piątek, 8 października 2021

Warlock's apprentice (scenariusz i rysunki: Katarzyna Witerscheim, wydawnictwo własne, 2015-2016)


Druga część cyklu Slavonica przynosi bardziej rozbudowaną historię. Z dość sporym twistem w środku.

Bieda zmusza do okrutnych czynów. Tak poznajemy pewną kobietę, którą ubóstwo doprowadza do pozostawienia swego syna Sambora w lesie na pastwę losu. Na szczęście malca od niechybnej śmierci ratuje stary Guślarz, który przekonuje kobietę, że oddając go mu na służbę zapewni mu naukę i wyżywienie. Kobieta przyjmuje pieniądze i oddala się pośpiesznie. Po roku, wiedziona wyrzutami sumienia postanawia odnaleźć czarownika i odzyskać syna...

Komiks można podzielić na trzy części. Pierwsza, pokrótce opisana wyżej, jest najlepsza. Przejmująca i okrutna w swojej bezpośredniości. Nie trzeba się uciekać do czasów przedchrześcijańskich - oddawanie się panom pod służbę w Polsce miało się całkiem dobrze i w XX wieku. A w części drugiej Witerscheim postanawia zagrać czytelnikowi na emocjach. Czytając pierwsze strony odetchnąłem z ulgą, że oto uratowano dzieciaka od przykrego losu. Więc nie spodziewałem się uderzenia obuchem po głowie, w którą stronę skręciła opowieść. Pełne uznanie dla autorki, choć w sercu zakwitł piołun...

I wreszcie część trzecia. Mam zgryz. Gdyż wynika dość logicznie z wcześniejszych epizodów, a jednak wprowadzenie do fabuły elementów 'romansu' trochę mierzi. Ginie cały nabrzmiały ciężar mroku i beznadziei za to pojawiają się elementy humorystyczne, głównie z powodu mangowo-cartonoowych przedstawień postaci. I by być dobrze zrozumianym - Katarzyna sprawie prowadzi fabułę bez niepotrzebnych skrótów i alogicznych zachowa bohaterów - jednak uderza w inne tony niż w dwóch pierwszych aktach. A szkoda, gdyż dobrze czułem się z tamtym mrokiem i słowiańską żywicą, której zabrakło w finale. Dla przykładu - drzwi do pokoju Czesi zdobią całkiem współczesne wieszaki...  

I podobnie jak w Umowie - autorka ponownie kreuje silne postaci kobiece, których spryt pozwala wyjść zwycięsko z beznadziejnych sytuacji. Sambor bez pomocy Czesi nie miałby ani cienia szansy na zmianę swojego życia. A sam finał... jestem pod wrażeniem jak sprytnie (i quasi alegorycznie) zakończyła się ta historia!

Katarzyna Witerscheim z racji długości opowieści jeszcze mocniej mogła rozpasać się graficznie. Mimo, że styl rysowania jest ten sam co w Umowie, to znalazło się miejsce na rozszerzenie użytej gamy kolorów a wprowadzenie do fabuły większej ilości lokacji, bohaterów czy przedstawicieli fauny tylko uwypukliło dynamikę kreski, którą włada artystka. Takie rzeczy chce się mieć na papierze!

I jak zwykle - trochę ponarzekałem, ale polecam Ucznia Czarnoksiężnika. Fabuła potrafi wystrychnąć na dutka nawet oczytanego fana komiksów, więc choćby z tego powodu warto sięgnąć po ten tytuł. Strona graficzna to wisienka na torcie. A komiks jest do poczytania za darmo, choć w języku angielskim na tapas


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz