Dzisiejszy komiks to przykład, że scenarzyści komiksowi z okazji inktobera też mogą mieć zapieprz!
Błażej Kurowski, twórca profilu Vlepka a day mierzy się z inkotoberem od 2017 roku. W tym roku postanowił podkręcić poziom trudności i wykonał telefon do przyjaciela.
- "Słuchaj Janusz, właśnie opublikowali tegoroczne hasła na inktober, a ja kiedyś zrobiłem taki komiks 'Stachanowiec Władek'. Może byś zerknął na tę staroć i zrobił z niej pełnoprawny scenariusz? Ale wiesz, taki żeby miał 31 stron i by fabule znalazły się inktoberowe słowa kluczowe. Wówczas ja macham codziennie jedną vlepkę, a ostatniego dnia października serwujemy finał. I być może puścimy to drukiem, do zgarnięcia na festiwalach?".
- "Kurcze Qrjusz, nie wiem, zamykam Wydawnictwo 23, mam dużo sprzątania, ścierania kurzów i zdejmowania firanek..."
- "Ale wiesz, marzy mi się bohaterka, które będzie miksem Beyonce i Kriss de Valnor!"
- "What? Potrzymaj mi piwo! Na kiedy to? Na 30 września? Argh!"
Uprzedzam, Strefa 11 to nie Wydział 7. To specjalna komórka łódzkiej policji, której bliżej do Wydziału kryminalnego (serialu emitowanego przez Tv4). My poznajemy jedną parę detektywów: wspomnianego Władysława Stachanowca i jego seksowną, choć bezimienną partnerkę. Duet dostał zadanie rozwiązania zagadki tajemniczego zniknięcia pewnej dziewczyny. Po wizycie u chłopaka zaginionej, śledztwo wydaje się utknąć w martwym punkcie; przypadek sprawia, że kroki kierują w stronę hotelu Orle Gniazdo. Tam sprawy zaczynają robić się dziwne. Bardzo dziwne.
Panowie postanowili stworzyć swoją opowieść w postaci 'niemego kina'. Między kolejnymi stronami komiksu dostajemy wlepkę z liniami dialogowymi, jak to miało miejsce w kinematografii wiek temu. Na początku lektura sprawia trochę trudności, gdyż musimy zatrzymać w pamięci widziany przed chwilą panel i samemu dopasować do niego podane dialogi. Ale sprawia to zauważalną niedogodność tylko przez chwilę. To nie jest skomplikowana opowieść, akcja szybko rwie z kopyta i powiązania bez większych problemów wskakują na właściwe miejsce.
Wiadomo, skoro formułą nadrzędną przy tworzeniu ciągu rysunków są hasła z zadanego promta, to należy oczekiwać że w niektórych miejscach fabuła będzie się rwać i skokowo przechodzić do kolejnej sceny. Widać to i w Strefie 11. Czasami trzeba sobie sporo dopowiedzieć między kadrami by zachować płynność, gdyż warstwa dialogowa jest ograniczona do paru linii. Choć ta kolejna niedogodność blaknie w porównaniu z soczystością opowiadanej historii. W pewnym momencie normalna fabuła detektywistyczna skręca w nieoczekiwane rejony, a fani, który znają Łanuszewskiego z webkomiksu Rogdena, poczują znajome wiatry.
Patrząc na prace Qrjusza, wcale nie mam wrażenia, że artysta tworzył je w zaledwie jeden dzień. Jego styl całkiem nieźle rezonuje z warsztatem wypracowanym przez Konrada Okońskiego i Krzysztofa Budziejewskiego - kreska pół-cartoonowa, pół-undergroundowa, ogromna giętkość konturów, niesamowita dynamika scen akcji, naturalność anatomii, prosto zarysowane, ale zwiększające immersję tła oraz postacie, które zaczyna się lubić już po kilku sekundach. Aha, no i rastry! Te tutaj nadają całości przyjemnego noirowego posmaku. I easter-eggi! Numer oznaki policyjnej Stachanowca nie jest przypadkowy. Podobnie jak miejsce akcji ostatniej sceny. Polecam wygooglować miejscowość Leśne Odpadki.
Fajne to, awanturnicze to, szelmowskie to. Ze szczyptą i humoru i mroku. I sztosowo, że kolejne zmagania inkotoberowe mają szanse ukazania się na papierze. Póki co, można całość przeczytać po polsku i angielsku na FB, a w wygodny sposób, choć tylko po angielsku na tapas.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz