Kolejne Warchlaki na rynku.
Nie wiem, ile prac przygodzi na open calle Marty Falkowskiej, redaktorki naczelnej antologii, ale selekcja musi być ostra. Właściwie każda z opublikowanych rzeczy jest warta uwagi pod kątem artystycznym, a dość absurdalne, rozbudowane hasła przewodnie sprawiają, że autorzy muszą się nieźle nagimnastykować, by spełnić wymagane promptem założenia. Zresztą podtytuł siódmej części jest znamienny. Jakby nie patrzeć, to parafraza popularnego powiedzenia "głodny artysta, to dobry artysta"! Czas więc zobaczyć co kryje się pod przykuwającą wzrok okładką Tomasza Kaczkowskiego.
====
Królowe ognistych mórz (scen.: Magda Gamrot, rys.: Monika Laprus-Wierzejska)
Już w pierwszym shorcie dostajemy potężny kryzys zasobów - tych dotyczący całej planety. Magda Gamrot przedstawia nam pewną urban legend w klimatach post-apo. Oto poznajemy dwie postacie, prawdopodobnie matkę z córką, które wybrały się na wysypisko śmieci w poszukiwaniu czegoś przydatnego. Gdy mała dziewczynka pyta o wybuchające tu i ówdzie pożary, w odpowiedzi słyszy pewną przypowieść o istotach zamieszkujących morze, zanim wymarły. To prosta, ujmująca baśń o pro ekologicznym wydźwięku. I mimo niewesołej, postapokaliptycznej otoczki, wydźwięk opowieści niesie pewien pierwiastek pozytywności - niezależnie ile zbrodni popełnimy na przyrodzie, ta przekształci się, przystosuje i przetrwa. Choć niekoniecznie będzie służyć człowiekowi.
A Monika Laprus-Wierzejska pokazuje, że w klimatach post-apo czuje się jak ryba w wodzie (sic!) , podobnie jak w cyberpunkowym i westernowym stylu. Schludność, dbałość o szczegóły, immersja. Tej baśni nie potrzebny jest kolor; tak będzie wyglądał świat bez trawy i wody.
Jest ciężko (scen.: Jerzy Łanuszewski, rys.: Joanna Sępek)
Teoretycznie to rasowe fantasy. Oto młode dziewczę, które chce studiować magię w świecie, gdzie jest ona powszechna. I w miarę dostępna - istnieją akademie przyuczające do korzystania z sztuki magicznej. Dziewczyna udaje się do wróżki, by ta wywróżyła jej z kart tarota przyszłość. Starowina nie ma dla młodej dobrych wiadomości - uczelnie może i kształcą, ale do tego potrzeba pieniędzy. Łanuszewski ustami kobiety wykłada smutną prawdę o działającym systemie, który honoruje przede wszystkim dzieciaków mających bogatych rodziców. I niespecjalnie ukrywa, że tak naprawdę mówi o naszym, jak najbardziej współczesnym świecie. Czy w dzisiejszych czasach młodym osobom wystarczy sam talent, by móc nabrać wykształcenia i doświadczenia? Czy jednak lepiej urodzeni mają łatwiej? Co z uczelniami? Czy są ukierunkowane na wyłuskiwanie pączkujących talentów? A może finansowy pragmatyzm bierze górę? Jerzy podsumował swą historię mocno dwuznacznym finałem. Być może dającym nadzieję młodym, ale też pokazującym, że 'grupa trzymająca władzę' trzyma się dość mocno. Kto w takich sytuacji okaże się głupcem na dłuższą metę?
Joanna Sępek zilustrowała tę opowieść w 'bromowym' stylu. Główna postać ma podobny, chmurny wyraz twarzy co bohater komiksu Unki Odyi. Cieniowanie i operowanie szarością również zdradza inspirację współczesnym wiedźminem. Diabły i elementy okultystyczne wyszły pysznie, ale i tak najbardziej charakterystycznym elementem jest główna bohaterka. She is such a rebel!
Antykryzysowy Spell Jar (scen. i rys.: Magdalena Sołodyna)
Jeden, całostronicowy kadr. Przedstawiający... antykryzysowy słoik wypełniony składnikami potrzebnymi do skonstruowania kryzysowego zaklęcia. Wraz z opisem czym owe składniki są. Nawet zabawnie wyszło, studencki vibe zawsze na propsie.
Stan idealny (scen.: Wiktor Talaga, rys.: Błażej Kurowski)
Komiksiarze są szczególnie wyczuleni na stan kupowanych komiksów. Najmniejsza ryska, bądź przesunięcie obwoluty może stać się podstawą do reklamacji. Talaga postawił swego bohatera w podobnej sytuacji - kurier przywiózł mu super rzadkie wydanie komiksu w stanie mint. Ale jak się okazało, omnibus miał skazę. Drobną co prawda, ale i tak owa niedoskonałość wywołała nerwicę u kupującego. Odtąd zaczęło się polowanie na egzemplarz idealny. Wiktor oczywiście mocno przerysowuje komiksowe zachowania, doprowadzając swoją postać do ostateczności. Nie wiem, czy kpi sobie z podobnych komiksowych nawyków, czy tylko przypomina, jak łatwo można się zatracić w obrazkowym hobby - Stan idealny ma w sobie coś z klimatów Strefy mroku. Trochę satyry, ciut horroru psychologicznego, szczypta obyczajówki - mnie to ruszyło, choć aż takim wyczuleńcem na stan nie jestem.
Błażej Kurowski ze swoją ultracienką kreską (o mangowych korzeniach) kolejny raz udowadnia, że małe kadry nie są dla niego problemem i daje radę poupychać w nich wszystkie potrzebne wskazania scenarzysty a nawet więcej. Nieważne czy rysuje pełną napięcia twarz, czy trampki - przykłada się do nich z jednakową werwę. Co się ceni.
Zwolniona (scen. i rys.: Natalia Szwancyber)
Podświadomie boimy się zwolnienia z pracy. Niestety, taka sytuacja przydarzyła się bohaterce tego shorta. Dodatkowo usłyszała druzgocące 'za niską wydajność'. Na szczęście dziewczyna się nie załamała i postanowiła zrobić wszystko by krzyknąć 'ja wam jeszcze pokażę!'. W tym celu zapisała się na pewien kurs, przy przeprowadzić słodką zemstę. Short pocieszny, dowcipny i życiowy (ochota na odegranie się jest chyba naturalną reakcją w takich przypadkach), choć brakło mi dodatkowej strony ukazującej w jakiś szelmowski sposób efektów działania klątwy się w praktyce. Pod względem graficznym jest przyzwoicie, choć bez zachwytów. Natalii udało się wytworzyć lekko halloweenowy nastrój - freakowate twarze, ciut za duże rozmiarówki ubrań, poczucie przepełnienia kadrów, jednak trzy strony to za mało by zdążyć polubić ten styl.
Departament XII (scen. i rys.: Alek Sajnach)
Departament XII chyba leży niedaleko Wydziału 7. Za element wystroju robi popiersie Lenina, we wnętrzach króluje surowy socrealizm, a zatrudnieni funkcjonariusze lubują się w komunistycznych sposobach zdobywania informacji. Brutalnie się o tym przekonuje Krzysztof Sus, twórca poczytnych książek beletrystycznych. Pewnego dnia zostaje siłą doprowadzony do Departamentu, gdzie oficjel zadaje mu pytanie 'skąd czerpie pan inspiracje do swoich dzieł?'. Pod tym z pozoru niewinnym pytaniem kryje się... mroczna strona pewnej państwowej działalności. Sajnach miał świetny pomysł na evil Section VII, a ja dodatkowo po lekturze zapragnąłem odświeżyć sobie Dom w głębi lasu Jossa Whedona i Drew Goddarda (choć to zagmatwany proces skojarzeniowy). A co do innych skojarzeń - mam wrażenie, że jednym z ulubionych rysowników Aleka jest Richard Corben. Sajnach podobnie stara się cieniować kształty nadając im charakterystycznych, szklanych wypukłości. Dla mnie nr 1 w tym zbiorze.
bez tytułu (scen.: Tomasz Kontny, rys.: Patrycja Wójcik)
Tomasz napisał klasyczną, folkową baśń. O złej królowej uciskającej poddanych i o biednej dziewczynie pragnącej polepszyć byt sobie i schorowanemu ojcu. O poświęceniu, cenie i celowości. Kontny w pewnym momencie pyta czy "świat zmienił się na lepsze czy gorsze?". A całość opowiedział w kameralny sposób, wplatając w opowieść poruszający motyw tańca. Ale, jak na baśń przystało, to zawoalowanie brutalna w wymowie historia. Z niewesołym morałem - czy tym, który zdecydowali się zburzyć istniejący porządek świata, zmiana przynosi oczekiwane spełnienie?
Za to pracę Patrycji można wyłącznie odbierać w kategorii piękna. Dziewczyna, której kreska nosi cechy stylu Katarzyny Witerscheim z czasów Slavonicy, opatrzyła historię intrygującą, gotycką osnową. Z twarzy królowej bije mrok, las jest odpowiednio posępny, budowle słusznie strzeliste, z pełnymi kolców cierniami jako wiodącymi elementami. Marta Falkowska podczas jednego z paneli pokazała jeden kadr w kolorze - jestem pewien, że dobrze dobrana kolorystyka wydobyłaby z tej opowieści jeszcze głębszy pierwiastek tragizmu.
Dwie pętle (scen. i rys.: kekube)
Kekube coraz częściej lubi grać na emocjach czytelnika. Tym razem przedstawia swoje stworki w świecie, którym rządzi okrutny Balon Halos i który zmusza podwładnych chłopów do niewolniczej pracy w kopalniach kwarcu. A ponieważ jego żona nie może znieść widoku zabiedzonych poddanych, Halos nakazuje chłopom nosić kaptury zakrywające wychudzone twarze. Brzmi śmieszkowo, prawda? Ale pewnego dnia dochodzi do buntu, który... dość szybko wygasa. I nie chcę streszczać całej fabuły, ale zakończenie jest okrutne. Wydawać by się mogło, że charakterystyczna kreska Kekube nie jest w stanie nadać opowieści aż tak mocnego ładunku mroku, a tu proszę - chłopak zrobił finał w stylu Czarnego lustra. Z Kosmicznej Ekspedycji robi się coraz ciekawszy scenarzysta!
5 prostych sposobów na przywołanie demona (scen. i rys.: Kth.)
Bohaterka tej okultystycznej historii znajduje się w jałowym punkcie życia - jest pozbawiona energii, nic ją nie cieszy, ogólnie odczuwa bezsens istnienia. Surfując bezmyślnie po internecie natrafia na pewną reklamę, która obiecuje jej radykalną zmianę - będzie wyciskać z życia 100%. Musi tylko przywołać demona, którego umiejętności sprawią, że ziszczą się jej wszystkie marzenia, również te skryte. I wszystko fajnie, tylko składniki potrzebne do zaklęcia okazują się być dość drogie. Ale przecież istnieją zamienniki! I cóż, demon został przywołany, choć zupełnie pozbawiony magicznych mocy. A jednak zdołał odmienić egzystencję głównej bohaterki. Okrycie, co to za ułomna kreatura wyłoniła się z pentagramowego sigila, pozostawiam w tajemnicy. Napiszę tylko, że .kth stworzyła ciepłą, dającą pozytywnego kopa opowieść, pokazującą jak czasami niewiele potrzeba, by życie nabrało lepszych smaków.
Kreska artystki jak zwykle ujmująco miła dla oka - dziewczyna już wykształciła autorski styl, który rozpoznaje się na pierwszy rzut oka. Choć zdecydowanie wolę ją w kolorze. Odcienie szarości ewidentnie nie służą jej talentowi.
Scrambled eggs (scen. i rys.: Nina Istatkov, Karol Patoła)
Proszę, jaka fajna warhammerowa (warcraftowa?) rzecz! O smoczycy, która zniosła smocze jajo z zamiarem wysiedzenia małego smoczka. Niestety, jajo wpada w ręce orków, którzy mają wobec niego niecne zamiary. Choć oczywiście sprawy szybko się komplikują. To komiks niemy, dość brutalny i groteskowy a jednocześnie... komiczny. Orkowie są cudownie paskudni - widać że to istoty nie grzeszące inteligencją, bez zasad i kierujące się surową siłą. Ogrzy mag - świetnie zaprojektowany. Nie wiem ile, w tym shorcie rysunków Karola a ile Niny, ale fajnie zobaczyć Patołę w normalnym komiksie a nie quasi pin-upach, które ostatnio rozsyła po antologiach. Tym razem nie pomarudzę na monochromatyczność - smolista kreska idealnie pasuje do tej barbarzyńskiej opowieści.
bez tytułu (scen. i rys.: Ewa Ciałowicz)
Ewa Ciałowicz przygotowała bardzo oryginalną wizję piekła i podesłała uroczą, szelmowską historię, choć... dość nielogiczną. Na Ziemi musiała nastąpić jakaś depopulacja, gdyż skończyło się miejsce w Piekle. Nawet Czyściec zaczął borykać się z zatorem napływających dusz. Rogaty postanowił więc odesłać z powrotem na górę jakiegoś starego, zapomnianego demona. I tu można zacząć się zastanawiać po co i w jaki sposób ma to przeciwdziałać zaistniałemu kryzysowi. A można też machnąć na to ręką i dać się ponieść arcyciekawej wizji Ewy, jak czarci wymiar może wyglądać. W jej wykonaniu wygląda przesłodko! I szkoda, że (znów) nie w kolorze. Pamiętając co Ciałowicz wyprawiała w Mówili na niego Karol, musimy tu przeżywać katusze mając do dyspozycji jedynie mętną skalę szarości.
Nie tak szybko (scen.: Piotr Szulc, rys.: Zuzanna Lewandowska)
Czy można mówić o załamaniu psychicznym na wesoło? Piotr Szulc właśnie w ten sposób podszedł do tematu. Bohaterem historii jest pewien mężczyzna, który próbuje sobie ułożyć po śmierci bliskiej osoby. Wydaje się, że z czasem powoli wraca do równowagi psychicznej. Do czasu gdy w podłodze zauważa dziurę. Ta zaczyna go coraz mocniej i mocniej wciągać pod powierzchnię ziemi. Szulc zastosował tu prostą alegorię - popadanie w rozpacz przedstawił jako stopniowe, rzeczywiste zapadanie się pod ziemię. Choć rzecz jest narysowana kreską, która kojarzy raczej się z przyjemnymi fabułami, naładowana jest wyraźną symboliką i dołerskim zakończeniem, choć z nutką happy-endu.
W ogóle styl Zuzy ociera się o termin 'zjawiskowość' - bliski mangowej stylistyce, skrupulatny i świetnie wyglądający w czerni i bieli. Duet dostarczył kawał rasowego psychologicznego thrillera, dla niepoznaki ubranego w komediowe szaty.
Johaness Schachmann: Magiczny lombard (scen.: Mateusz Piątkowski, rys.: Jacek Kuziemski)
Jak miło znów odwiedzić Schachmanna. Tym razem gderliwy czarodziej trafia na równego przeciwnika - Ambriosiusa Storma, właściciela Magicznego Lombardu. I mimo, iż w przeszłości Johaness zbyt często wydawał się antypatyczną postacią, to tu nawet chce się go przytulić. Gdyż i my, nie raz i nie dwa, mieliśmy okazję zderzyć się z bezduszną stroną kapitalizmu. Wychodzi więc na to, że to kolejna dobra rzecz, która wyszła spod rąk Piątkowskiego i Kuziemskiego.
Bez tytułu (scen. i rys.: Justyna "yuzuu" Konopka)
Konopka tym shortem zasłużyła na tytuł twórczyni najbardziej radykalnego zwrotu fabularnego w antologii. A właściwie dwóch. Pierwszy z nich następuje po jednostronicowym, pompatycznym prologu. Drugi wjeżdża w momencie kulminacyjnym. A sama opowieść to klasyczny konflikt 'stare pokolenie vs młode'. Poznajemy maga, który złorzeczy podobnie jak Schachmann i wygraża chuderlawymi łapami, że kiedyś to była magia, teraz to już nie ma magii. I żeby udowodnić wszystkim swoje racje, daje na placu centralnym pokaz swych misternych umiejętności magicznych. I tym sposobem dochodzimy do przewrotnego finału i słodko-gorzkiego epilogu o tym, ile znaczy tradycja i niezależność, gdy w grę wchodzi możliwość zarobienia pieniądzy:) Komediowej opowieści towarzyszy dowcipna, średnio-pokomplikowana kreska. Która z fabułą tworzy prawie-że doskonały tandem.
Piekło dla młodych (Eśka Możejko)
W poprzednich Warchlakach jakoś z trudem mi wchodziły opowiadania Eśki Możejko. Doceniałem szczegółowość stworzonego świata, w którym współczesność została rozdzielona we władanie pomiędzy każde możliwe fantastyczne stworzenie. Czytałem na siłę. Chyba potrzebowałem czasu, by zatrybić koncept. Tym razem przygody Kaśki starającej się o posadę księgowej w samym Piekle wchłonąłem gładko. Choć już nie pamiętam o co w opowiadaniu dokładnie chodziło.
====
Warchlaki można kupować w ciemno, gdyż to gwarant dobrych (nie tylko) komiksowych historii. Niestety dla mnie, przy okazji udzielił się również kryzys. Zbyt często brakowało mi many. Powyższy tekst pisałem z przerwami... prawie dwa miesiące :/
(oby teraz było już tylko lepiej).
super, premiera ponoć w ten weekend
OdpowiedzUsuń