Co roku Międzynarodowy Festiwal Komiksu i Gier w Łodzi organizuje konkurs na krótką formę komiksową. Jedynym ograniczeniem jest długość - do ośmiu stron. I co roku wyróżnione prace wydaje w postaci pofestiwalowego katalogu. W roku 2019 postanowiono nie wydawać katalogu, na szczęście na stronie MFKiG udostępniono prace laureatów do wglądu. Więc... dlaczego miałbym je nie przeczytać i napisać o nich choć parę słów?
- I wyróżnienie
„Ale tato!”, rys. i scen. Dawid Longa
- II wyróżnienie
„Samochody”, scen. Tomasz Kontny, rys. Leszek Kassijan-Wicherek
Zastanawiam się jak długo Tomasz Kontny szukał rysownika do swojego shorta. Gdyż w Samochodach nie chodzi o fabułę jako tako, ale o to by odwzorować jak najwierniej najpopularniejsze modele, którymi jeździli Polacy z XX wieku. A Leszek Kassijan-Wicherek dał pod tym względem koncertową popisówkę. Kształty fur można studiować kwadransami! A fabuła opowiada historię pewnego małżeństwa, której rozdziały wyznaczają zakupy nowych samochodów, poczynając do psującej się Warszawy, na Renault Thalia kończąc. Mam przy tym wrażenie, że Kontnemu zabrakło albo miejsca, albo pomysłu by poprowadzić czytelnika do finału równym tempem. Na początku w opowieść jest wplątana pewna doza obyczajówki towarzyszącej kupnie nowego auta, pod koniec mamy właściwie teledyskowy przegląd modeli. A zakończenie... raczej gorzkie. Subtelnie gorzkie. Można się kusić o interpretację, czy bohater był z gatunku tych co o karoserię dbał lepiej o żonę, czy jednak ta historia jest o wiele prostsza. Nie zmienia to faktu, że pomysł na opowieść jest świeży (ciężko mi ot tak z pamięci przywołać coś o podobnym charakterze) a strona graficzna urzeka elegancką, wypolerowaną kreską.
- III wyróżnienie
„Początek”, scen. i rys. Janek Janowski
Short, który narracją wywołuje niepokój a klimatem duszność podobną do tej w Siedem Finchera. Opowieść właściwie nie ma fabuły - to wycinek materiałów operacyjnych milicji z miejsca zabójstwa Anny Mycek w dniu 7.11.1964 plus monolog bohatera, który odnalazł ciało. Te parę stron jest gęste jak smoła - Janowski operuje głównie czernią i czerwienią. A kadr ukazujący odnalezione zwłoki jeży włosy na skórze. Początek sugeruje, że to wstęp do dłuższej fabuły, gdyż wspomniane są inne morderstwa i posądzenie o nie niewinną osobę - ale nawet jako niezależna nowela wywołuje emocje brutalizmem, zaduchem i operacyjną beznamiętnością. Co prawda czułem pewien niedosyt - opowieść wydaje się być wyrwana z większego kontekstu - ale to mocna, rewelacyjna rzecz!
- III miejsce
„Apłam”, scen. Mateusz Wiśniewski, rys. Piotr Nowacki
Pięciostronicowa etiuda, która robi totalnego mindfucka ostatnim kadrem. Wydawać by się mogło, że to familijna przygodówka dla dzieci. Kreska w stylu seriali Hanna-Barbera usilnie chce nas do tego przekonać. W mieście grasuje ogromny goryl, który niszczy wszystko na swojej drodze i którego bezskutecznie próbują okiełznać policjanci. Równocześnie mamy kilka kadrów pokazujących awanturę domową między dorosłymi, której świadkiem jest ich kilkuletni syn. Oba te wątki łączą się w ostatnim, przejmującym panelu. I wówczas w głowie zaskakuje właściwa interpretacja tej nowelki! Świetna, choć przygnębiająca opowieść.
- II miejsce
„Brzytwa”, scen. Mateusz Wiśniewski, rys. Fran P. Lobato
Dziwna brutalno-oniryczna etiuda. Trochę w duchu opowiadań Mike'a Mignoli o Hellboyu. Przedstawia legendę o osobliwym zakładzie fryzjerskim, który działał w przedwojennej Warszawie. Lokalu, o istnieniu którego wiedzieli nieliczni. Jego klientami byli - ukryci za upiornymi maskami - wszelkiego rodzaju zwyrodnialcy i mordercy, dla których postrzyżyny w tym zakładzie były chwilową ucieczką od wyrzutów sumienia. Brzytwa opowiada historię o jednym z takich klientów. Klimat już od samego początku wzbudza lekki niepokój, głównie z powodu zastosowanych brudnych barw i niepokojących projektów masek. Zakończenie jest paranonormalne - nie jest złe, choć też jest dość oklepane, ale pierwiastek fantastyki jednak spuszcza trochę pary z ciśnienia, które narobiły pierwsze strony. To lekki minusik - wszystko inne w tym komiksie trybi na najwyższych obrotach.
- I miejsce
„Basen”, scen. i rys. Natalia Legutko
Jeszcze jedna wariacja na temat dorastania. Legutko dostarcza uwspółcześniony remake "Cudownych lat". Natalia postawiła na narrację wspominkowo-nostalgiczna głównego bohatera, który przywołuje z pamięci okres, kiedy miał 14 lat i kiedy pomału zaczęły buzować w nim hormony. A że rówieśniczki z szkoły już dojrzały, to młokos musiał spotkać się z podśmiechiwaniami ze strony koleżanek. Autorka w swojej noweli nic nowego w tym jednym z najbardziej wyeksploatowanych tematów świata nie dodaje, nie stara się powiedzieć coś z nowej perspektywy, perypetie jej bohatera są praktycznie nierozróżnialne od perypetii miliona innych czternastolatków. Ale siłą Basenu jest to, jak on jest narysowany. A jest narysowany cudnie! Czuję tu trochę oddechu Brechta Evansa - drobne kadry, proste i geometrycznie kontrastujące się kolory, umowność kształtów. Kapitalnie pomyślany shorciak. Tylko fabuła mogła być lepsza...
- Grand Prix
„Człowiek Żelazny”, scen. Bartosz Nowicki, rys. Łukasz Pawlak
Wow! Och!! Ach!!! Co za kapitalna krótka forma! Short został oparty na faktach i przybliża nam postać Józefa Sama Sandiego - Kameruńczyka, który dzięki różnych wichrom historii, trafił do kraju nad Wisłą, został powstańcem wielkopolskim i... zawodowym zapaśnikiem. Co za nieprawdopodobna opowieść! Aż się prosi stworzyć dłuższą fabułę o tej postaci, nie tylko krótkie ośmiostronicowe streszczenie. A sam shorciak przepiękny - świetnie napisany, umiejętnie rozłożony na kadry i cudownie narysowany. Tak, zdecydowanie pan Sandi zasłużył na taki pośmiertny hołd. Panowie Bartosz i Łukasz mają pełne prawo być dumni z tego komiksu.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz