czwartek, 15 grudnia 2022

Zamah/Zamach 2 (scenariusz: Gabriel Maciejewski, Piotr Brataniec, Tomasz Bereźnicki, rysunki: Tomasz Bereźnicki, wydawnictwo Klinika Języka/Peter S. Thomas Comics, 2016/2022)

Mój FB jest już na tyle mądry, że wyświetla komiksowe reklamy profilowane:) W ten sposób dowiedziałem się o istnieniu tych wydawnictw. I o Tomaszu Bereźnickim. 

Pewnie wstyd, że to dopiero moje pierwsze spotkanie z twórczością krakowskiego artysty. Teraz, gdy czytam wpis na wikipedii, to odkrywam, że mam w swoich zbiorach płytę zespołu Kremlowskie Kuranty, w którym to pan Tomasz gra na gitarze. Niemniej jednak nigdy nie słyszałem o żadnym z jego tytułów pełnowymiarowych. Może więc to dobrze, że przygodę zaczynam od lektury dwóch zbiorów zawierających krótkie formy?

Zamah (literówka zamierzona) i Zamach 2 to swoisty memuar pokazujący drogę, którą Bereźnicki przeszedł jako artysta komiksowy. W obu tomach znajdziemy shorty, goszczące na przestrzeni wielu lat w różnych antologiach, prace konkursowe oraz niezrealizowane projekty. Do każdej z tych opowieści dołączona jest notka przybliżająca kulisy powstania oraz parę osobistych refleksji autora, czasami z dołączonym bonusem w postaci obrazów pierwotnie namalowanych farbą akrylową na płótnie.

Z obydwu tomów wyłania się obraz Bereźnickiego jako eleganckiego twórcy. Rozkochanego w starym rocku, lubującego się w klasyce filmowej, fana sportu i miłośnika historii. Stąd też wynika zakres podejmowanych tematów - jego krótkie formy zostały nagrodzone w konkursach organizowanych przez Muzeum Powstania Warszawskiego bądź znalazły się w opracowaniach dotyczących piłki nożnej czy ekonomii. Bereźnicki wyznaje zasadę 'bawić i uczyć', stąd też jego tytuły często niosą ze sobą sporą wartość edukacyjną.

A jaki obraz pozostawił autor w mojej głowie? Hmm... Człowiek ma niezłą pop-artową kreskę. Podobną do stylu uprawianego w starych komiksach (zarówno polskich jak i amerykańskich). Albo do rzeczy tworzonych przez Mike'a Allreda, tylko w bardziej eleganckim tonie (Rafał Szłapa w swoim cyfrowym okresie kreślił podobne kontury). Bereźnicki jest schludnym artystą - podobnie jak w hołubionych klasycznych filmach, w jego kadrach jest wszystko dograne, wyprasowane i zapięte na ostatni guzik. Dodatkowo Tomasz lubi rysować na pożółkłym tle, dzięki czemu jego rysunki nabierają przyjemnego posmaku retro, dobrze pasującego do opowieści z lat minionych. Ale głównym wyróżnikiem stylu krakowianina jest rysowanie twarzy ludzi znanych z mass-mediów. Artysta nie ma problemu w realistycznym oddaniu rysów twarzy Bono, Adama Małysza, Kapitana Żbika, Roberta Planta, Adolfa Hitlera czy Adama Michnika. Pod tym względem skrupulatność autora zasługuje na najwyższe uznanie, choć uwielbienie do portretowania i rysowania wizerunków niesie ze sobą pewną niedogodność czytelniczą. Jego opowieści przypominają przez to teatr telewizji, gdzie kamera ustawia ogniskową na twarzach i robi jedynie niewielkie ruchy w tym zakresie. Co szybko męczy oko - przydałaby się jakaś zmiana perspektywy, oddalenie czy skupienie się na innych elementach. Poleganie wyłącznie na gadających głowach sprawdza się jedynie przez kilka pierwszych stron, potem przychodzi zniechęcenie.

Dlatego najlepsze rzeczy w zbiorach to te, w których autor odchodzi od tego patentu i zmienia technikę rysowania na bardziej umowną. 'Ocaleni', dzięki smolistej kresce dobrze oddają klimat spalonej Warszawy. Skupienie się na szczegółach architektonicznych i postanowienie na introwertyzm wzmacnia przekaz opowieści o 'Dobrym' Niemcu a absurd i groteska w 'Panu Janie i królikach' słusznie zostało zauważone przez jury konkursu ekonomicznego. 

Przy lekturze rzeczy pop-artowych z kolei wychodzą na wierzch niedoskonałości scenariuszowe. Nie jest łatwo stworzyć dobry komiks edukacyjny; suche fakty przelane w komiksowe ramy zazwyczaj albo odpychają wodolejstwem, albo zniechęcają siermiężnością fabularną. Stąd też jaśniejszymi fragmentami antologii są albo shorty napisane przez innego scenarzystę, albo odchodzące od faktograficznego sposobu przekazywania historii. Kapitalny jest 'Ostatni dymek' do scenariusza Piotra Bratańca przestawiający dekadencką rozmowę dwóch osób zamkniętych w jednym pomieszczeniu. 'Dwie twarze' to zderzenie dwóch różnych osobowości z wcale nie tak oczywistą konkluzją na temat wolności. Lubię też 'Ulubiony' za ostatni kadr, który dzięki swojej upiorności w przejmujący sposób stoi w opozycji do wcześniejszych stron.

W pozostałych pracach jest zbyt dużo nawiązań, które szybko się dezaktualizują (kto dziś pamięta o aferze Rywin-Michnik?) bądź fabuł skonstruowanych tylko po to, by móc narysować sobie kilku aktorów i muzyków. Z tego powodu 'Gustaw na planie' jest dla mnie prawie że nieczytelny. Stąd końcowe wrażenie to, że Bereźnicki jest dużo lepszym rysownikiem niż scenarzystą, ale żeby być pewnym na 100% muszę kiedyś dokupić jakieś pełnowymiarowe komiksy artysty.

Na koniec wypada wspomnieć o dwóch króciakach zamieszczonych w Zamachu 2. Pierwszym jest osiem plansz stworzonych w 2007 roku i nadesłanych na konkurs wydawnictwa Egmont na kontynuację serii Kajko i Kokosz. I... są one dobre! Bereźnicki całkiem dobrze poradził sobie z imitowaniem stylu Christy (może postacie są bardziej sztywne w porównaniu z oryginałem) a jeszcze bardziej dał radę autor scenariusza Piotr Brataniec. Zemsta Charpagany to niezły pomysł na wyjściową intrygę i rajcujący, nieprzedobrzony za wszelką cenę humor. Fajnie, że ta próbka ukazała się drukiem i jednocześnie wzrosła ochota gnębić Egmont o wypuszczenie antologii reszty prac konkursowych. Kto wie? Może takich przyzwoitych prac powstało więcej?

Autor także zaprezentował kilka pierwszych prac z powstającej adaptacji Solaris Stanisława Lema. Cóż, fajny projekt okładki, klimatyczny pop-art w kolorach sepii, ale zaprezentowane strony przynoszą za sobą dość chaotycznie prowadzoną opowieść i (ponowne) opowiadanie twarzami, zamiast przestrzenią. Ale nie będę oceniał po wyrywku - trzymam kciuki za całość.

Oba tytuły to satysfakcjonujące podsumowanie dorobku artystycznego Tomasza Bereźnickiego. Czy polecam? Niekoniecznie, to rzecz głównie dla dotychczasowych fanów artysty, którzy ucieszą się z pozbierania porozrzucanych krótkich form w jedno miejsce. Miłośnicy eleganckiej, polcho-podobnej kreski znajdą kilka widowiskowych kadrów. Ale pod względem fabularnym większość zaprezentowanych historii natychmiast wietrzeje i ucieka z pamięci.


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Stan bloga po PFSK'24

Trzeci rok z rzędu pojechałem na Poznański Festiwal Sztuki Komiksowej. Trochę na wariackich papierach. W mieszkaniu bajzel po niedawnym remo...