Potraktujmy ten komiks jako CV autora, dobrze?
Marek Kopiec wziął do ręki Dzieła wszystkie Oskara Kolberga, wybrał z nich trzy bajki i bazując na ich motywach stworzył cztery historie składające się na Opowieści minione. A przekazał je ustami XV-wiecznego wędrownego śpiewaka, w jednostronicowym prologu. Te historie, jak to w podaniach ludowych, są mocno nasączone elementami fantastycznymi i antropomorfizacjami. A tytuł i okładka wskazują, że nie są to opowiastki dla małych dzieci.
Stosunkowo 'najgrzeczniejsza' jest Stara wierzba, ale też najbardziej enigmatyczna. Autor nie podaje dlaczego następuje przemiana, kim jest uciekinier, to prostu snuje swoją opowieść, która wcale taka baśniowa nie jest. Podobnie jak Zabawna historia o lisie i wilku. Co prawda finału tej opowieści można domyśleć się o wiele wcześniej, ale chyba nie byłem przygotowany aż na tak dosłowne zakończenie. Choć z drugiej strony, bajki braci Grimm charakteryzowały się podobną szorstkością i nie powinienem być zaskoczony. Natomiast lekko zaskoczony jestem morałem wynikającym w ostatniej opowieści Nie ma sprawiedliwości. To historia szkatułkowa, gdzie bohaterowie opowiadają bajkę o smoku i lisicy, by w finale jej wydźwięk zastosować do rozwiązania wątku głównego. Cóż, brutalność w tej odsłonie, mimo iż nie jest specjalnie eksponowana to wylewa się w każdego kadru wywołując przykre przemyślenia na temat ludzkiej kondycji.
Ale najbardziej widowiskowa (i problematyczna!) jest opowieść pierwsza. W Pięknej i bestiach trzech braci postanawia porwać córkę kapłana by później między sobą zdecydować, który z nich pojmie ją za żonę. Pomysł dość szybko wprawiają w czyn, który pociąga za sobą wiele krwi. A samo zakończenie również do wesołych nie należy. Ale ta odsłona jest bardzo charakterystyczną próbką umiejętności scenopisarskich i graficznych Kopca.
Marek adaptując do formy komiksowej bajki ludowe, musiał pogodzić się z pewną przaśnością zastosowanych narzędzi. Psychologia postaci nie istnieje, bohaterowie się nakreśleni grubą kreską, fabuła siermiężnie się toczy do przodu. Prawie nigdy nie robi zbliżeń na twarze, by czytelnik mógł bardziej "przeczytać" targujące nimi emocje. Jeśli chodzi o dialogi to najlepsze są te, które wypowiadają zwierzęta. Pozostałe są czysto użytkowe, byle popchać historię dalej. Ale też podobają mi się delikatne wtręty, które nadają opowieściom pewnej ciągłości. Nie jest to powiedziane wprost, ale złapany dziad w ostatnim rozdziale prawdopodobnie jest tym, którego poszukiwano w Starej wierzbie.
Natomiast graficznie Kopiec szaleje. Jeśli ktoś szuka rysunków ala Rosiński to tu będzie zachwycony. Wiernie oddane realia średniowiecza, lekka kreska, świetne kolory (tu pomagał brat Grzegorz), naturalne tła i pieczołowicie przedstawione budowle nie mogą przejść niezauważone. Choć chyba są do poprawy sceny akcji. W Pięknej i bestiach autor tworzy jakieś dziwne sceny niczym z Matrixa i dość oryginalne zastygnięcia póz. Nie jestem przekonany ile to wynika z chęci eksperymentowania ile z próbą ukrycia niedoskonałości warsztatowych, ale w późniejszych opowieściach, gdzie takich efektów specjalnych nie ma - odnajduję się lepiej.
Co prowadzi mnie do końcowej oceny, że Marek Kopiec potrzebuje dobrego scenariusza! Takiego w stylu Mieszka. Gość ma warsztat, nie potrzebuje mroku by nasączyć kadry brutalnością, pewnie trzyma ołówek gdy bierze się za rysowanie warowni czy demonów. Dlatego zbiór opowieści składających się na Opowieści minione traktuję jako wypasioną reklamówkę skierowaną dla scenarzystów, którzy w tej chwili powinni słać do niego maile z propozycją współpracy. Gdyż sam komiks to ciekawostka, którą się szybko zapomina...
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz