mirko i Południca dostali satysfakcjonujący plot, dzięki któremu postacie mieli szanse ulec charakterologicznej przemianie. 

Jestem pod wrażeniem, jak Łukasz prowadzi wątki, jak umiejętnie skacze między perypetiami Mirka a jego rodzicami i bratem, którzy opłakują go w rodzinnej wiosce. Flashback wyjaśniający pewne rzeczy, o które został posądzony chłopak, został umieszczony we właściwym miejscu. Końcowy cliffhanger - całkiem pyszny. Wnuczek ze znawstwem odkrywa karty, pokazując czytelnikowi, że to nie jest opowieść polegająca jedynie na upchaniu jak największej ilości mitycznych kreatur między okładki. "Stawka" rośnie z rozdziału na rozdział, opowieść staje się bardziej mroczna, a obydwa wątki (Mirka i mieszkańców wioski) mają zbliżone stężenie niesamowitości. Muszę również pochwalić, w jaki sposób Łukasz przedstawił fantastyczną faunę. Tu od razu czuć, że mamy do czynienia z nie-ludźmi. Ich sposób zachowania, myślenia, reakcji na wydarzenia jest przyjemnie obcy, daleki od typowo człowieczego rozumienia świata.  

Graficznie to najlepsza rzecz artysty. Całkowicie znikło posągowe przedstawienie postaci, rysownik już nie szuka żadnych sztuczek, by ukryć niedoróbki warsztatowe. Sława jest narysowana klarownie, wyraźnie, szczegółowo, elegancko wręcz. Podoba mi się typowo komiksowa kreska w kreśleniu postaci i "teksturowe" odwzorowanie natury. Dlatego wnuczkowy świat nie potrzebuje kolorów - czerń i biel nadają rysunkom odpowiedni vibe dawnych czasów. I Łukasz czerpie radość z bawienia się kamerą. Jest w komiksie bardzo dużo świetnych kadrów, w których czytelnik ma okazję ujrzeć opowiadaną scenę pod wieloma kątami - z góry, boku, z dołu, z ukosa. Samo kartkowanie, już po lekturze dostarcza niemałych wzrokowych przyjemności. Choć sam za najbardziej immersyjne momenty uważam kadry stosunkowo statyczne, w których artysta ukazuje milczący posąg Świętowida samotnie stojącego w szczerym polu. Skojarzenia z Odyseją kosmiczną nasunęły mi się same.

Świetny komiks środka, intrygująca historia, umiejętnie rozplanowany scenariusz i ponad przyzwoite rysunki. Oto Sława w pełnej glorii. I całe szczęście, że timof zdecydował się tym razem polski komiks wydać tak, jak pozycję zagraniczną. Twarda okładka, słuszny format, odpowiednia gramatura papieru. Z przyjemnością pozycję się odkłada na półkę i rezerwuje miejsce pod kolejny tom.



Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Stan bloga po PFSK'24

Trzeci rok z rzędu pojechałem na Poznański Festiwal Sztuki Komiksowej. Trochę na wariackich papierach. W mieszkaniu bajzel po niedawnym remo...