Asia Wardzyńska od lat publikuje krótkie komiksy i ilustracje na swoim fanpejdżu cozazycie; ja się o istnieniu tej artystki dowiedziałem dzięki zakupowi w ciemno jej trzech papierowych zinków, które miały premierę podczas tegorocznego MFKiG a które znalazły się kilka dni później w ofercie powoli zamykającego się sklepiku zinowego Słowobrazu.
First Love.
Jest wiele historii o odkrywaniu własnego ciała, oswajaniu własnej seksualności i zaprzestaniu traktowania seksu jako temat tabu. Asia w tym mikroskopijnym zinie nie ma problemów ze swoją seksualnością, seks w jej życiu jest czymś naturalnym i opowiada o swoim życiu erotycznym bez skrępowania i z dużą dozą empatii. Autorka miała w przeszłości kilku partnerów seksualnych, i teraz, po latach (?) stwierdza, że każdy akt seksualny w pewien sposób wpłynął na jej życie i dołożył cegiełkę w kształtowaniu jej osobowości. Nie wszystkich partnerów wspomina miło, ale nikt nie pozostał zapomniany. I owa konstatacja ujęła mnie z tym zinie - to świadectwo kobiety dojrzałej, dobrze czującej się w swoim ciele i świadomej swej wartości. Ową myśl Wardzyńska przedstawiła bez graficznych opłotek - spotykają się dwie osoby, wynajmują pokój na noc w hotelu, uprawiają seks, na drugi dzień każda z nich podąża swoją drogą, zachowując dobre wspomnienia. Kreska może i jest rachityczno-minimalistyczna, ale spełnia swoją rolę - przekaz First Love odpowiednio wybrzmiewa wraz z ciepłym zakończeniem.
Komiks do ściągnięcia za "co łaska" tutaj.
Grzybobranie.
Bohaterka tej opowieści podczas zbierania grzybów w lesie znajduje pięknego muchomora i wrzuca go do koszyka. Gdy wraca do domu, nieopatrznie dodaje go do przygotowywanej zupy grzybowej. Podczas próbowania wywaru, czy odpowiednio doprawiony, trucizna wywołuje spodziewany efekt i dziewczyna pada nieprzytomna na podłogę. I tu się zaczyna lekka schiza. Dziewczyna po ocknięciu, poprzez właz w podłodze, schodzi schodami w dół. Na dole drabiny okazuje się, że znajduje się w nóżce muchomora, którego za chwilę zerwie jej duża wersja z przeszłości. Ciąg dalszy jeszcze bardziej ucieka w absurd, który niestety zostaje storpedowany przez dość zwyczajne zakończenie. Ale podoba mi się motyw chęci ostrzegania samego siebie przez zgubnymi konsekwencjami naszych nierozważnych działań. A ubranie tego w płaszczyk surrealicznego minimalizmu w tym przypadku działa na percepcję w stopniu satysfakcjonującym. Choć finał obniża ocenę, to i tak to dobry psychodelik. Za "co łaska" można go ściągnąć tu (z inną okładką).
Reading Tea Leaves.
W tym zinie Wardzyńska bierze się za 'grubszy' temat jakim jest życie z tzw. dwubiegunówką czyli zaburzeniem afektywnym dwubiegunowym. Nie wiem, na ile to autobiograficzna opowieść, na ile obserwacja kogoś z kręgu bliskich - ale schemat jest podobny do opowieści o ludziach zmagających się z depresją. Brak edukacji wśród 'zdrowych' sprawia, że osoba dotknięta dwubiegunówką musi nie tylko stawiać czoła własnej chorobie, ale także z (nie)pomocą osób z zewnątrz, którzy wiedzę o dolegliwości wynoszą głównie z filmów. Wardzyńska w dość dobitny sposób podaje przykłady takich pomocowych faux-pas i daje wyraz wielkiego zmęczenia udawaniem bycia normalną dla społeczeństwa. A wymowa końcowa historii jest gorzka: pierdoląc głupoty tylko szkodzisz takiej osobie i nie masz prawa wymagać od niej cokolwiek. Pozostaje pytanie - czy tak bezpardonowe zakończenie jest efektem dwubiegunówki czy może krzykiem osoby w chwili całkowitej kontroli? Odpowiedzi oczywiście nie będzie, ale owa niejednoznaczność niesie taki ładunek emocji, że ten niepozorny zinek zostanie dłużej w pamięci.
I znów, za 'co łaska' można nabyć cyfrową wersję zina tutaj.
Z tych trzech historii rodzi się obraz Asi Wardzyńskiej jako artystki poszukującej i ambitnej. Na razie jakby się wstydziła rozprawić się z jakimś problemem na poważnie, w dłuższej opowieści. Raczej nie jest zainteresowana obyczajówkami o banałach życia codziennego, idzie w mniej wyeksploatowane tematy. Może niekoniecznie w stronę bezkompromisowości Edyty Bystroń ale podskórnie czuję, że z czasem dziewczyna jeszcze pokaże pazur!
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz