Pierwszy akt Wianka przynosi sześć rozdziałów opowieści, w której logika fabuły została odstawiona na dalszy plan a na pierwszy wysunięto oniryczną grozę.
Miejsce akcji - białoruska wieś. Czas, zapewne tuż po wojnie, gdy Białoruś była jedną z radzieckich republik. Autorzy przedstawiają historię Aleny, dziewczyny której dzieciństwo zostało zaznaczone horrorem psychotycznego ojca i wycofaną postawą zastraszonej matki. Pewnego dnia ojciec bierze Alenę do lasu, chwilę później słychać odgłos wystrzału...
Patrząc na całość chłodnym okiem - historia jest mocno naciągana. Ciężko stwierdzić, dlaczego ni z tego, ni z owego ojciec posunął się do ostatecznego czynu i czemu mieszkańcy wsi przeszli obok tego wydarzenia niewzruszeni. Owszem, był psychopatą, ale ciężko uwierzyć, że nikt nie zorientował że zaistniała sytuacja o wiele groźniejsza niż zwykła przemoc domowa. Autorzy trochę próbują się zasłonić lokalnym folklorem i powszechną wiarę w bestie i potwory, ale to bardziej zgadywanie niż podrzucanie czytelnikowi tropów.
Ale jak wspomniałem, komiks nie fabułą stoi. Właściwie w każdym odcinku dostajemy mniej bądź bardziej upiorny realizm magiczny. Narodzinom Aleny towarzyszy wizja Szeptunki zwiastującej śmierć, a ceremonia pogrzebu to scena widziany oczami 'zza kurtyny'. I pal licho logikę - owe wizje są świetnie zaprojektowane! Wszystkie sceny z podobizną Matki Boskiej mrożą krew w żyłach, pochód matki z córką przez las - creepy as hell! Nie wiem, kto z twórców posługujących się pseudonimem odpowiada za warstwę graficzną, ale posągowość postaci nabiera w Wianku klaustrofobicznej atmosfery, pełnej bezradności. Na białoruskiej wsi nikt nie usłyszy naszego krzyku, musimy trwać w horrorze codzienności będąc obserwowanym przez gęsto zawieszone krzyże przybite do ścian...
Zakończenie wydaje się być wstępem do nowej drogi, choć domyślam się, iż zło w jakiejś postaci będzie szło za bohaterami dalej. A tymczasem Wianek polecam jako jeden z ciekawszych projektów na webkomiksach - brutalny, dość krwawy, fantasmagoryczny i quasi-obrazoburczy. Logika w opowieści trzeszczy, ale miłośnicy lynchowskich dziwności powinni być zadowoleni. Do przeczytania tu.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz