czwartek, 1 grudnia 2022

Nieustraszeni łowcy strachów #1: Potwór z bagna (scenariusz: Maciej Jasiński, rysunki: Piotr Nowacki, wydawnictwo Ongrys, 2022)


Nawet miś Zbyś musi czasami odpocząć. Wówczas wyścig o zaskarbienie wyobraźni najmłodszych czytelników podejmują agenci Biura Ujawniania Dziwotworów Arcygroźnych!

Oznacza to ni mniej, ni więcej iż panowie Jasiński i Nowacki ruszają z nową serią dla dzieci. Która ma potencjał na szybkie przyjęcie się na rynku, gdyż udanie żongluje pewnymi, dobrze znanymi z TV, archetypami. Twórcy przenoszą nas do Bagnistej Doliny, cichego miasteczka zamieszkałego przez zantropomorfizowane zwierzęta. Pewnego dnia, pan Sowa wracając późno do domu, postanawia skrócić sobie drogę przez okoliczne bagna. Ku jego przerażeniu, trasę lotu przerywa mu wyłaniający się z bagna błotnisty potwór. Dotarłszy do miasteczka, pan Sowa alarmuje jego mieszkańców. Burmistrz miasta (w osobie krokodyla) postanawia wezwać do rozwikłania sprawy psa Dylana z Biura Ujawniania Dziwotworów Arcygroźnych. Ten szybko stawia się na wezwanie, z towarzyszącym mu praktykantem - tchórzem (zwierzęciem) Piotrusiem. Rozwiązanie zagadki stojącej za potworem z bagien wcale nie okazuje się oczywiste.

Pozwólmy sobie na pewne skojarzenia. Łowcy duchów i potworów. Jeżdżący do zleceń samochodem. Jeden z nich jest profesjonalistą, drugi zaś boi się wszystkiego. Czy coś gdzieś nie świta, nie wydaje się znajome....? Oczywiście - to Wehikuł Tajemnic i bohaterowie kreskówki Scooby-Doo, gdzie jesteś?! W obu tych produkcjach zastosowano zbliżony szkielet fabularny, gdzie wątek nadprzyrodzony otrzymuje 'normalne' wyjaśnienie a podobieństwo charakterologiczne jest widoczne jak na dłoni. Dylan ma w sobie cechy Freda i Welmy, Piotruś to wypadkowa osobowości Rogera i Scooby'ego. 

Ale Maciej Jasiński jest zbyt dobrym scenarzystą, by posądzać go o tak oczywiste inspiracje. Stworzenie dwóch, mocno różniących się bohaterów, było potrzebne dla większego kontrastu wskazanego w literaturze dla najmłodszego czytelnika. Tytus, Romek i A'tomek czy Kajko i Kokosz działali na tej samej zasadzie - byli już od pierwszych kadrów odróżnialni, a ich odmienności w postrzeganiu świata prowadziły do zabawnych zdarzeń sytuacyjnych. W Nieustraszonych łowcach strachów Jasiński stosuje podobne równania: Dylan imponuje wiedzą, Piotruś wywołuje salwy śmiechu.

I można by pozostać przy quasi-kryminalnej historii, lecz Potwór z bagna posiada dodatkową zaletę. Ma coś ważnego do powiedzenia w kwestii ekologii i... ekonomii. Maciej tym komiksem podarował rodzicom wielką ściągawkę, jak tłumaczyć szkrabom otaczający nas kapitalistyczny świat. Jeśli zdarzy się więc, że nowo kupiony sprzęt ulegnie szybkiemu popsuciu, to zamiast używać typowo 'dorosłych' określeń, można żachnąć się i szepnąć latoroślom 'a pamiętasz co się przydarzyło żółwikowi w Nieustraszonych? Musimy to urządzenie albo naprawić, albo zanieść do recyklingu, byle tylko nikomu nie uprzykrzać życia'. Jestem pewien, że na twarzy dzieciaków natychmiast zagości uśmiech zrozumienia! 

Oczywiście, dobroć fabularną udanie dopełnia fajność rysunków Nowackiego. Piotr nie ma tu możliwości porysowania zwierzątek niemożliwych, jak w swoich autorskich dziełach, ale uzbrojony w żywe kolory, ożywia opowiadaną historię w prawie-że-kreskówkowy sposób. I znów - w warstwie graficznej odnajduję również ducha kreskówek ze stajni Hanna-Barbera. Co rzuca się w oczy - przytłumione tło. Kreska i kolory na dalszym planie są jakby wyblakłe i mniej ostre. Dzięki czemu cała uwaga skupia się na bohaterach. Można długo cieszyć oko projektami postaci, obserwować rysujące się na twarzach emocje i zabawić się w wspólne odgadywanie, którymi zwierzakami są bohaterowie trzecioplanowi. Dodać do tego duży, dobrze dobrany font i otrzymujemy prawie że doskonały komiks dla najmłodszych!

Dobra passa polskich mądrych komiksów dla dzieci trwa. Wiadomo, młody czytelnik jest najsurowszym krytykiem, ale jeśli spodoba mu się #1, to rodzic będzie zmuszony wpisać do domowego budżetu kolejną serię. Szczególnie, że i on odnajdzie na kartach komiksu echa jego czytelniczej młodości.



4 komentarze:

  1. nie chcę simpować, ale blog Misioklesa jest absolutnie najlepszym miejscem polskiego komiksu on-line i pewnie nie tylko. Człowiekowi naprawdę chce się pisać recenzje rzeczy, które inaczej nie doczekałby się nawet wspomnienia. Szkoda, że blogiem nie zainteresował się, nie podpiął któryś czołowy portal / tygodnik (z konkurencji jest niby blog na Polityce Demiańczuka, ale nie ma startu w żadnej kategorii z powyższym). Komiks jak kania dżdżu potrzebuje krytyki literackiej, szkoda że DthZ zapełnia niemal całą niszę, ale bez niego bylibyśmy już zupełnie straceni.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Heh, dzięki za dobre słowa, mile łechcą ego :) I tak, więcej miejsc, gdzie można poczytać o polskim komiksie, jest jak najbardziej wskazane. Choć nie jest źle. Dobrą robotę robią ludzie z WAK-u, Paradoksu, Przemek Pawełek, comixxy też odważniej wchodzą w tę działkę. Ja jestem grafomanem - gdyż jak nazwać człowieka, który wypluwa z siebie teksty raz na dwa dni? :) Te moje opinie, co widać wyraźnie, są raczej pretensjonalne - 95% opisywanych komiksów mi się podoba - więc blog ma znamiona rozbudowanego 'showcase'u' niż walorów krytycznych.
      Ale co zrobić? Przyjemnie jest pisać teksty o niszowych rzeczach i patrzeć jak popularność ich autorów wzrasta z sezonu na sezon!

      Usuń
  2. Znam wszystkich, to ledwie palce u jednej dłoni, od wszystkich jesteś lepszy, pewnie też dlatego że jesteś starszy (to ważne) i na tym nie zarabiasz / nie mizdrzysz się do widza. To nie jest grafomania, uwierz, na pewno nie większa niż polski komiks, także ten głównonurtowy. Ten nie ma ani czytelnika, ani grupy docelowej, ani recenzenta. Życzę konkurencji i rozwinięcia się poza blog. Liczba wypluwanych tekstów jest optymalna.

    OdpowiedzUsuń
  3. Brawo ten pan.

    OdpowiedzUsuń

Postapo #4: Jacy jesteśmy? (scenariusz: Daniel Gizicki, rysunki: Krzysztof Małecki, Łukasz Rydzewski, wydawnictwo Celuloza, 2024)

To nie "Mad Max". Nie będę ryzykował wszystkiego, by złapać jakichś gości...