- Nie, nie sądzę.
- Dlaczego? Brat Lono okazał się całkiem udaną kontynuacją!
- Dooh, młodzi robią teraz komiksy bardziej stunabojowe niż ja sam bym zrobił...
- Młodzi? Co pan ma na myśli?
- Check Bronx Story by Szczęśniak/Pawlak, bro!
Pogubić się można z tą numeracją. Omawiany zeszyt wydany przez Zakład Komiksu liczy 16 stron i zawiera dwa ośmiostroniowe odcinki #1: Powrót i #2: Zagubiona Dusza. W zapowiedziach są odcinki #3 i #4, które zostaną wydane w zeszycie drugim. Ale dzięki temu dostajemy aż dwie okładki za jednym zamachem!
Przytoczyłem nazwiska twórców 100 Naboi nie bez kozery. Bronx Story może fabularnie niewiele ma wspólnego z tamtą serią, ale klimatem już sporo. Nie, akcja nie dzieje się w Nowym Jorku tylko w Lublinie, choć... tego nie czuć! Byłem kilkanaście razy w tym mieście i widzę, że Grzegorz doskonale odwzorował stan dróg, wygląd budynków, panoramę Starówki - a jednak, głównie dzięki kolorom - to równie dobrze mogłyby być jakieś przedmieścia Bronxu. Lublin w tym komiksie wygląda jakby to był nigdy nie kończący się koniec sierpnia - słońce jest mocno pomarańczowe, zieleń powoli robi się żółta, a wszystko pokrywa rozgrzany kurz i piasek. Kreska Pawlaka może nie jest tak dynamiczna jak Risso (i nie tak groteskowa), ale idealnie pasuje do opowieści z rodem street criminal.
Fabularnie jest też... bronxowo ;) Łysy, napakowany mięśniak o ksywce Mały wraca po latach (?) nieobecności w rodzinne strony. Nic (ok, prawie nic) nie wiemy o jego przeszłości, ale dość szybko przekonujemy się, po tym jak rodzina i miejscowi urządzają mu powitanie, że była dość barwa. A wraca by naprostować trochę zagmatwane sprawy rodzinne. A niestety do tego potrzebne są pieniądze, które oczywiście trzeba zdobyć w nielegalny sposób.
Dominik Szczęśniak ma rękę do dialogów. Mimo, że to 16 stron, to dużo dowiadujemy się o świecie przedstawionym. Niekoniecznie wprost - sporo ja, jako czytelnik sobie doopowiedziałem, ale właśnie o to chodzi - scenariusz jest na tyle sugestywny, że angażuje wyobraźnię do pracy. Trochę zakłuła mnie pierwsza brudna robota Małego - zbyt swojska, lekko przaśna, ale po zastanowieniu się chyba taka właśnie powinna być. Nasza lokalna, o której dość często słyszymy i nie zastanawiamy się co może być jej źródłem.
Kurczę, to naprawdę fajny komiks gatunkowy. Konstruowany według najlepszych klasycznych gangstersko-kryminalnych prawideł. Umiejscowienie historii w konkretnym, znanym nam miejscu, tylko podbija doznania. Słowem, komiks z gatunku 'shut up and take my money'!
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz