wtorek, 21 stycznia 2025

Sombre Alfa #1 (scenariusz: Tomasz Tomaszewski, rysunki: Michalina Targosz, wydawnictwo Difman comics, 2024)


Pierwszy zeszyt nowej serii SF na niezalowym ryneczku. Cóż, będzie jej ciężko.

Na dzień dobry poznajemy parę detektywów (?), którzy mają za zadanie przesłuchać właścicielkę restauracji. Kobiecie zniszczono kolekcję obrazów, oględziny nie wykazały żadnego śladu włamania. Tylko, że od początku wiadomo, że to nie jest zwykła akcja kryminalna. Jeden z bohaterów przeżywa traumę po wypadku kolegi, podczas wywiadu agenci używają jakiś dziwnych mierników, a w słuchawce otrzymują non-stop ostrzeżenia o przemieszczającej się Chmurze. Sama akcja kończy się mocno enigmatycznie - strzelaniem do wazonu z kwiatkiem doniczkowym. W dalszej części komiksu robi się jeszcze dziwniej, ale na szczęście scenarzysta oprócz mnożenia tajemnic w pewnym momencie wykłada na ławę podstawy fabularne, na których oparł swoją historię.

Nie będę się tu wypowiadał o elemencie fantastycznym (jako fizykowi z zawodu zadrżały mi uszy czytając opis fenomenu:), największą wadą jest chaos scenopisarski. Ewidentnie coś zgrzyta w ekspozycji bohaterów. Tomaszewski wprowadza na arenę kilka postaci, od razu rzuca ich w wir akcji, ale niezbyt gładko buduje świat przedstawiony. Czemu agenci mieszkają w czymś w rodzaju więziennej celi? Dlaczego na 40 stronach jest tak dużo pustych dialogów nic nie wnoszących do fabuły? Tak, zauważam że bohaterowie znają się i pracują razem od dłuższego czasu, więc mogą sobie pozwolić na rozmowy, których kontekst jest im znany. Ale owego kontekstu nie zna czytelnik i ma prawo czuć się zagubiony. OK, zrozumiałem skąd taki a nie innych stan psychiczny Latarni, domyśliłem się, że owa super tajna jednostka boryka się z prozaicznymi rzeczami jak awaria sprzętu (choć z poważnymi konsekwencjami), natomiast dalej nie wiem, po co została wprowadzona pijana kobieta i jak rozumieć słowo 'spuchnięcie'. Tak więc komiks przeczytałem, zamknąłem go z ciekawością co dalej (fajny cliffhanger), to jednak bohaterowie pozostali tak bezbarwni, że nawet nie chciało mi się zapamiętywać ich twarzy.

Twórczość Michaliny Targosz nie jest mi nieznana, jednak tym razem artystka swoim stylem nie kupiła mnie tak, jak choćby w Cyklu. Komiks narysowany jest nierówno. Raz kreska jest grubsza, mocniej wytuszowana, bardziej wyrazista, w innym miejscu wydaje się, że dziewczynie zabrakło pomysłu na kompozycję przestrzenną, więc wypełniła kadry bardziej rachitycznymi maźnięciami. Jest w stylu Michaliny odpowiednia dawka mroku i brudu, ale widać też pośpiech, twarze bohaterów są albo zbyt podobne albo mocno się zmieniają z kadru na kadr u tej samej postaci. To wszystko uwypukla zgrzyty scenariuszowe - wyczuwalny brak nawiązania więzi emocjonalnej z kimkolwiek z jednostki Violencia Tactica 1 oraz utrata płynności w lekturze (niejednokrotnie trzeba się 'wczytywać' w kadry, by upewnić się, że w dostarczane informacje rządzą się jakąś logiką). Czarę goryczy przelewa użyty font (przede wszystkim jego wielkość) - dymki niejednokrotnie zajmują na tyle miejsca, że rysowniczce w pozostałej przestrzeni pozostało namalowanie jedynie gadających głów na tle szarego 'prześcieradła'.

Potencjał jakiś jest, Sombre Alfa ma zalążki ciekawego pomysłu SF z frapującą nutą tajemnicy. Ale wkupić się w łaski komiksowych fantastów tym tytułem będzie niełatwo. Oj bardzo.


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Sombre Alfa #1 (scenariusz: Tomasz Tomaszewski, rysunki: Michalina Targosz, wydawnictwo Difman comics, 2024)

Pierwszy zeszyt nowej serii SF na niezalowym ryneczku. Cóż, będzie jej ciężko.