Co roku w zimie temat powraca i dzieli społeczeństwo. Prasę lokalną i serwisy krajowe regularnie obiegają doniesienia o obserwacji wilków w pobliżu gospodarstw ludzkich bądź zdjęcia rozszarpanych zwierząt hodowlanych. Ten komiks próbuje w sposób przystępny rozprawić się z pewnymi mitami narosłymi na wskutek powiększającej się liczebności tych dzikich drapieżników. Czytelnik może się zgodzić bądź nie z tymi argumentami, w zależności jak ocenia pracę ludzi z WWF - ale trzeba przyznać, że Wilcze kłamstewka nie nudzą!
Jarosław Spuła całkiem łebsko sobie ową historię wymyślił. Nie wiem, na ile wstawił w fabułę wątków autobiograficznych, ale zaczął z grubej rury. Stworzył bohatera - dziennikarza lokalnej gazety, który dostał prikaz od naczelnego na napisanie artykułu o zaobserwowanym wilku w okolicy. A żeby ludzie chcieli to przeczytać to musiał stworzyć nośny i sensacyjny nagłówek całkowicie wypaczający zaistniałą sytuację. Na reakcję nie trzeba było dłużej czekać - dzień później do redakcji wpada rozwścieczona Marta - naukowiec badający te zwierzęta w naturze domagając się sprostowań. Ustalają, że Marta zaprosi dziennikarza do siebie do pracy by pokazać na czym polega jej praca i jak wygląda codzienne życie wilków. Dziennikarz się zgadza, bo to jego dawna znajoma z liceum, która wypiękniała a on wciąż kawaler.
Tak, zgadliście. Dziennikarz dzięki Marcie przechodzi przemianę psychologiczną i uświadamia sobie jakie zniszczenia czynił tworząc fake newsy. Badaczka oprowadzając go po stanowiskach wyjaśnia pewne stereotypy na temat tych zwierząt i pokazuje jak ważne są jej badania. I tu leży największa wartość tego 10-stronicowego komiksu - te rozprawki są niezmiernie ciekawe. Osobiście nie wiedziałem, że samiec alfa w przyrodzie nie występuje. Spuła w zwięzły i zrozumiały sposób wyjaśnił pewne relacje przyczynowo-skutkowe w przyrodzie. Wilk zabija głównie najwolniejsze i najbardziej schorowane osobniki w stadzie, co automatycznie przyczynia się to tego, że 'ocalone' stado jest zdrowsze jako całość. Niby oczywiste i logiczne, ale ten mechanizm dziwnie nie pojawia się w głowie, czy czytamy doniesienia o zagryzieniach.
Warstwa graficzna? Niezła. Taka w retro-klimatach. W dużej ilości sepii - mocniejszy kolor pojawia się na zaledwie kilku kadrach, ale jest tu temu cel. Kreska realistyczna i elegancka. Rysownicy z pietyzmem przyłożyli się do komiksu - zarówno do ludzkiej, jak i zwierzęcej anatomii. Pełen profesjonalizm!
Oby więcej takich komiksów na zlecenie. Które dokładają pewną bazę wiedzy do argumentów za i przeciw. Te przedstawione w Wilczych kłamstewkach wydają się być rozsądne; mają ręce i nogi oraz fajny morał o tym, że miejsce zamieszkania nie powinno definiować podejmowanych decyzji. Komiks czyta się fajnie, ogląda z tą samą z przyjemnością. A najważniejsze - jest całkowicie darmowy i można go sobie przeczytać tu.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz