Jeśli przez przypadek zdarzyło się wam zastanawiać jakby wyglądało 365 dni, gdyby ten film ktoś nakręcił jako gejowskie porno, to Ojciec Rene śpieszy z odpowiedzią.
Joma, bohater Zbyt wielu pyt i Krwi & spermy wraca! Tym razem żyje sobie w miarę spokojnie ze swym partnerem, księdzem Rudym. Ani chybi muszą się kochać - każda ich rozmowa kończy się zaproszeniem do seksu. A że panowie nad wyraz pełni wigoru, to i sporo gadają. Choć powoli w ich związek powoli wkradają się kryzysy wieku średniego, związanego m.in. z wiekiem. Ale to jeszcze nie temat na ten zeszyt - póki co nasz duet wykorzystuje każdą sytuację i przedmioty codziennego użytku by zrobić sobie dobrze.
Rany, Fiutek do kożucha ma 28 stron i całkiem sporo tekstu! Rene podkręca jeszcze bardziej potencjometr wulgarności i złego smaku. Panowie wręcz tryskają werbalnymi świństewkami przez cały komiks. OR kolejny raz jedzie po bandzie testując wytrzymałość czytelnika. Jest cały czas anatomiczno-urologicznie, przaśnie i obleśnie. Bywa obrazoburczo, fekalny humor także miejscami wjeżdża ostro. Można podziwiać wyobraźnię twórcy co można jeszcze nowego w temacie dwóch ruchających się facetów wymyśleć, a tu proszę - Rene serwuje oszołomionemu czytelnikowi przeróbki polskich evergreenów. Normalnie facepalm :) Ów muzyczny motyw jest naprawdę dobry ale całościowo lektura męczy. To za długi komiks na jechanie - co prawda bez trzymanki - ale cały czas na tym samym biegu. Gdyż żadnego drugiego dna ani przewrotnej myśli tu nie uświadczymy.
Uczucie zmęczenie wzmaga także strona graficzna. Ojciec Rene cały czas pokazuje swą lekką kreskę i ożywia postaci adekwatnie do sytuacji, ale tym razem naprodukował zbyt dużo kadrów. Nie chce mi się liczyć dokładnie, ale chyba każda strona ma minimum 15 kadrów. A więc przez te 28 stron dostajemy gadające głowy, które gadają i gadają, żeby nie powiedzieć, że pierdolą. Co powoduje, że nawet najbardziej bezpruderyjny czytelnik straci szybko zainteresowanie znużony powtarzalnością schematów.
Too much love will kill you. To chyba ma miejsce w tym zinie.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz