czwartek, 22 kwietnia 2021

Babski Zin #3: Totalnie (nie) szklany kosz (autorki różne, publikacja Poznańskiego Festiwalu Sztuki Komiksowej, 2020)

 

Wszedłem w posiadanie owego zina przez przypadek. Kasia Kamieniarz dorzuciła go gratis przy okazji zamówienia w sklepiku zinowym Słowobrazu. Za co bardzo jej dziękuję. Na komiksową edukację nigdy za późno - dzięki niemu mam ciut większy obraz kobiecej odmiany polskiego komiksu.


Babski Zin to... babski zin. Znalazło się miejsce na zaprezentowanie mniej bądź bardziej uznanych twórczyń oraz trochę publicystyki podejmującej kobiecie tematy. Daria Kostaniak nakreśliła zarys historii japońskiego komiksu dla dziewczyn, Sylwia Kaźmierczak wzięła na recenzencki tapet komiks Laurie Sandell The Impostor's Daughter (z dołączonym dwustronicowym samplem omawianej pozycji). Ale mnie najbardziej interesowały komiksowe próby wybranych do numeru autorek.


v_knji (rysunek) i recenzje bułek (scenariusz) "Kombo Girl". 

Dziewczyny reprezentują undergroundową sztukę komiksową, a Kombo Girl - jak mniemam - inspiracjami sięga do Tank Girl. W tej historyjce Kombo Girl masakruje potwory, łamie ściany, wspina się po ostrym zboczu góry by na koniec przekonać się, że to tylko początek drogi. Alegoria życiowych przeszkód i ich pokonywania jest wyraźna i lekko cierpka w wydźwięku. Lubię taką nieprzekombinowaną symbolikę!





Margot Ćma "Uroki czytania w komunikacji publicznej".

Na dwóch stronach autorka przedstawia komiczne momenty podczas trzygodzinnej podróży busem i próby czytania "Waginy. Sekretnej historii kobiecej siły" Catherine Blackledge. Ze względu na małą objętość, opowieść jest mało finezyjna a zastosowany kontrast światopoglądowy nie wybrzmiewa jak należy. Mniemam, że ów short nie tylko u mnie szybko wyleci z pamięci.





Weronika Dobrowolska "Zdolna".

Weronika w tej opowieści porusza temat nierównego traktowania przez rodziców syna i córki. Podobny temat eksplorowała w swoim zinie "Dziwne sny Bułki" i aż się prosi o dłuższe rozwinięcie tego wątku. Tu jest jedynie jego liźnięcie podsumowane hasłem 'ja wam wszystkim pokażę!'. Kreska fajna, kreślone emocje bohaterów naturalne, jest potencjał na rozbudowane fabuły. Będę obserwował!





Katarzyna Dworaczyk "Do ostatniego drzewa".

Opowieść, która wywołała we mnie niepokój! To historia kobiety, która miała nieszczęście związać się z toksycznym i dziecinnym facetem. I kończy się tak, że w okolicach kręgosłupa pojawia się zimny pot. A jak to jest narysowane! Stylowo, z elegancką kreską, minimalną ilością detali i oszczędnym dawkowaniem widoku twarzy. A mimo wszystko ten short rozsadzają emocje. Świetna rzecz!





Martyna Gadalińska "Coś za mną chodzi".

Jednostronicowy short o sile przyjaźni/związku. Fajne, z humorem, choć tak-se narysowane. Ta historia idealnie nadaje się na pasek komiksowy i wydaje mi się, że tak też powinna być traktowana. A stworzyć dobry pasek nie jest łatwo. Tu się udało.





Sandra Hajdas "Niezamknięty szklany klosz".

Dla mnie to historia pokazująca skrawek świata introwertyka, choć mam mgliste przeczucie, że 'szklany klosz' to alegorią czegoś jeszcze innego. Ale zakładając, że autorka jest introwertyczką, to myśl zawarta w tej opowiastce specjalnie odkrywcza nie jest i przestawia wręcz encyklopedyczne cechy takiej osoby. Aczkolwiek parabola szklanego kosza została ciekawie ukazana graficznie.






Anna Krztoń "Natrętne myśli".

To chyba najbardziej znana ogółowi twórczyni z prezentowanych w zinie nazwisk. Cóż, "Natrętne myśli" dokładają swoją cegiełkę do szumu generowanego wokół autorki "Weź się w garść". Dziewczyna pisze o trudnych rzeczach bez kompromisu, ale jednocześnie ze swadą. Dokonuje wiwisekcji własnej psychiki, a równocześnie w kadry wpuszcza dużo powietrza. A rysuje tak, że w czytelniku już od pierwszych kadrów wyzwala tony empatii do bohaterki. To już ten moment kariery, w którym czeka się z wypiekami na pojawienie się nowej pozycji na księgarskich półkach. 






Bogumiła Nowak "Małe morze".

Kolejny jednostronicowy short. Ale... chyba nie wiem o co w nim chodzi. Bogumiła operuje środkami ekspresji, które nie potrafię odcyfrować. Czyżby tu chodziło o radzenie sobie ze stresem, krytyką i złym słowem?






Karolina Romańska "Czekając na kosmicznego stopa".

Podobnie jak w przypadku "Do ostatniego drzewa" opowiastka z fabularnym początkiem i zakończeniem. Bardzo zabawna, przewrotna, z dużym ładunkiem dystansu i autoironii. O tym, że powinniśmy sami kształtować swoje życie, bez czekania na pomoc z zewnątrz (w tym konkretnym przypadku - z kosmosu :). Mangowy styl rysowania dodaje historii charakterystycznego przerysowania, co tylko podbija sytuacyjny humor. Mocny punkt zina.





Paulina Rudel "Królewna uciekła".

W notce biograficznej można wyczytać, że jest nowicjuszką w tworzeniu komiksów. Tak, póki co brakuje jej stylu i ma rachityczną, umowną kreskę. Ale strona fabularna jest już całkiem przyzwoita. Paulina zgrabnie bawi się stereotypami i sprytnie próbuje odwracać schematy. Co pozwala jej przemycić w modernistyczną parodię baśni jaką jest "Królewna uciekła" kilka jak najbardziej współczesnych bolączek towarzyszącym młodym kobietom. Jej królewna to nie potulne dziewczę czekające na swojego królewicza ale silna i pragnąca niezależności postać, która ma pomysł na siebie inny niż otoczenie by oczekiwało. Więc... można tą opowieść by narysować lepiej, ale można także było ją opowiedzieć znacznie gorzej. Królewna może i uciekła, ale jeszcze chyba o niej usłyszymy!






Viviana Maria Stanislavska "Ciche miejsce".

Viviana to jedyna przedstawicielka zagraniczna w numerze. W "Cichym miejscu" zasygnalizowała problem ostracyzmu ze strony społeczeństwa na widok karmienia piersią przez matki z miejscach publicznych. Nie zdradzę, czym jest owo ciche miejsce, gdzie bohaterka shortu mogła w spokoju dokonać tej czynności, choć - jak można się domyśleć - jest to jedno z ostatnich miejsc, które mogą nam przyjść na myśl. A zilustrowała to sympatyczną kreską przypominającą ubiegłowieczne animacje z bloku komunistycznego.






Michalina MiShiGo Targosz "efekt_halo".

W notce biograficznej autorka pisze, że "efekt_halo" to opowieść otwarta, czekająca na to, aż sam czytelnik zinterpretuje weń własne skojarzenia, przemyślenia, traumy... Zawsze podobne deklaracje traktowałem jako watę słowną czy wytrych służący do zamaskowania braku pomysłu na czytelne ukazanie przekazu, ale... w tym shorcie to działa! Jest coś magnetyzującego w kreacji tych geometrycznych postaci bez twarzy. Tak, w te białe miejsca dość szybko przekleiłem twarze z mojego życia, które pasowały mi do sytuacji ukazanych w poszczególnych kadrach. Prosty pomysł, równie minimalistyczne rysunki, a tyle możliwości interpretacyjnych. Nice work, Michalina, I'm truly impressed!




Babski Zin #3 spełnił swoją rolę. Zaprezentował twórczynie już teraz gotowe do zaatakowania większego kręgu odbiorców dłuższą fabułą i pokazał artystki na początku twórczej drogi, którym warto się przyglądać. Niech się dzieje, niech dziewczyny robią hałas!

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz