poniedziałek, 13 września 2021

Głowa (scenariusz i rysunki: Luko Czakowski, wydawnictwo timof, 2021)


Patrząc na okładkę od razu miałem skojarzenia z klasycznym albumem In the Court of the Crimson King. Idąc głębiej w muzyczne nawiązania - w pierwszej minucie miałem wrażenie, że oto przed nami stoi Mick Jagger, który w scenicznym uniesieniu za chwilę rozedrze koszulę! 

Ale komiks okazuje się nie mieć nic wspólnego z muzyką, za to dostarcza wielu uniesień fabularno-artystycznych. Luko Czakowski w swoich poprzednich pracach migał się mocno przed stworzeniem klasycznego komiksu podchodząc do opowieści obrazkowych w okrężny sposób. Głowę można uznać za pełnowymiarowy debiut, z konkretną fabułą i znajomym podziałem na kadry. Choć i znów Luko nie poszedł na łatwiznę - stworzył komiks prawie że niemy i otwarty na różne interpretacje.

Przykładowe strony już są punktem decyzyjnym o tym, czy warto wniknąć w świat Głowy. Czakowski operuje groteskowym stylem, w którym kubizm miesza się z surrealizmem, perspektywa rządzi się własną fizyką a klasyczny rysunek walczy o swoje prawa z techniką kolażu. Bohaterem jest wychudzona postać o nadnaturalnie wielkiej głowie, której kształt przeczy wszelkim regułom anatomii. Dodatkowo owa głowa wygląda jakby została wycięta z jakiejś gazety i doklejona do postaci. Takim zabiegiem często posługiwali się panowie z Monthy Pythona w swoich animowanych przerywnikach. Ale gdy już oko odnajdzie się w świecie Czakowskiego, czytelnik zostanie poddany kolejnej próbie jaką jest linia fabularna. Na początku nic nie zapowiada wstrząsów poznawczych. Ot, to dziwnie narysowana historyjka o gwieździe filmowej, którą poznajemy w momencie gdy pod hotel zajeżdża limuzyna, by ją zabrać na uroczysty pokaz najnowszego filmu. Po czym wraz z gośćmi mamy przyjemność uczestniczyć w tym seansie. I od tej chwili zaczyna robić się dziwnie. Bardzo dziwnie! Luko zupełnie niepostrzeżenie rzuca nas w dystopijny świat, w którym obowiązuje pewien przerażający system. Idylliczna skorupa pęka, powietrze coraz mocniej przesycone jest duchotą, klaustrofobią i paniką. A w międzyczasie dostajemy czarno-białe wtręty pasujące jak pięść do nosa wykreowanego świata. Aż następuje finał, gdzie wszystkie niepasujące elementy wskakują na swoje miejsce tworząc porażające odpowiedzi, które wytrącają czytelnika ze strefy czytelniczego komfortu. Autor zostawił mnie z podobnym uczuciem niepokoju co Brecht Evens w Panterze. Co prawda to nie ten poziom oddziaływania na neuroprzekaźniki, ale kierunek zdecydowanie ten sam!

Luko Czakowski zrobił dziwny komiks. Mocno artystyczny i operującymi takowymi narzędziami. Przy nieuważnym czytaniu można się pogubić w czasie i miejscu akcji, gdyż 'twistów' fabularnych jest trochę i większości z nich towarzyszy zmiana scenografii. Artysta chętnie sięga po symbolikę i najlepsze kadry w tym tytule aż od niej kipią. Nie wiem czy pewne sceny można by opowiedzieć słowami - ich surrealistyczna wymowa wydaje się być tym jedynym właściwym sposobem. Niniejszym autor Głowy wskakuje do półki twórców charakterystycznych. I nieprzewidywalnych. Co pewnie będzie stanowić brzemię dla artysty, gdyż surrealizm jest wygodną wymówką dla usprawiedliwiania lenistwa scenariuszowego. A po lekturze Głowy czytelnicy będą się domagać kolejnych zakręconych fabuł, które nie dość, że wywołują emocje, to także zmuszają czytającego do postawienia się w sytuacji bohaterów opowieści. A to jest clou tego dzieła.

Nie spiesz się Luko z kolejnym komiksem. Daj głowie czas na odpowiednie wybrzmienie kolejnych pomysłów. Zrobiłeś mocny stuff i niech on leci w świat! 




Brak komentarzy:

Prześlij komentarz