sobota, 27 listopada 2021

Postapo #2. Najpierw słychać grzmoty (scenariusz: Daniel Gizicki, rysunki: Krzysztof Małecki, wydawnictwo Dolna Półka, 2015)

Tak się robi kontynuacje!

Gizicki w końcówce pierwszego tomu postawił bohaterów przed pewną niełatwą decyzją - można było się więc spodziewać, że utworzą się dwa obozy jej zwolenników i przeciwników. Ale Daniel  na szczęście nie dąży do siłowej konfrontacji, za to kreśli opowieść nacechowaną argumentami, w których każda ze stron ma rację. Przyszłość jest nieokreślona i nie da się jej przewidzieć "na logikę", dzięki której można wybrać lepszą opcję. Tu zwyczajnie trzeba stawić czoła potencjalnym konsekwencjom, niezależnie od wyboru. Gizicki w umiejętny sposób dba o czytelników, by nie zanudzić ich gadającymi głowami. Marcin Tramowski, główny bohater, sonduje opinie przy okazji rutynowych czynności - a to podczas obiadu czy prowadzenia patrolu po okolicy. Dzięki temu zabiegowi mamy możliwość poznania punktów widzenia największej liczby osób, bez zbędnego przynudzania.

Za to w rozdziale piątym scenarzysta zwalnia opowieść i serwuje nam flashbacka z przeszłości Tramowskiego. Poznajemy go w dość kluczowym momencie życia, jakim jest ukończenie studiów i decyzja o wyborze dalszej drogi życiowej. I tu autor przemyca do opowieści swoje socjologiczne obserwacje współczesnego świata, obecne również w jego innych tytułach. Marcin po skończeniu polonistyki idzie za głosem serca i rezygnuje z pracy, która przyniesie mu stabilne pieniądze na rzecz zajęć, które dadzą mu możliwość rozwoju zawodowego. I znów - Gizicki przy rozstajach dróg 'sprzedaje' przytomne argumenty 'za' i 'przeciw' takiemu a nie innemu wyborowi kariery. A przy okazji spowiada się z paru demonów, które cały czas siedzą w głowie literata na dorobku. Ten rozdział to kawał świetnej współczesnej obyczajówki a jego zakończenie może wskazywać, że jeszcze do tematu młodego Stramowskiego wróci. A my widzimy jaką drogę musiał przejść siuśkowaty absolwent filologii polskiej do gościa, który potrafi zabić z kamienną twarzą.

Ale nie warto się za bardzo wprowadzać w dobry nastrój po tym chwilowym złapaniu oddechu na życiowe rozterki młodego człowieka. Świat dość szybko natrafia na trop naszej enklawy normalności. I wszystko się pierdoli. A ja dostałem obuchem przez łeb. Końcowe rozdziały już szarpią za gardło swoją brutalnością i bezkompromisowością. Tak po prawdzie to brutalność psychologiczna - twórcy pokazują tylko kilka sugestywnych kadrów, a moja wyobraźnia dopowiedziała sama sobie resztę. Już bez żadnej cenzury. Po tym wszystkim odłożyłem lekturę z smakiem piołunu na języku.

Krzysztof Małecki drugi raz wykonał dobrą robotę. Mimo, że części dzielą dwa lata, chłopak prezentuje ten sam, równy poziom. Cartoonowość rysów twarzy nie przeszkadza, najważniejsze są emocje nimi targające. Razem z postaciami czujemy ich radość, smutek, łzy, wkurw, nadzieję. A za stronę 73 powinien dostać jakąś nagrodę!

Bardzo dobry sequel wyśmienitej opowieści (tak, to lepsza rzecz od WE.). Pewnie na tom trzeci trzeba będzie poczekać do 2022, ale mam nadzieję, że to już ostatnie opóźnienie. Pierwszy rozdział drugiego tomu można przeczytać na issuu.



Brak komentarzy:

Prześlij komentarz