Przyznam się, że nie rozumiem zamysłu autorki na konstrukcję tego komiksu.
Pierwsza część Zielonej ziemi składa się z pięciu rozdziałów, zwanych szumami. A bohaterami komiksu są... konie. Ithlini Ellyan Senah wymyśliła świat fantasy, w którym to właśnie te zwierzęta są najważniejszymi stworzeniami. Umieją mówić, mają swoich władców i wykonują różne zawody. Gdyby zamienić konie na elfy albo na ludzi, fabuła niewiele by się zmieniła, poza kilkoma szczegółami. Dla bohaterów ważną rzeczą jest np. dostęp do trawników ze świeżą trawą. To społeczeństwo zróżnicowane - od zwykłych okazów objuczonych koszami do koni z wyższych sfer, które charakteryzują się bardziej widowiskowymi grzywami i bogatszymi ozdobami. Ale to nie jedyni mieszkańcy Zielonej ziemi, mamy okazję napotkać smoki oraz kilka innych okazów fantastycznej fauny.
Historie przedstawione w pierwszej części są dość zróżnicowane. Najważniejszy jest Szum 3, w którym poznajemy rodzeństwo książąt tuż przed inicjacją na piastowanie ważnych stanowisk w królestwie. W Szumie 2 i 4 mamy okazję poczytać o losach młodej klaczy Iakono i jej relacjach z rodzicami. Ostatni szum z kolei to prezentacja jednego z zawodów uprawianego w tej krainie - zielarstwie.
Problem z tym, że Ithlini Ellyan Senah zupełnie w swoich opowieściach nie tworzy worldbuildingu. Od razu wrzuca nas do swojego świata, przedstawia sporo nowych pojęć i nazw bez ich rozwinięcia i mało płynnie wiąże wątki. Najbardziej znamienny jest cliffhanger z rozdziału drugiego, w którym ojciec z córką zostają otoczeni przed drapieżników. W rozdziale czwartym Iakano pojawia się w innym miejscu, jakby nigdy nic, bez wyjaśnienia czym skończyła się groźna przygoda. Budowanie świata to zdecydowanie najsłabsza część komiksu - co prawda zgaduję, że dalsze tomy będą wszystko wyjaśniać, ale widać jeszcze nieprawną rękę scenariuszową.
A poza tym, to całkiem ujmujące, choć naiwne i generyczne fantasy. Duża w tym zasługa mangowej kreski autorki. Konie prześliczne, zbliżone w fajności do unicornów, smoki również przyjacielskie, a projekty fantastycznej zwierzyny ciekawe niczym u Leo (tego od Światów Aldebarana). Zielona ziemia to bajkowy świat, bez mroku, bez żadnych konfliktów (choć momentami wyziera jakaś tajemnica z przeszłości), z typowo młodzieńczą fantazją i hurraoptymizmem związanym z kreowaniem magicznego świata. Trochę brakuje teł - Ithlini Ellyan Senah na niektórych kadrach pokazuje, że ma w tej dziedzinie wielką wyobraźnię - ale większość komiksu to jednak puste, białe przestrzenie.
Rzecz głównie dla mangowej młodzieży, która przymknie oko na zgrzyty fabularne i od początku zanurzy się w ten niesamowity never-never-land. Starsi będę mieli poczucie, że właśnie przeczytali losowy odcinek z jakiejś długiej serii - nic nie zrozumieli, ale dali się przez chwilę zauroczyć stworzonego bajkowością świata.
Ojej... widzę, że autorka znalazła swój sposób na rysowanie koni. Ale czy to dobra metoda?
OdpowiedzUsuńMam nadzieję, że dobra :D
UsuńDziękuję za recenzję :D Cieszę się, że pomimo wyraźnych potknięć z mojej strony ogólne wrażenie jest pozytywne. Teraz jestem w trakcie rysowania drugiego tomu i mam nadzieję, że okaże się on dobrą kontynuacją tego, co miało miejsce w pierwszym.
OdpowiedzUsuńTrzymam kciuki! I nie bój się gdzieś w net wrzucić więcej próbek ze środka komiksu. Nie ma się czego wstydzić!
UsuńRysunki intrygują. Brałbym z półki w tradycyjnej księgarni.
UsuńWielkie dzięki :D Czy są jakieś miejsca, gdzie warto pokazać wnętrze komiksu? Chętnie się podzielę.
UsuńTak, na własnych socialkach. Przejrzałem FB i insta i nie ma nic z wnętrza komiksu!
UsuńTak zrobię :D Muszę się nauczyć lepszej autopromocji. Dziękuję za podpowiedź :)
Usuń