poniedziałek, 12 lipca 2021

Sybir: Moja historia. Tom I (scenariusz i rysunki: Paweł Piechnik, Muzeum Pamięci Sybiru, 2020)


Pewnie większość z was ma w pamięci swoje mamy bądź babcie, gdy te, w jakąś paskudną pogodę, siadały w fotelu z kubkiem herbaty w ręku i ze wzrokiem utkwionym mocno w przeszłości zaczęły snuć opowieści z dawnych lat. Ze szczegółami, które dla samej historii są pozbawione znaczenia, ale z jakichś przyczyn mocno utkwiły w pamięci. Sybir jest takim właśnie opowieścią - powolną, snutą ciepłym babcinym głosem i skupiającą się na drobiazgach mimo wiejącego obok z siłą huraganu wiatru historii.

Komiks jest zapisem wspomnień Danuty Pietrzak, urodzonej w 1924 roku a zmarłej w 2007 białostocczanki, która wraz z tysiącami Polaków została wywieziona przez bolszewików na Syberię. Tom pierwszy obejmuje lata 1939-1940. Choć sama historia w tym albumie zaczyna i kończy się w czasach współczesnych, gdzie poznajemy naszą bohaterkę jako wiekową już kobietę opiekującą się dziećmi kuzynki. Podczas obchodzenia 77 urodzin ogarnia ją fala wspomnień i wraca pamięcią do dnia 17 września 1939 roku, gdy jej świat zmienił się na zawsze wraz z pośpiesznym wyjazdem jej ojca-policjanta gdzieś na Litwę.

Nie ma sensu streszczać dalszej fabuły, ta jest podobna do tysięcy innych, którzy przeżyli horror zesłania na Sybir. To, co wyróżnia ten komiks wśród innych komiksów historyczny to sposób w jaki historia została opowiedziana i pokazana. Pawłowi Piechnikowi udało się stworzyć "frankofoński" tytuł, który czyta się jednym tchem.

Pierwsze zaskoczenie następuje już po paru stronach. Armie polskie, niemiecki i rosyjskie Piechnik przedstawił w postaci ogromnych stalowych, walczących ze sobą mechów. Pomysł może i prosty, ale o ogromnym ładunku metaforycznym i alegorycznym - upadek takiego gargantuicznego behemota jest bardzo wymowny w świetle paktu Ribbentrop-Mołotow. Udanych alegorii jest w komiksie więcej, tu wychodzi na wierzch kunszt operowania obrazem przez autora. Porwany przez wiatr płaszcz, mierzące upływ czasu rozrzucone kartki z kalendarza, girlandy kwiatów, tworząca spirale śnieżyca - te patenty sprawiają, że opowieść pozbawiona jest typowej dla komiksów historycznych pretensjonalności i dosłowności. Podobnie jak skupienie się na szczegółach ważnych nie z punktu widzenia historii a bohaterki, która odbiera świat oczami nastolatki. Nastolatki, w której tli się zalążek uczucia miłości gdy pozbawiony ojca świat zaczyna się kruszyć.

Zadziwia precyzja z jaką Danuta Pietrzak pamięta nazwiska sąsiadów czy mieszkańców dzielnicy. Zdumiewa fotograficzna pamięć do szczegółów ubioru, dni, miejscowości i warunków atmosferycznych. I przyprawia o lekką zadyszkę, jak to widzi Paweł Piechnik. Powiem tylko - it's Rosinski level. A panią Grazę z powodzeniem zastępują tu trzy osoby: Lena Maćków (tusz i kolor), Kamil Mickiewicz (kolor) oraz Katarzyna Klas (kolor). Gdyż kolor robi w tym komiksie nieziemską robotę - stonowany, ale udanie oddający pory roku czy niuanse związane ze zmianą geografii.

A zupełnie zjawiskowe są rysunki zdobiące poszczególne rozdziały. Ten na okładce jest słaby; każdy z tamtych mógłby robić za samodzielne okładki. W ogóle przyłożono się do wydania tego komiksu. Twarda oprawa, duży format, tłoczony tytuł na okładce, dobry art na 'wyklejance'. I dodatki. Krótkie, ale udanie uzupełniające lekturę. Skrótowa historia Polaków na Sybirze jest oczywistym wyborem na materiał bonusowy - tu została ciekawie zilustrowana eksponatami znajdującymi się w Muzeum Pamięci Sybiru w Białymstoku. Ale chyba największą wartość mają archiwalne zdjęcia bohaterów komiksu wraz z krótkimi notkami biograficznymi (choć można je traktować jako spoilery).

Miłośnicy francuskiego mainstreamowego komiksu - do zakupu marsz! Przed wami ok. 60 stron zajmującej i świetnie narysowanej historii. A zakończenie was zaskoczy!



Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Tkanina (scenariusz i rysunki: Jarosław Gach, wydawnictwo własne, 2024)

Niespecjalnie byłem przekonany, gdy wystartowała zbiórka na powstanie i druk tego komiksu. Za to po lekturze poczułem się trochę, jak ten ch...