środa, 3 maja 2023

Pod prastarą gruszą. Narodziny Jeremiasza i inne historie (scenariusz i rysunki: Jan Skarżyński, wydawnictwo własne, 2023)


Pod prastarą gruszą żyje sobie ród Gruszkowców - magiczny lud, cechujący się specyficznym kształtem głów. A więc mamy do czynienia z lekturą dla najmłodszych czytelników? Nie do końca. Może więc to jakaś satyra pełna odniesień do współczesności? Trochę tak, ale...!

We wstępie autor przytacza origin pomysłu. Klasyczny - za dzieciaka lubił na lekcjach rysować po zeszytach gruszkopodobne stworki i razem z kolegami nadawać im imiona oraz wymyślać niesamowite przygody. Malunki owe, zamiast lądować do kosza wraz z końcem roku szkolnego, trafiały do specjalnego segregatora. Po latach Skarżycki, będąc już bardziej okrzepłym rysownikiem, postanowił wrócić do tych postaci i tchnąć w nich nowe życie. A motywatorem zostały coroczne inktobery, podczas których w październiku dzień w dzień ożywiał bohaterów z dziecięcych lat, fundując im nowe, jeszcze bardziej niesamowite perypetie.

Pod prastarą gruszą zawiera cztery opowieści. W pierwszej mamy okazję poznać narodziny Jeremiasza, sekretarza burmistrza miasteczka Burlesen, w drugiej poczytamy o rozterkach nadmiernie otyłego Pana Onufrego, w trzeciej poznamy pewną postać przybywającą do krainy swojej młodości, a w czwartej zajrzymy do pracowni malarskiej pana Wilhelma. Ale już pierwsza z nich wskazuje, że scenariusz jest podporządkowany inktoberowym prawidłom i meandruje od hasła do hasła, niekoniecznie bazując na logice wydarzeń. Z tego powodu wydawnictwo może niekoniecznie przypaść do gustu młodszej publiczności ze względu na spore stężenie absurdu i pretekstowości wymyślonego świata.

Ale jeśli lubi się improwizacyjne podejście do komiksu, w stylu Tomasza Niewiadomskiego, to Pod prastarą gruszą ma do zaoferowania garść całkiem niezłych pomysłów. Świat gruszkoludzi jest na tyle mindblowingowy, że automatycznie budzi zainteresowanie swoją innością. Zakres podejmowanych tematów to typowa zabawa post-modernistycznymi szablonami - z jednej strony mamy parodystyczne nawiązania do znanych bajek i legend, z drugiej - satyrę na fit-style czy plebejsko-użytkowe podejście do sztuki. Oczywiście, Jan ma pomysły lepsze bądź gorsze (nawet w obrębie jednej historii), jednak w przeważającej części udaje się artyście przelać na czytelnika radość z uprawianej zabawy konwencjami.

W warstwie graficznej jest niezmiennie uroczo. Projekty Gruszkowców cieszą oko, na podobnej zasadzie jak przeglądanie sklepowych półek pełnych pluszaków. Te wszystkie wąsiska, brody, 'piwne' brzuchy bohaterów są takie... rozkosznie jowialne, co powoduje, że rozmaite głupotki i wolty scenariuszowe zbywa się machnięciem ręki. Skarżyński lubi swoich bohaterów, ale nie zapomina o otaczających ich świecie. Prostą, satyryczną kreską maluje leśne krajobrazy i wiejskie architektury. Przy czym styl artysty najpełniej rozbrzmiewa w ostatniej historii, w pełni kolorowej - skoro akcja przenosi nas do pracowni malarskiej, również Skarżycki zaprzągł do pracy akwarele. Efekt końcowy, ze zmieniającymi się kolorystycznie sceneriami - świetny! Mam nadzieję, że twórca coraz częściej będzie sięgał do tej konwencji.

Oby Skarżyński został nowym Skarżyckim. Warto temat Grzuszkowców pociągnąć dalej, ale tym razem z bardziej przemyślaną fabułą. Te improwizowane zawarte w Pod prastarą gruszą są fajne, ale podobne na dłuższą metę zaczną męczyć.


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz