czwartek, 31 marca 2022

Wiesław: Mroki średniowiecza - wydanie jubileuszowe (scenariusz i rysunki: Maciej Kisiel, wydawnictwo MAMY.TO, 2022)

Przed Wiesławem, najmłodszym synem księcia Jarosława, był... Wiesław współczesny.

Maciej Kisiel, gdzieś około 1999 roku wsiąkł w towarzystwo związane z rekonstrukcjami historycznymi z okresu wczesnego średniowiecza. I odtąd jego weekendy wyglądały podobnie: jeździł z ekipą od zamku do zamku, ubierał się w konopne giezła, jadł podpłomyki, zapijał je miodem i toczył inscenizowane bitwy na miecze i toporki. W 2012 roku postanowił stworzyć postać Wiesława - swoje alter-ego. Od tamtego momentu na Facebooku zaczął umieszczać krótkie internetowe paski, w których przedstawiał 'cienie i blaski' z życia owego rekonstruktora. Owe historyjki w środowisku stały się na tyle popularne, że rok później doczekały się wydania zbiorczego. Nakład się podobno szybko rozszedł, ale Kisiel nie zaprzestał rysować i do dziś tworzy nowe. Ile ich powstało? Ciężko powiedzieć; sam autor pisze, że stracił rachubę po sześćset dziewiątym. I mimo, iż obecnie główne moce przerobowe zostały skierowane w tworzenie serii fantasy o księciu Wiesławie, autor znalazł czas by przygotować jubileuszowe wydanie zbiorcze rekopasków z okazji 10-lecia powstania postaci.

Edycja jubileuszowa nie jest wydaniem kompletnym, jest subiektywnym wyborem autora najlepszych kadrów, zarówno wczesnych, jak i tych stworzonych całkiem niedawno. Czytania jest sporo, ponad sto stron. Warto zaznaczyć, że paski nie są ułożone w kolejności chronologicznej, wydają się być porozmieszczane losowo. Nie ma to znaczenia dla lektury, gdyż nie stanowią żadnych dłuższych fabuł. Znaczenie dla lektury ma fakt, że... są naprawdę śmieszne i pełne fajnego humoru sytuacyjnego.

Mimo, iż Maciek rysował je dla swoich 'towarzyszy', czynnik hermetyczny prawie jest nieobecny. Owszem, dostajemy sporadycznie jakieś branżowe określenie, ale znakomita część nie wymaga specjalistycznej wiedzy. A lektura pasków daje całkiem niezły obraz środowiska rekonstrukcyjnego. Z Mroków średniowiecza wyłania się ogromna pasja ludzi stojących za tym ruchem. Kisiel z lubością zderza dwa światy - współczesnego i odtwarzanego, co prowadzi do licznych anegdot wynikłych z tego zgrzytu. Z jednej strony dbanie o szczegóły, wierność, autentyczność, z drugiej strony - tęsknota za wszamianiem burgera i łykiem sieciowego piwa pod koniec dnia. Bardzo fajne są obserwacje autora jak hobby  uprawiane przez jego rodzinę przenika do codziennej egzystencji. Ot, córka głównego bohatera w pewnym momencie pyta taty, czy to, że nosi on sukienkę oznacza, iż popiera gender. Z kolei jego żona widząc w sklepie fajną tkaninę bezwiednie kupuje ją na zapas, gdyż być może uda się coś z niej uszyć na kolejny weekendowy zjazd.

Choć moimi ulubionymi paskami są te, w których dochodzi do interakcji z turystami i widzami przybyłymi na widowiska. Trochę wychodzą tu na wierzch pewne przywary, autor lekko kpi z niewiedzy odwiedzających, ale też żart działa w dwie strony - można z premedytacją doprowadzić do szewskiej pasji rekonstruktorów, którzy słysząc o ziemniakach jadanych we wczesnośredniowiecznej Polsce, czerwienią się ze złości. A gdyby ktoś spytał, który pasek rozbawił mnie najbardziej - bez wahania odpowiedziałbym, że ten z nagim złem!

Narzekałem na wiesławowy cykl, że chce usilnie zadowolić młodszego i starszego czytelnika, ale miejscami się konstrukcyjnie wykłada w obydwu grupach. Do Mroków średniowiecza nie mam takich uwag. W ogóle mam mało uwag. To rzecz skierowana do starszego czytelnika, który w mig wychwyci wszystkie meta-nawiązania i odpowiednio odcyfruje sytuacyjny humor. Jeśli więc szukacie komiksu lekkiego, wprawiającego w dobry nastrój, operującym bardziej inteligentnym niż przaśnym żartem - to tytuł dla was. Może czytane wyrywkowo paski nie robią piorunującego wrażenia, ale ich solidna zbiorcza dawka nie powinna pozostawić obojętnym.


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Postapo #4: Jacy jesteśmy? (scenariusz: Daniel Gizicki, rysunki: Krzysztof Małecki, Łukasz Rydzewski, wydawnictwo Celuloza, 2024)

To nie "Mad Max". Nie będę ryzykował wszystkiego, by złapać jakichś gości...