niedziela, 16 maja 2021

Wydział 7 #3: Żywa Woda (scenariusz: Tomasz Kontny, Marek Turek, rysunki: Arkadiusz Klimek, wydawnictwo Ongrys, 2019)

 

W poprzednim zeszycie Jakub Lange został wezwany do stawiennictwa przez swoich zwierzchników. W tej części dowiadujemy się co było tego powodem.

Ale najpierw pierwsze strony komiksu cofają nas do roku 1948, gdy nasz młodszy o 15 lat dominikanin prowadzi misję na Dominikanie ucząc miejscowych dzieciaków podstaw matematyki. Tam zostaje zaatakowany przez bokora, miejscowego szamana praktykującego voodoo, co skutkuje decyzją o powrocie do Polski. Właściwa akcja dzieje się na pewnej podwrocławskiej wsi, w której miejscowi okrywają źródło o cudownej mocy uzdrawiania. Dość szybko miejsce staje się centrum lokalnego maryjnego kultu. Sytuację komplikuje bliskość radzieckiej bazy, w której stacjonują żołnierze 'zaprzyjaźnionego' kraju. Obawa przed przedostaniem się informacji o cudownym źródle do radzieckich władz skutkuje przysłaniem do wsi Langa by ten podjął się oceny sytuacji i podjął w razie potrzeby radykalne rozwiązania. W trakcie jego wizyty dochodzi do szeregu makabrycznych sytuacji oraz do spotkania z piękną Heleną, którą czytelnicy mieli okazję 'poznać' zeszyt wcześniej.

Ufff, dzieje się dużo w tym zeszycie i twórcom udaje się poruszyć kilka ciekawych wątków. Prolog dziejący się na Santo Domingo miał nie tylko na celu poruszyć rozterki duchowe brata Jakuba, ale także wprowadzić w opowieść obraz Czarnej Madonny Haitańskiej o rysach Matki Boskiej Częstochowskiej, który sam w sobie ma ciekawą historię. Ponadto autorzy pokazali, że wielka trójca stojąca bezpośrednio nad Wydziałem 7 i nie mówi jednym głosem a Pan Palacz niekoniecznie pociąga za wszystkie sznurki. Sposób, który wprowadzono w życie by załatwić sprawę wody życia potrafi zmrozić włos - przykład Czarnobyla pokazał, że nie jest taki zupełnie fantastyczny i dobrze obrazuje sposoby ówczesnych komunistycznych władz z radzeniem sobie z podobnymi problemami. Dodatkowo udało się zarysować szerszy obraz specyfiki kulturowej tamtych lat - od prostego wiejskiego życia, przez koszarowy, wystawny blichtr na niuansach koczowniczego, cygańskiego folkloru kończąc. A wisienką na torcie jest zapoznawczy brudeszaft Jakuba i Heleny - zabawny i świetnie skonstruowany!

Żywa Woda jest skoncentrowana głównie na pogłębieniu postaci Jakuba Langa. I... mam z tym największy problem. Coś mi zgrzyta w tej postaci. Tu jest trochę casus Dany Scully z Archiwum X. Owa agentka naoglądała się wiele paranormalnych manifestacji w swoim życiu a wciąż przed każdą kolejną wymazywała wcześniejsze doświadczenia i z umysłem inżyniera zajmowała się badaniem każdej sprawy od nowa. Podobnie Lange. W Operacji Totenkopf poznaliśmy go jako człowieka, który świat duchów zna na wylot, kreślił sigile, wymawiał łacińskie, egzorcystyczne sentencje. A tutaj? Sam twierdzi, że był świadkiem szeregu cudownych ozdrowień a serce wciąż wątpi. Wątpliwości owszem powinien mieć, przeginka w drugą stronę nie jest również wskazana, ale moje serce mówi mi, że Jakub Lange charakterologicznie to inny człowiek niż ten z zeszytu 1.

I nie wiem jak ułożyć sobie w głowie jego karierę jako kapłana. Jest dominikaninem, ale chodzi ubrany jako ksiądz, wszyscy mówią mu 'per ksiądz' i podlega władzom kurii. Hm... Bardziej więc pasuje mi na księdza niż zakonnika, który kurii nie podlega, rzadko kiedy zakłada koloratkę i którego tytułuje się per 'brat' bądź 'ojciec'. Czyli coś musiało się stać po jego powrocie z Dominikany, na wskutek czego musiał porzucić mury zakonne i przyjąć święcenia kościelne. Choć trochę temu przeczy krągła murzynka z prologu, która wspomina o kurii. Mam nadzieję, że sytuacja rozjaśni się w kolejnych odsłonach.

Żywa Woda to pierwsza część dwupartowca, urywa się w ciekawym momencie, ale nawet i bez poznania zakończenia można powiedzieć, że to bardzo dobra odsłona z wieloma subwątkami, które wykorzystują każdy cm2 kadrów do maksimum. 




Brak komentarzy:

Prześlij komentarz