sobota, 20 stycznia 2024

Mięcho #3 (scenariusz i rysunki: Rafa Jankowski, timof comics, 2023)

Trzeci zeszyt Mięcha prawdopodobnie jest tym momentem, po którym część czytelników zdecyduje się porzucić serię.

Wcześniejszy zeszyt zastawił głównego bohatera w kryzysowej sytuacji - do sieci trafił zapis jego wyczynu jako 'zamaskowanego bohatera'. Można było się zastanawiać jakie dalsze kroki podejmie Karol i w jakim stopniu dojdzie do zszycia jego psychiki z pochłaniającą umysł zakapturzoną zjawą. Jednak Rafa Jankowski zdecydował się porzucić linearność fabularną na rzecz... artystycznej psychoterapii.

O ile elementy psychologiczne w dwóch pierwszych zeszytach były mocno widoczne, to jednak opowieść miała znamiona mrocznej (anty)superbohaterskiej historii. Fabuła była pomalutku pchana do przodu, a autor powoli odkrywał przeszłość bohatera i wnikał do umysłu Karola sprawdzając, w jakim stopniu wydarzenia z jego przeszłości miały wpływ na późniejsze decyzje. Najnowszy zeszyt to już masywny przegląd traum i lęków głównej postaci, kosztem opowiadanej historii.

Jankowski zaprzągł do przepracowania grube działa, być może po części autobiograficzne. Religię, przemoc małżeńską, alkoholizm, kwestie związane z orientacją seksualną czy deklaracje polityczno-światopoglądowe. Wszystko po to, by ukazać stan psychiczny Karola i podkreślić narastającą w nim paranoję związaną z możliwością połączenia jego osoby z postacią na nagranej bójce. W tym wszystkim zgubił się gdzieś najbardziej intrygujący element serii - zakapturzonego boogeymana, który w zeszycie pojawia się tylko na chwilę, na ostatnich stronach. Stąd pewnie część czytelników może poczuć się zmęczona dygresjami i uderzeniową dawką psychologii, skutkiem czego stracą zainteresowanie ciągiem dalszym.

Ale ale! Rafa skoro już postanowił pójść na całego w psychoanalizę, to zrobił to wyśmienicie. Artysta coraz lepiej operuje kadrem, narracją i bez kompleksów tworzy pełen podskórnego niepokoju psychologiczny thriller. Trzeci zeszyt aż skrzy się od udanych mikro pomysłów graficznych. A to walnie całostronny, niemy kadr (strona 3), którzy obniża temperaturę w pokoju o kilka stopni, a to posieka stronę na geometryczne ramki (strona 8) by pokazać siłę przyjaźni wyłącznie na pomocą gestów rąk, a to ukaże panikę bohatera za pomocą zwielokrotnionego krzyku (strona 15), która oblepia jego jaźń niczym muchy lep. Nie sposób zapomnieć o łebsko użytej czerwieni, która zawsze jest emanacją czegoś złego. 

Tak, jestem rozczarowany kierunkiem, w którym podążyła w tej części fabuła (a właściwie rozlazła się w różnych kierunkach). I jednocześnie jestem zachwycony sposobem, w jaki Jankowski ją opowiedział. Co doprowadziło to tego, że numeru czwartego nie będę wyglądał ze zniecierpliwieniem, ale gdy już go przeczytam, to odłożę na bok z poczuciem dobrze wydanych pieniędzy. Gdyż Rafa robi się coraz ciekawszym twórcą z potencjałem na robienie rzeczy wielkich w przyszłości.


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz