Czwarta odsłona Beletrystyki opowiada o tym, co może się wydarzyć, jeśli nonszalancko podejdzie się do kwestii prawidłowego oraz bezpiecznego składania ofiar zapomnianym lecz potężnym bóstwom!
Sienicki w Humorzastej dokonuje autorefleksji, że marnowanie komiksowego talentu otrzymanego od pradawnych bogów lubi się zemścić. Artysta, niczym w szekspirowskiej tragedii, całe twórcze życie pławił się w chwilowym fejmie i bawił uczuciami wiernych fanów, rzucając na rynek kolejne historie z mglistymi obietnicami ich kontynuacji. Gdzieś tam wysoko, w komiksowym panteonie, działania nadwiślańskiego dandysa stały się coraz częstszym tematem debat wśród bogin i bożków. Nie wszystkim podało się spychanie w limbo dobrze zapowiadających się historii; krzyk pogrzebanych bohaterów Scientii Occulty regularnie zaburzał im czas sjesty.
Robert był świadomy, że igra z ogniem. Ale postanowił zagrać janotwardowską kartą i przechytrzyć jojcących pradawnych. W tym celu wspólnie z Janem Mazurem, Igorem Wolskim i Tomaszem Spellem, zakasał rękawy i machnął komiksowego blockbustera. Zatytułował go Rycerz Janek i instrukcja prawidłowego składania ofiar zapomnianym bóstwom. Że niby ten komiks to taka próba odkupienia swoich młodzieńczych win i chęć przebłagania, a tak naprawdę oczami wyobraźni już widział jak cały na biało odbiera nagrodę NKR (Najlepszego Komiksu Roku) na MFKiG. Niestety, cierpliwość bogów się skończyła i by wyrazić swoje niezadowolenie z próby przechytrzenia ich łaskawości zesłali na Ziemię... pandemię Covid-19!
Beletrystyka humorzasta to pełny humoru zapis perypetii związanych z wydaniem Rycerza Janka podczas trwającej pandemii oraz pełna goryczy opowieść o próbach ekspansji tytułu na rynek amerykański. Sienicki traktuje swój komiks z prawie-że ojcowską emfazą - cieszy się z jego przyjścia na świat, ze skupieniem obserwuje jak stawia pierwsze kroczki, zamartwia się powstałymi nieprzewidzianymi przeszkodami i przesadnie reaguje nawet na drobną wzmiankę w sieci.
Jest w Beletrystyce humorzastej pazur scenopisarski, jest sprawny storytelling, jest pasja. Robert o całym ambarasie związanym z tworzeniem komiksów i amerykańskim śnie opowiada w dowcipny sposób, często sięga po autoironię, a całość przyozdabia swoją słynną już cartoonową kreską. Ale ostatnia strona wywraca do góry nogami panującą wesołkowatość i ukazuje wszystko to, co cały czas skrywało się za uśmiechniętą twarzą - niespełnione nadzieje, gorycz efemerycznej porażki, twórcze zrezygnowanie.
Złoty Kurczak za scenariusz zasłużony. To ten rodzaj autobiograficznej sztuki komiksowej, który potrafi zszargać przy lekturze.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz