wtorek, 25 kwietnia 2023

Meeting the happiest Buffalo alive (scenariusz i rysunki: Damian Masłowski, wydawnictwo własne, 2023)


Stosik z ważniejszymi komiksami zerka z kąta pokoju tęsknym okiem, ale chciałem, póki emocje żywe, podzielić się prywatnym odkryciem na niedawno zakończonym Poznańskim Festiwalu Sztuki Komiksowej.

Pierwsze piętro gmachu Biblioteki Uniwersyteckiej w Poznaniu. Po zaliczeniu kilku rundek po darmówki festiwalowe, zacząłem zaglądać w zakamarki strefy zinów. Na jednym z kiermaszów, wśród pocztówek i printów wypatrzyłem coś 'grubszego', co od razu przyciągnęło wzrok. Przekartkowałem, zagaiłem do właściciela stoiska. I tak poznałem Damiana Masłowskiego. Za swój picture book chłopak chciał 45 zł, więc skuliłem uszy i coś tam wstydliwie wybąkałem, że jak nie przeforsuję budżetu, to wrócę by kupić jeden egzemplarz. Budżet oczywiście przekroczyłem. Ale i tak w niedzielę, tuż przez ewakuacją na pociąg, wróciłem do kramiku uruchamiając blika w telefonie. Gdyż coś mnie dręczyło, żeby przepłacić za te kilka stron kredowego papieru.

Ów tytuł to zapiski przedpandemicznej podróży Masłowskiego do Amsterdamu. Na okładce Damian narysował plecak, taki zwyczajny, który spełnia wymogi bagażu podręcznego Ryanaira. Co wskazuje na podróż low-cost, najpewniej byle tylko dotknąć arterii miasta. Na miejscu chłopak spotyka ulicznego artystę, z którym spędza parę godzin na włóczędze po ulicach. Po czym się żegnają i każdy idzie w swoją stronę. I tyle. 

A jednak to wydawnictwo ujęło mnie prostotą, z jaką Masłowski złapał ducha miejsca. Skojarzyło się mi to z Portugalią Cyrila Pedrosy. Tam bohater, nie znając języka, przyjechał do obcego państwa, miasta i spędził mnóstwo czasu na nudnym snuciu się po ulicach. Masłowski w podobny sposób chłonie Amsterdam. Owszem, na tych kilku planszach Damian nie ma szans na przeniesienie nawet 1% obrazotellingu Pedrosy, ale ten jeden procent wystarczy by chcieć zanurzyć się w tamto światło i tamten gwar.

Meeting the happiest Buffalo alive autor narysował kilkukolorowym długopisem (bądź kilkoma, patrząc na ilość kresek). Podobną technikę widziałem niedawno u Wojtka Zielińskiego, całkiem nieźle się sprawdza do nakreślenia onirycznych, barwnych wspomnień. Damian zawarł w książeczce parę fajnych pomysłów koncepcyjnych - od scen na geometrycznym tle, po zanik konturów w trakcie oddalania się postaci bądź osuwania na dalsze plany.  

Nice trip, Mr Maslowski. Thanks for sharing. A picturebooka można pooglądać na behance. Uroczy, prawda?



3 komentarze:

  1. tak. piękne rysunki

    OdpowiedzUsuń
  2. Damian ujawnił się na afterparty na MFK, gdzie przyniósł teczkę rysunków i nieśmiało je pokazywał zainteresowanym. Odbyliśmy wtedy długą sympatyczną rozmowę. Po czym siadł na scenie i rysował na żywca a to co rysował było wyświetlane na telebimie. I ja widziałem jak ludziom opadały szczęki. Bo Damian ma dynamit w łapie!

    OdpowiedzUsuń
  3. A ja zakupiłem kilka oryginalnych prac Damiana wraz z printami i czekam na kolejne komiksowe rzeczy od niego.
    Brakuje mi tylko bardziej przemyślanych decyzji kompozycyjnych, jeśli chodzi o dymki i liternictwo, ale to da się poprawić, mam nadzieję :)

    OdpowiedzUsuń