poniedziałek, 15 listopada 2021

Literacka Agencja Detektywistyczna: Odsłona (scenariusz i rysunki: Paulina Matyńka, wydawnictwo własne, 2021)


Nie lubię stosować tego sloganu, ale tu muszę. To bardzo dobry komiks, ale też o niewykorzystanym potencjale.

Jest gdzieś sobie całkiem współczesne miasto Anza. Całkiem podobne to miast znanych z naszego świata, z tą różnicą że w centrum wnosi się ogromny budynek Wielkiej Biblioteki. Ta nie tylko zawiera ogromne zbiory książek, ale dodatkowo w jej wnętrzach mieści się siedziba Literackiej Agencji Detektywistycznej. Powód jej powołania jest arcyciekawy - zajmuje się literackimi opętaniami. Cóż to zacz? Opętane osoby przyjmują nieświadomie jakąś książkową osobowość i zaczynają odgrywać pewne fabuły. Co może się dla takiej opętanej osoby źle skończyć, gdyż traci wolną wolę będąc 'transie'. Zadaniem literackich detektywów jest namierzenie takiego opętańca, zdiagnozowanie opowieści, która jest źródłem opętania i doprowadzenie historii do końca (tylko tak można wygasić opętanie) przy jak najmniejszych stratach.

W Odsłonie poznajemy Avę, która właśnie kończy praktyki w Agencji i czeka na pierwszą zleconą sprawę. Ale najpierw poznaje przydzielonego partnera, którym okazuje się Rax - tajemniczy młodzieniec z dalekiego państwa, który przybył do Anzy w ramach programu wymiany studentów. I dostajemy klasyczny kontrast polegający na niezgodności charakterów. On - lekko zarozumiały przystojniak, z fryzurą od najlepszych fryzjerów, który z pobłażliwością traktuje agencyjne procedury. Ona - intelektualista, służbistka, przestraszona spieprzeniem pierwszego zadania, który może poskutkować wywaleniem z pracy, ale skrywająca za wielkimi okularami buzujący seksapil. Oboje dość szybko wpadają sobie w oko, ale wiadomo... najpierw praca.

Aha, za Raxem ciągnie się wielka tajemnica, której skrawki autorka fragmentarycznie odsłania.

Plus. Pierwsze zadanie jest pomyślane kapitalnie. Podobnie jak cały koncept stojący za Literacką Agencją Detektywistyczną. Matyńka udanie wodzi czytelnika za nos. Gdy ten już się cieszy, że odkrył przed bohaterami książkę z której wzięło się opętanie (dość oczywistą) - autorka myli trop i skręca w dość nieoczywiste rejony. I zarówno okrycie co to za książka jaki i późniejsze doprowadzenie sprawy do niełatwego końca ma odpowiedni ciężar, dotyka całkiem ważnych problemów części współczesnego świata, wzrusza oraz niesie w sobie duży ładunek humanizmu, jak przystało na osoby pochłaniające książkę za książką.  

Minus. Komiks ma prawie 500 stron a dostajemy tylko jeden przykład opętania. Tak, jestem dzieckiem komiksu europejskiego i amerykańskiego, gdzie fabuła jest bardziej zwarta a widząc taką objętość spodziewałbym się co najmniej pięciu różnych starć z demoniczną literaturą. Podobnie z character development - ten widziałbym niejako wplątany mimochodem w opowieść, rosnący wraz z kolejną przygodą. Tu mamy mangowy sposób opowiadania i czynnik romance jest równorzędny (nawet rozbuchany) i zajmuje ogromną ilość czasu antenowego.

Plus. Tajemnice: mało wiemy o miejscu, z którego przybył Rax, choć trochę czasu w nim spędzamy. To miasto kompletnie różne od Anzy i byłem ciekaw jakimi regułami się rządzi i czemu pewne rzeczy się dzieją. I dlatego misja Raxa jest tak niebezpieczna.

Minus. Rax: to młody chłopak a już w komiksie uchodzi za speca w swej dziedzinie. Sytuacja trochę jak ze studentem po studiach i dziesięcioma latami doświadczenia. Ava jako młokos z czysto teoretyczną wiedzą jest bardziej przekonująca.

Plus. Dialogi. Paulina ma rękę do ich pisania. Zarówno rozwiązywana sprawa płynie naturalnym rytmem od informacji do informacji tak jak i docieranie się młodych detektywów odbywa się na rozsądnych argumentach z obydwu stron.

Minus. Ale też dużo jest lania wody i w zbyt rozbudowany sposób dyskutowania o czymś co można albo powiedzieć krócej, albo wracanie do kwestii dyskutowanych dostatecznie wcześniej. Gdyby to był serial to widzowie skrytykowali by go jako niepotrzebnie rozwodniony. Ale zdaję sobie sprawę, iż takie small-talki są żelazną konwencją w mangach i ich fani będą wniebowzięci.

Plus. Reprezentacja graficzna miasta, ozdobniki poza kadrami i fajne rozróżnienie na dzień/noc. Również udany projekt głównych bohaterów. Miło się na nich patrzy i chce kibicować ich przygodom.

Minus. Postać opętańca, trochę z innej bajki. I znów - to nie styl rysowania, który mnie ukształtował i czasami byłem zmęczony copy/paste motywami, byle skrócić czas produkcji. Again - ale też nie jestem docelowym odbiorcą komiksu.

I mimo mego jojcenia - finalnie zostawiam jedynie zarzut przedstawienia zaledwie jednego przykładu literackiego opętania. To ten NIEWYKORZYSTANY POTENCJAŁ. Gdyż cały komiks jest ŚWIETNY. Autorka obiecuje ciąg dalszy (hurra!) ale niekoniecznie w postaci komiksu (oh no!). Anyway - nie zrażajcie się ceną, dość wysoką jak na wydawnictwo mangowe. Pewnie twarda okładka ma w tym swój udział. Ewentualnie możecie wersję angielską przeczytać za darmoszke na tapas




Brak komentarzy:

Prześlij komentarz