sobota, 24 lipca 2021

Sugar & Space #3: Po drugiej stronie lustra (scenariusz i rysunki: Maciej Gapiński, Studio Onion 2021)


Pani Macieju, jak to się stało? Czemu pozwolił pan tak skaszanić edytorsko trzeci zeszyt Sugar & Spice?

Wszystkie odcinki zostały wydane w formacie zbliżonym do A4; dwie pierwsze odsłony miały na w środku niecały jednocentymetrowy margines, dzięki czemu mogliśmy oglądać rysunki Gapińskiego w miłym dla oka 'powiększeniu'. Z zeszycie trzecim ten margines uległ zwiększeniu do około 3 cm, co odbiło się na doznaniach wzrokowych, gdyż plansze są wyraźnie mniejsze. 



Ale to nie jest najgorsze. Marginesy pojawiły się także na... okładce! A to już komiksowa zbrodnia, wobec której ciężko przejść obojętnie.  Rozumiem Egmont, który wydaje komiksy maszynowo, ale self-publishing? Wygląda to źle i zastosowanie lepszego, bardziej białego papieru nie osładza goryczy.


Zbulwersowałem się, ale wróćmy do komiksu. Srebrna Wieża nie zakończyła się dla naszej pary optymistycznie. Yar-Ekh uciekł z artefaktem przez międzywymiarowy portal a Sugar Kowalski znalazła się w nieciekawej sytuacji: nie dość że nie zapobiegła eskalacji konfliktu dyplomatycznego, to dodatkowo doprowadziła do rozwałki ambasady układu 3-14-S. Jedyną nadzieją pozostaje pościg za złoczyńcą Yar-Ekha po drugiej stronie portalu. Problem w tym, że programy deszyfrujące nie potrafią otworzyć go ponownie...

Tytuł jest dość mylący, gdyż wskazuje na jakieś przygody w świecie lustrzanym bądź alternatywnym. Nic z tych rzeczy. Tytułowe lustro to światło teleportacyjnego portalu kwantowego, przez który, po pewnych perypetiach udaje się przejść naszej wesołej gromadce. I jak można się spodziewać - po drugiej stronie czekają ich kolejne szalone przygody. I szereg krwiożerczych kreatur chcących ich zabić. Albo zjeść. Albo... ok, nie zdradzam cliffhangera! Dodatkowo napotykają tam postać, który wydaje się że zagości w historii odrobinę dłużej.   

Podobnie jak w poprzednich częściach tak i tu mamy zupełnie pretekstową fabułę by rzucić naszych bohaterów w wir nowych przygód. W tym zeszycie dużo udaje się naszej parze tylko dlatego, że chwilę wcześniej najarali się jakiegoś kosmicznego zielska. Młode wampiry są podatne na światło, stare już nie. Jakie jest najlepsze miejsce na więzienie? Takie, gdzie w kącie odłogiem leży wielki karabin maszynowy. Czy takie rozwiązania deux ex machina irytują? W tym tytule nie - Maciej Gapiński daje ujście swojej fascynacji staromodną fantastyką, gdzie takie zagrania były chlebem powszednim. Duet Kowalski-Slayer ma coś z ducha Brendy i Funky'ego, projekty statków kosmicznych równie dobrze zagrzałyby miejsce w jakimś zakątku świata Gwiezdnych Wojen, o inspiracji Incalem wspominałem już we wcześniejszym wpisie. A Gapiński dalej ma wielką frajdę w rysowaniu ufoków, wielkich spluw i kobiecych kształtów. A ja mam frajdę to czytać z perspektywy młodzieńca, który święcie wierzy że kosmos jest kolorowy, zaludniony przez fantastyczne rasy i - wraz z kolejną odwiedzaną planetą - napotykający na kolejne cuda.

Cykl o przygodach Sugar & Spice powinno się traktować w kategorii guilty pleasure. Wytknąć cheesowość i ramotkowatość jest bardzo łatwo, ale wiecie... na tylnej okładce autor zapowiedział tom 4. To co, widzimy się za jakiś czas przy koszyku w Gildii? I oby już bez blamażu edytorskiego!



Brak komentarzy:

Prześlij komentarz