Jak co roku Czytelnia Nova ogłosiła open call do nowego numeru Darmozina. Selekcję przeszły różne prace - od uznanych artystów po adeptów dopiero co siłujących się z komiksową materią. Ograniczenie do trzech stron (z jednym wyjątkiem) kolejny raz wymusiło na twórcach ekspresowe podejście do puenty. Co nie jest trywialną sprawą - nawet na krótkiej formie można się wyłożyć przy braku warsztatowego doświadczenia. Niezależnie od finalnego efektu - zin przyniósł ze sobą ogromny rozstrzał stylistyczny będący misz-maszem podejmowanych tematów i graficznych prezentacji.
Światowe religie mające reinkarnację w portfolio są zgodne - to, kim się urodzimy w następnym życiu zależy od tego, jak przeżywamy obecne. A co jeśli w tym procesie zdarzy się drobniutka 'pomyłka'? Mariusz Pitura w mocno kawkowskiej opowieści kreśli wizję takiej sytuacji. To udany, przewrotny short, dodatkowo świetnie zilustrowany rysunkami Serkowskiego, który w porównaniu do Niepamięci Absolutnej pozwolił sobie na bardziej tłusty, groteskowy styl.
Mam nietypowe hobby (scen i rys.: Kekube)
Tytułowe nietypowe hobby to kolekcjonowanie 'przeklętych' obrazów. Ale w tej historii najważniejszy jest gorzko-smutny suspens. Który tym bardziej oddziałuje na czytelnika, gdyż jest wyprowadzony za pomocą minimalistycznego, uroczo-słodkiego stylu artysty. To kolejny dowód, że sympatyczne stworki nadają się do opowiadania całkiem dołerskich fabuł. Kekube w swoich szorcie mocno zarysowuje na poziomie meta problemy współczesnej młodzieży z samoakceptacją. Drugi pod rząd udany komiks, porażający finałową intensywnością.
A.Stróż (scen. i rys.: Laura Fornalik)
Enigmatyczna w interpretacji rzecz. Fabułę tworzą trzy postacie - kwilące w łóżeczku niemowlę, stojąca mroczna postać z toporem i leżące na podłodze nieruchome ciało. Scenie towarzyszy niejednoznaczny monolog. W głowie rodzą się automatycznie pytania: czy czarna plama koło nogi łóżka to krew? Czy ciało na podłodze to zwłoki? Jeśli tak - czy to zabójstwo? Z jakiego powodu? Czy to historia stricte fantasy i złowieszcza postać szuka wychowanka czy też oniryczna metafora anioła stróża przysłanego do opieki nad maleństwem po samobójczej śmierci matki? I niezależnie od odbioru, samo generowanie interpretacji przynosi dużo frajdy. Szczególnie, że opowiadanie zostało narysowane miłym dla oka realistycznym gotyckim stylem o lekko mangowych inklinacjach.
Tata jest dumny... (scen. i rys.: Adrian Janus)
Adrian połączył humor z Lovecraftem by naszkicować swoją artystyczną przyszłość. To szelmowski szorcik, narysowany jeszcze nie do końca wprawioną ręką ale już o znacznym ładunku komediowej sympatyczności.
Sklep (scen. i rys.: Jan Stachowiak)
Hah, mocno creepy rzecz. Chyba opierająca się na dwuznaczności słowa 'wózek'. Akcja dzieje się w hipermarkecie, w którym mała dziewczynka nie posiada się z radości, że za chwilę będzie mogła skoczyć po wózek i pójść z mamą na większe zakupy. Undergroundowy humor, niezalowy, 'krzywy' rysunek - rzecz głównie dla koneserów gatunku, gdyż żart jest z gatunku tych specyficznych.
Dziewczyna dla Superbohatera (scen.: Marta Jaworska, rys.: Filip Bąk)
Marta i Filip wspólnie tworzą webkomiks Droga do sukcesu - opowieść o grupie studentów w czasach, gdy zaczęli się pojawiać ludzie z supermocami (przyznam - musze go nadrobić). Umieszczony w Darmozinie komiks jest częścią serii i być może znajomość przygód Laury i jej przyjaciół pozwala na wyciągnięcie z epizodu więcej mięsa fabularnego. Natomiast czytelnik pozbawiony kontekstu wyniesie z szorciaka niespecjalnie zajmujący kawałek humorystycznej obyczajówki o tym ile przeszkadzajek może się pojawić podczas planowanego zakuwania do egzaminów. Jest to rzecz nawet dowcipnie napisana i przyzwoicie, jak na swoją działkę, narysowana, ale działa przede wszystkim jako reklamowy próbnik by czytelnik wklepał w przeglądarkę podany adres strony internetowej. Wklepałem, rzuciłem okiem, zobaczyłem, że jest całkiem sporo do czytania w kolorze. Dodałem stronę do zakładek; kiedyś do niej wrócę. Dziękuję.
Boli mnie ręka/[bez tytułu] (scen. i rys.: Anna Krztoń)
Anna Krztoń dla Darmozina #8 przygotowała dwie autobiograficzne jednoplanszówki, w swoim dobrze znanym stylu. Obie dobre, bez śladu odwalenia pracy na odczep; równie dobrze mogłyby się znaleźć w autorskich zinach Anny. Klasa sama w sobie.
Czarny piątek (scen. i rys.: Krzysztof Otorowski)
Kolejna odsłona przygód babuni Irenki. Tym razem związana z szykowaniem się na wyjście do kościoła w tytułowy czarny piątek. Cóż, Otorowski sprawnie kluczy między wspomnieniami z młodości a punktowaniem podnadczasowych ludzkich zachowań. Nie inaczej jest w tym epizodzie, gdzie wiara w zabobony idzie pod rękę z obowiązkami wynikającymi z przynależności do Kościoła Katolickiego (mimo iż nie powinna). Choć mi owa jednoplanszówka trochę zgrzyta - w moich stronach strojenie się odbywało się przede wszystkim na niedzielne msze, te w ciągu tygodnia traktowało się bardziej ulgowo.
Dzida do Rzymu (scen i rys.: Anastazja Kramer)
Anastazja przygotowała opowieść o tym, jak z przyjaciółką wybrały się stopem w zagraniczną podróż. I miały tego pecha, że trafiły na szurniętego kierowcę, który przez całą drogę męczył ich coraz dziwniejszymi opowieściami. Udało się autorce przekazać groteskowość sytuacyjną i rosnący lęk u pasażerek, mimo iż twórczyni narysowała komiks dość minimalistyczną i umowną kreską. Naprawdę typ wysadził dziewczyny na autostradzie???
Saturn (scen. i rys.: Radosław Klasa)
Szelmowska interpretacja obrazu Francisco Goyi "Saturn pożerający własne dzieci". Rzecz się dzieje w pewnym mieszkaniu w blokowcu. Bohater opowieści wraca późno do domu. Lekko się niepokojąc brakiem odzewu po wejściu, zaczyna szukać ukochanej osoby po mieszkaniu. Ciemna sypialnia odsłania przerażający widok... Zrobienie z bohaterów człekopodobnych ludków, jak i mało finezyjna kreska nie ma znaczenia, liczy się pomysł na oryginalną ekspozycję. Ta z pewnością jest nieszablonowa, choć zapewne nie wszystkim podejdzie ten rodzaj śmieszno-smutnego pato-humoru.
I tak narodził się romantyzm (scen. i rys.: Paulina Kalinowska)
Paulina Kalinowska dała się poznać jako artystka tworząca komiksowe adaptacje Ballad i romansów Adama Mickiewicza. I tak narodził się romantyzm jest czymś w rodzaju baneru reklamowego cyklu z pseudo jednostronicową fabułą. Nie jest to najlepsza rzecz od Pauliny, stać dziewczynę na więcej.
Kiss (scen. i rys.: Anna Rękoś)
Jednostronicowa głupotka z żartem, który już nie raz widzieliśmy. Bohaterka znajduje żabę i pragnie ją pocałować, by odczarować zaklętego w płaza księcia. Oczywiście, dostajemy klasyczne reality vs expectations. Ale ostatni kadr daje radę wywołać uśmiech na buzi - znaczy, cel osiągnięty.
MiśMiśMiś. Historie z Puszystolandii (scen. i rys.: Marcin Bartoś)
Bartoś to spec od wulgarnych i niesmacznych fabuł. Ale dla Darmozina przygotował historyjkę rodem z Teletubisiów. Ot, słodkie małe niedźwiedziątko skacze sobie z drzewa i przez przypadek ląduje na pełzającej obok gąsienicy. Jest klasyczne BUM, BĘC, MERD, zwierzątka żegnają się z uśmiechem. Koniec fabuły. Ale jak się dobrze przyjrzeć, to... Bartosiowi udało się w tej historyjce przemycić jeden kadr, który dorośli zinterpretują po swojemu. Wierność undergroundowi ponad wszystko. Szanuję.
Super Krecik (scen.: Marcin Bałczewski, rys.: Krzysztof Leszczewski)
Małe zwierzątka chodzą do szkoły i podobnie jak uczniowie zdarza im się zasnąć na lekcjach. Tym razem powodem rozkojarzenia był maraton filmów o superbohaterach dzień wcześniej w TV. Co się śniło krecikowi Antkowi? - odpowiedź w shorcie. Poza tym niewiele można powiedzieć o stronie scenariuszowej i rysunkowej poza 'sympatyczne'.
Duch Schrödingera (scen. i rys.: Tala Gryzda)
To duchy w końcu istnieją? Jakby są a jednak ich nie ma? Czyli podobny przypadek co kota Schrödingera! Bohaterka komiksu postanawia to sprawdzić pakując pewnego rogatego ducha do pudełka. No dobra, ale co na to kot Schrödingera, poprzedni lokator kartonu? To głupiutka rzecz, ale zanurzona w nawet smacznym pure-nonsensowym sosie. Gdyby Tala przez cały czas tak poeksperymentowała z rysunkami jak na pierwszej stronie, końcowa ocena byłaby wyższa, ale im dalej w las, to klimacik się rozłazi.
Dziobon i kociony (scen. i rys.: Magdalena Geściak)
Magda Geściak na pojedynczej planszy maluje historię pewnego malutkiego dziobona uciekającego przed trzema kocionami. Ptaszęcie nie ma szans uciec przed silniejszym wrogiem, jednak ostatni kadr zmienia fabułę o 180 stopni. Magda intencjonalnie posługuje się czarno-białymi plamami by rozrzedzić przekaz, przez co czytelnik musi się uważniej wpatrywać w szczegóły by ułożyć sobie fabularną oś. Ale też dzięki temu nie zaspoileruje sobie zakończenia przypadkowym rzutem oka na całą stronę. Sympatyczne to z akcentem na 'urocze'.
Przygody skrzata, co na ważkach lata (scen. i rys.: Dawid Żurawski)
Rok temu w Darmozinie zadebiutował Skrzat, który w tym numerze powraca z nową przygodą. Znów jest gdurowaty, z premedytacją łamie czwartą ścianę, wadzi się ze swoim twórcą i całym otoczeniem, ale koniec końców ratuje damę w opałach. I o ile pod względem scenariuszowym jest to fajna modernistyczna zabawa ze scenariuszem, humor jest niczego sobie, rysunkowo jest świetnie, to dobre wrażenie psuje zakończenie. Jest... hmm... niedostosowane pod charakter wiecznie niezadowolonego zrzędy.
Paczydła (scen. i rys.: Wartosław Saga Borutowicz)
Gdzieś w podpoznańskich lasach przycupnęła Chatka na kurzych nogach. W środku jedna czarownica machając w garze chochlą z Ikei strofuje drugą wiedźmę w sprawie noszenia okularów. Z jednej strony to fajna dwuplanszówka, ale mam wrażenie, że brakło mi dodatkowej strony by całość została spojona jakimś szwem fabularnym. Gdyż bez tego abstrakcyjny dialog pomiędzy postaciami został zawieszony w powietrzu bez puenty i wywołał u mnie głównie grymas 'wtf'. Ale Chatka została narysowana bardzo klimatycznie.
Polowanie (scen. i rys.: Krzysztof Piekut)
Short podoba mi się graficznie (gruba, klarowna kreska, dbałość o właściwe anatomie i kształty, niezłe operowanie czernią i szarością by oddać akcję dziejącą się w nocy, ale... za cholerę nie wiem co się tu wydarzyło. Mamy myśliwego, który poluje na jelenia. Po oddaniu strzału, zwraca na siebie uwagę jakieś leśnej rusałki (?), która... zamienia człowieka w grzyba (??) i wypija krew zwierzęcia (???). Jeśli tak, to nie ma to sensu. Komiks nie daje żadnych punktów zaczepenia, według których można silić się na interpretacje. Klimat jest, ale fabuła została podana zbyt nieczytelnie - chyba, że powinno się znać jakąś mitologiczną istotę przerabiającą mięso na prawdziwki.
Ziemia jest ziemniakiem (scen. i rys.: Julia Barczewska)
Julia za punkt wyjścia wzięła grę słowną wykorzystującą podobieństwo słów 'ziemia' i 'ziemniak' i postanowiła podzielić się z czytelnikiem wspólnymi cechami tych dwóch 'przedmiotów'. I jak w zabawach słownych bywa - nie ważne jak to jest narysowane (tu raczej rachitycznie) ale jakich niesztampowych i abstrakcyjnych użyto skojarzeń. A te tutaj są raczej pod młodszego czytelnika, bez bardziej finezyjnych połączeń.
Życie (scen. i rys.: Magdalena Lewandowska)
Jednoplanszowa metafora życia, o poetyckim sznycie i onirycznych kadrach. Konkluzja w postaci frazy 'życie jest próbą rośnięcia pomimo przeciwności' doczekała się inteligentnie skonstruowanej i ulotnej prezentacji.
Ten z grzybem (scen. i rys.: Marta Szulc)
Marta Szulc fabułę gry/serialu The Last of Us opowiedziała po swojemu. Używając karykaturalnej, 'dziecięcej' kreski stworzyła opowieść o grzybie-terroryście, który wyrósł nad obojczykiem głównej bohaterki w celu doprowadzenia do apokalipsy rodzaju ludzkiego. To jest tak złe, głupie i surrealistyczne, że aż fajne!
Dzik, Lubię (scen. i rys.: Arnold Woliński)
Woliński podesłał dwie odmienne od siebie jednostronicówki. Dzik został natuszowany z malarską precyzją i przedstawia tytułowego zwierza w 'bojowej' pozie. Zastosowana ekologiczna symbolika jest mocno czytelna. Druga praca, Lubię, jest przeciwieństwem Dzika. Skromna, umowna, brzydka, introwertyczna. I pokazująca jak sztuka potrafi być eskapistyczna. Arnold medium komiksowe wykorzystuje jako wzmacniacz artystycznej ekspresji kosztem fabuły i robi to w intrygujący sposób.
Same Old Shit (scen. i rys.: Grzegorz Wawrzyńczak)
Grzegorz zrobił shorta o defekującej mumii, wampirze i kończącym się papierze toaletowym. Przez upchnięcie na jednej stronie aż 12 kadrów pokrytych smolistym tuszem z początku trochę trudno załapać żart sytuacyjny, ale gdy się już wszystkie fabularne klepki ułożą, wówczas można przytaknąć 'na tak' zamysłowi. A skoro akcja dzieje się w WC, to należy oczekiwać humoru kloacznego. Ostrzegam wrażliwych, choć niesmacznych scen brak.
Kontakt (scen. i rys.: Adi Oos)
Przedstawić na jednej planszy opowieść SF o kontakcie z obcą formą życia jest trudno. Tu nie rozumiem kompletnie ostatniego kadru. Bardziej zgaduję, że wyraża obawę autora przed ekspansywnie rozwijającą się technologią. Za to lubię precyzyjną, lekko sztywną, cienką kreskę Adi Oos, która współgra mi ze stylem Łukasza Bałuta.
Otoczony (scen. i rys.: Dawid Bordewicz)
Otoczony to jeden całostronicowy kadr. Surrealistyczno-szlamowy w duchu odjazdów Łukasza Kowalczuka. I im dłużej się w niego wpatruje, tym więcej ciekawych szczegółów się zauważa. Fajny eksperyment. Me gusta.
Płynę (scen. i rys.: Wojtek WU Zieliński)
Przyzwyczaiłem się do ADHD Wojtka Zielińskiego. A tu... machnął skromną, zachowawczą w warstwie graficznej opowieść! Narysował właściwie tylko wodę i ręce pływającej postaci. Z kadru na kadr kończyny zmieniają pozycję, zgodnie z zasadami pływania żabką. Więc wydaje się, że będzie to jakaś alegoria upływu czasu czy coehlowka metafora uzyskania równowagi zen z otaczającym światem. Ale... nie. Z pewnym momencie następuje "JEB" - zwrot akcji, który brutalnie sprowadza na ziemię narosłe oczekiwania co do poetyckości komiksu. To kapitalnie pomyślana historia o bardzo realnym i przyziemnym zagrożeniu, którego ofiarą może się stać właściwie każdy. Wojtku, dałem się bezproblemowo złapać na użyty chwyt artystyczny. Konkluzja mną pozamiatała!
===
Dzięki Darmozin, że jesteś. Do następnego razu.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz