W trzecim zeszycie Cryptid Huntera dochodzi do połączenia kilku wcześniejszych wydarzeń w większy obraz. Ale dalej autor jest powściągliwy w udzielaniu wyjaśnień na temat zasad panujących w jego świecie.
Nowa odsłona opowieści zaczyna się od przedstawienia szefa komórki zajmującej się łapaniem niepotwierdzonych naukowo istot, Thomasa Rusta. Z poprzedniego zeszytu wiemy, iż Oscar nie pała sympatią do swojego zwierzchnika - o tym jak różne to są charaktery mamy okazję się przekonać podczas spotkania zakładowego. Wzburzony insynuacjami szefa, Green rzuca się w wir pracy, która wiedzie go do znanej z pierwszego tomu lokacji. A tam, tu jego zaskoczeniu, znajduje ślad związany z wydarzeniami z jego przeszłości.
Trzeci zeszyt lekko popycha fabułę do przodu i wplata w historię nowy, enigmatyczny wątek (który jest bardziej zrozumiały dzięki lekturze bonusów, ale o nich za chwilę). Wiemy, iż wydział zajmujący się łapaniem kryptidów liczy więcej osób, niż mógłby się na początku wydawać. Na razie mamy okazję poznać ich jedynie na jednym kadrze zbiorczym, ale stanowią całkiem spory potencjał fabularny na dalsze zeszyty. Najnowszy epizod prezentuje aż dwóch przedstawicieli fantastycznej fauny. Pierwszy jest stworzeniem trzecioplanowym, zaś drugi z nich stanowi największą zagadkę zeszytu - czemu zrobił to co zrobił?! I właśnie po zakończeniu lektury zacząłem mocniej rozmyślać nad światem Cryptid Huntera. Jak bardzo jest on zaludniony fantastycznymi istotami? Skoro istnieje w nim wydział służący do ich łapania, są one ani chybi często spotykane. Odcinek trzeci stara się powiedzieć, że dzień bez uświadczenia kryptida, jest dniem straconym. Ale na odpowiedzi trzeba jeszcze poczekać.
Adam graficznie prezentuje równy styl (może momentami Oskar niepotrzebnie przypomina swoją chibi wersję, ukazaną na wewnętrznej stronie okładki). Chłopak ma nosa do rozplanowania kadrów na stronie, bez problemu radzi sobie w 'słodkich' kształtach (Jackalope) jak i surowych (Golem) i ma niezłą fantazję w ustawianiu kamery (środkowa rozkładówka). Tajną bronią Lepieszkiewicza na artystyczną przyszłość jest to, że mimo iż dysponuje cartoonową kreską, to jego warsztat bez problemu wpasowałby się w bardziej brutalniejsze fabuły.
Widać także iż wraz z uwierzeniem we własne siły i świadomością, że seria powoli dociera do większej ilości czytelników, twórca coraz śmielej poczyna sobie scenariuszowo, chcąc pokazać czytelnikom iż w głowie ma mnóstwo pomysłów na ciąg dalszy. Oraz czerpie sporą radość z udziwniania swojego świata. Co dobrze pokazują bonusowe shorciaki. Jest ich (na obecną chwilę) trzy, na razie w formie elektronicznej; na szczęście autor ma zamysł wydać je także w wersji papierowej. Dodatkowe historie jeszcze wyraźniej pokazują różnice charakterologicznie między Oskarem-służbistą a Oskarem po godzinach pracy. W biurze - dość szorstki gbur w stosunku do ludzi. W domu, w starciu z kolejnymi przedstawicielami niemożliwych stworzeń, to zrzędliwy człowiek, ale z gatunku tych o gołębim sercu. Short nr 1 - komiczny, short nr 2 - creepy, short nr 3 - rozjaśniający pewne zdarzenia z przeszłości i powiązany z ostatnim kadrem zeszytu trzeciego. Autor próbuje wielu sposobów na urozmaicenie swojego dzieła.
Bądź cały czas na artystycznej fali, Adamie Lepieszkiewiczu. Robisz dobry komiks. Nie super ważny, nie zjawiskowy, nie zapierający dech w piersiach oryginalnością i nie pretendujący do topek roku. Robisz opowieść, którą chce się czytać i oglądać oraz za którą chce się tęsknić w oczekiwaniu na kolejny rozdział.
Zeszyt po angielsku dostępny na tapas.
<3
OdpowiedzUsuń