Oto zapis frontalnego ataku na scenę DIY w wykonaniu lubelskich bojówek!
Z zeszłym roku mieliśmy parę wspominkowych wydawnictw 'jak to drzewiej się ziny robiło'. Temat podjęto w 32 numerze Zeszytów Komiksowych czy w Zinie zinów Dominika Szcześniaka. A Marcin Bartoś chce być jak ci wszyscy młodzi, gniewni i narwani z pierwszej dekady XXI wieku. Więc dzielnie produkuje kolejne historie i średnio dba o stronę edytorską swoich wydawnictw. Dla chłopaka liczy się nieskrępowana możliwość tworzenia i anarchistycznego przekraczanie granic. Również tych dotyczących dobrego smaku, zarówno graficznego jak i scenariuszowego.
Bartoś dał się poznać w zeszłym roku jako autor trzech części Mroku, radosno-głupiutkiej, pełnej flaków i krwi, serii o współczesnych wampirach. Potem wydał Diaboła, w którym oprócz mało wysublimowanej fabuły, przemycił kilka ciekawych obserwacji. Po czym porzucił klimaty fantasy i zaczął tworzyć opowieści obyczajowe. Specyficzne, ale mocno unurzane w otaczającym nas świecie.
Karol Kalnicki to życiorys chłopaka, który urodził się z bardzo długa szyją. Życiowy horror zaczął się już od momentu jego urodzenia, a każdym rokiem, gdy potworniał coraz bardziej, ilość życiowego gówna, które zaczęło go oblepiać, rosło w postępie geometrycznym. Historia jest dedykowana postaci Josepha Merricka, którego życiorys zainspirował samego Davida Lyncha do nakręcenia Człowieka-Słonia. I cóż, jest w tym zinie jakiś pierwiastek niepokoju, gdy Bartoś wkłada w usta swoich postaci dosadne inwektywy, które padają na widok głównego bohatera. Empatycznie czujemy, że chłopak ma przerąbane w życiu, a pewne sceny mocno grają na emocjach. I mógłby z tej historii wyjść poważny zin, gdyby nie umiłowanie twórcy do podziemia komiksowego. W tym tytule wszystko jest edgy, przerysowane do granic możliwości i nastawione na szybkie wywołanie szoku. Nad całością fruwają podteksty seksualne - akcja dzieje się w miejscowości Mosznowice Wielkie, w których to znajduje się kapliczka św. Cipty. Postacie to jeden wielki przegląd przywar i stereotypów, a rozwiązania fabularne są z gatunku tych cringe'owo-grafomańskich. Sam komiks kończy się happy-endem, ale droga do finału już popis totalnie zwichrowanego umysłu. Karol Kalnicki to mój ulubiony tytuł z dzisiejszej trójki - z pomysłu można było ukuć całkiem niezły horror psychologiczny; autor wybrał Martwicę Mózgu. Można tytuł spokojnie położyć obok Dziadostwa, choć seria Topora jednak ma w sobie więcej pokładów finezji.
Parcie na kał może zniesmaczyć i wkurwić. Szczególnie kobiety. Nie z powodu fekalnego humoru, którego jest tu pełno, ale wydarzeń z ostatniej strony. A raczej sytuacji, która miałyby miejsce stronę dalej, gdyby taka powstała. Z jej powodu można tu użyć przymiotników 'chore', 'pojebane', 'ohydne', 'niestosowne'. Ale zanim z lekturą dojdzie się do końca to poznamy historię Zuzanny, która wykorzystuje swoją urodę do naciągania na kasę poznanych w internecie facetów. Podczas jednego z pierwszych spotkań w realu, kandydat postanawia przyrycerzować i zabiera dziewczynę na sushi. Gdyż ta na messengerach ściemniała, że to jej ulubiony przysmak. Nie mogąc się wymigać z niezręcznej sytuacji (nie cierpi tego dania), Zuza decyduje się robić minę do złej gry i przeżuć rybę. Dość szybko kończy się to rewolucjami jelitowymi. Uwięziona w ubikacji nie zdaje sobie sprawę, że smartfon dostał się w ręce jej absztyfikanta. Tak, Bartoś tutaj ciśnie na instrumentalne traktowanie uczuć i łatwość wykorzystywania urody względem drugiego, często zakompleksionego, człowieka. Stąd rosnąca w nim potrzeba zemsty. I to, co najbardziej uderza w tym zinie - właściwy akt 'zapłaty' wyobrazimy już sobie sami, sprawdzając czy również w naszej głowie powstają podobnie powalone myśli.
W Potwornym rozwolnieniu Bartoś z kolei przygląda się innemu, patologicznemu aspektowi współczesnego świata. Bohaterem uczynił Protazego Ślipnioczka, młodego influencera, który dla lajków potrafi zrobić wszystko. Chłopak ciągnie pieniądze od bogatych rodziców ile wlezie, oszukując ojca na temat prowadzonego trybu życia oraz szantażując matkę groźbą ujawnienia jej romansu. Kanał, który prowadzi, jest specyficzny - wraz z kumplem włóczy się po świecie za najbardziej ohydnymi danami, tylko po to by zarejestrować ich konsumpcję. Ale kłamstwo ma krótkie nogi i o próżniaczym życiu syna dowiaduje się jego stateczny rodzic. Protazy, pozbawiony funduszy i widoków życiowych, decyduje się na nagranie finalnego odcinka - zamierza zjeść jajo śmierci, które dzięki fortelowi zdobył od szemranego gruzino-rusko-ukraińca. Tytuł jest spoilerem, choć i tak nie jest w stanie przygotować czytelnika na finalną defekację. I ponownie jak w poprzednich tytułach - autor nie bawi się w subtelności i gra przerysowaniem. Żadna z postaci nie jest dobra, każdy gra pod siebie, wszystkich spotyka zasłużona, bolesna kara.
Bartoś kończy rok 2022 jako bezkompromisowy, 'nie pierdolący się w tańcu', ziniarz. Zawartość jego komiksów to popis punkowej wulgarności, dosadności, a wnętrze obcieka pornografią i fekaliami. Gość nie ma tematów tabu, nie stawia znaku STOP przed słowem niesmaczny, granice subtelności są łamane co dwie strony. Tylko tu możemy podetrzeć dupkę kalece bez nóg oraz wszamać ptasie zarodki. A jednak te ziny mają fabuły, i to takie które czyta się z zaciekawieniem, jaki to chory pomysł typ jeszcze wymyśli. Mroki były bajeczkami dla nerdów - jak Bartoś wziął się za rzeczy 18+ to przywołał autentycznego ducha podziemia, którego nadrzędnym celem była opozycja dla establishmentu. Także tego komiksowego. Zgaduję, że Marcin jak słyszy na ulicy 'ty chory pojebie' to ogląda się czy to aby nie do niego :)
p.s. A przypomnienie postaci Josepha Merricka sprawiło, że znów wróciłem do tego mocarnego utworu!
Patrząc na przykładowe plansze dzieł tego autora z poprzednich recenzji, przypomniałem sobie, że te komiksy były dostępne w sklepie Gildii. Zastanawiam się jaki nakład mają jego publikacje, czy autor sprzedaje je także przez inne sklepy komiksowe oraz ile egzemplarzy sprzedaje :-)
OdpowiedzUsuńps. oczywiście zdaję sobie sprawę, że to nie jest publikowane w celach komercyjnych, tylko dla zabawy autora, ale lubię statystyki i lubię porównywać np. sprzedaż autorskich publikacji.
Dodałem próbki z każdego z tytułów! A do Gildii autor podsyła ok. 15 egzemplarzy.
UsuńWitam🤘 Na wstępie, chciałbym podziękować autorowi bloga za poświęcenie przy czytaniu tych zinów bo zdaję sb sprawę jaki to cholerny wysiłek samozaparcia .Komiksy te obniżają IQ do poziomu ucznia rysującego bazgroły na ławce w podstawówce.Co do zinów-nawet nie wiem kiedy wpadłem na te wszystkie chore pomysły.Karol Kalnicki ,a zwłaszcza końcówka, to efekt wycieczki do zoo w czasie urlopu .Parcie na kał i Potworne rozwolnienie miało mieścić się w jednym zeszycie wraz z inną historią.Niestety jestem zbyt niecierpliwy i rozwaliłem to na osobne komiksy .Tutaj nie mogę podać tego trzeciego tytułu z oczywistych powodów.Zatem szykuje się trylogia o tematyce klozetowej.Na koniec dodam, że nie planuję scenariusza i większość to spontan.
OdpowiedzUsuń