Są trzy najtrudniejsze rzeczy na świecie do ogarnięcia: fizyka kwantowa, kwestie licencyjne filmów i seriali na streamingach oraz rozstrzygnięcie, kto jest najlepiej ubranym facetem w polskim komiksowie - Rafał Kołsut czy Robert Sienicki. W najnowszym odcinku autobiograficznych zwierzeń Belego mamy okazję poznać ile fizycznych wyrzeczeń trzeba zrobić by wbić się w ulubiony garnitur!
Oczywiście autor nie zdradza, czy outfit, który prezentuje na konwentach jest cały czas ten sam, czy może nowy, szerszy o dwie dziurki w pasku. Ale przytacza punkt zero - zdarzenie, które spowodowało podjęcie kolejnej decyzji o poprawie kondycji fizycznej na siłowni. Tym razem autor wszedł w tryb invincible i wraz z życiową partnerką postanowił skorzystać z usług profesjonalnej trenerki personalnej. I... i... każdy, kto miał podobny zryw siłowniany może w trakcie lektury westchnąć 'know that feeling, bro!'.
Teoretycznie Sienicki robi to co zwykle - bawi. W humorystyczny sposób opowiada o skrawku swojego życia, by wprawić czytelnika w dobry nastrój. A czytelnik reaguje empatycznie, w końcu nasze życie składa się z szeregu mikro porażek i sukcesów. Ale Robert w Niezwyciężonej przemyca coś więcej - dotyka pewnych wstydliwych spraw, które potrafią wytrącić ze strefy komfortu. Chodzi o poddanie się krytyce własnego ciała. Niby zdajemy sobie sprawę z własnych niedoskonałości, ale lubimy swoje boczki tak samo jak kochamy wcinać hummus o poranku, więc żyjemy w poczuciu błogiej równowagi. A tu bęc, lista rzeczy do poprawy, przygotowana przez specjalistę okazuje się zaskakująco długa. Paskudne uczucie, gdy obca osoba zaczyna ci uświadamiać, że jesteś anatomiczno-fizjologicznym dziwolągiem :)
Na ostatniej stronie jest umieszczona najkrótsza i najbardziej trafna recenzja Beletrystyki Niezwyciężonej - to komiks demotywacyjny. Ale wystosuję przekorną tezę. To również historia eskapistyczna. Kluczowym jest ostatni panel - kot rozumie!
I ta część potwierdza tezę, że Roberta czyta się lepiej w dłuższych, pozbawionych cięć, historiach. Niezwyciężona dołącza więc do peletonu prowadzonego przez Humorzastą i Nienagrodzoną. Humor, dystans, zdolność obserwacji rzeczywistości, bezbłędny storytelling i puszysta, wysokocholesterolowa kreska - Sienicki kolejny raz dowodzi bez potknięć (sic).
Tekst powstał w oparciu o podesłany PDF, ale papierowa wersja będzie miała premierę już w najbliższą sobotę, na KLINIE - Festiwalu Komiksu i Ilustracji we Wrocławiu. Nie każcie autorowi nadwyrężać mięśni dźwiganiem niesprzedanych sztuk!
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz