czwartek, 3 sierpnia 2023

Ćma #3: Nasiono zła (scenariusz Tomasz Grodecki, rysunki: Grzegorz Kaczmarczyk i Rafa Janko, timof comics, 2023)


Trzeci zeszyt przygód o przygodach "warszawskiego" bohatera przynosi kolejne dwie opowieści. Nawiązujące do literatury, malarstwa i najlepszych batmanowych one-shotów z czasów TM-Semic.

To już widać wyraźnie. Tomasza Grodeckiego nie interesuje czysta pulpa. Owszem, tworzy serię z gatunku superhero, ale jednocześnie kombinuje gdzie by tu zboczyć z utartych klisz i zaproponować coś autorskiego. Chłopak ma w sobie coś z Alana Moore'a - podobnie jak Czarownik z Northampton kreśli gatunkowe fabuły równocześnie przemycając filozoficzne wtręty oraz mniej bądź bardziej zawoalowanie czerpie z kulturowych spuścizn. Oczywiści, to nie ta sama liga, ale sposób myślenia podobny: by wycisnąć z konwencji nowe soki. Na razie Grodecki idzie drogą innego Alana i podobnie jak Alan Grant w batmanowskim Aborygenie czy Szczurołapie proponuje historie kameralne, z pogranicza jawy i snu, w których konfrontacja dwóch przeciwników jest przede wszystkim trampoliną do wykształcenia głębszej myśli.

W tytułowych Nasionach zła Ćma dostaje się w ręce Morfinisty, villiana oferującego bardzo silny narkotyk. Tomasz przedstawia jego dość tragiczną historię (wzorowaną na życiorysie Jana Kochanowskiego) i jednocześnie zapytuje o naturę zła. Jak silny musi być ból duszy by wstąpić na drogę występku? Co sprawia, że ludzie sięgają po chemiczne środki, by załagodzić ból straty? Jak żyć z chichoczącym losem, który być może sobie kpi? Nie powiem, historia Morfinisty okazała się całkiem przejmująca, podobnie jak końcowa refleksja.

Joanna z kolei jest o wiele bardziej enigmatycznym epizodem. Dokonano kradzieży drogocennego obrazu z Muzeum Narodowego. Cyprian Różewicz namierza złodziei, atakuje pojazd, w którym jest przewożony cenny eksponat po czym... następuje czerń a chwilę później bohater budzi się we wnętrzu dzieła, wbrew swej woli uczestnicząc w wydarzeniach na nim przedstawionych. Ale to nie jest standardowa opowieść o wskoczeniu do obrazu; sytuacja jest o wiele bardziej tajemniczo-kuriozalna, gdyż Grodecki nie wyjaśnia fenomenu, który doprowadził do tej sytuacji. Scenę z obrazu wypełniają postacie z przeszłości, a nad całą opowieścią snuje się metafizyczny wątek miłosny. Gdybym miał powiedzieć co tak naprawdę wydarzyło się w tej historii, to w sumie nie wiem (side-effect spotkania z Morfinistą?), ale wnioskuję, że to także list miłosny autora do pewne postaci historycznej.

Pod względem graficznym zeszyt #3 jest chyba najciekawszą stylistycznie odsłoną serii. Powracający Rafa Jankowski postanowił trochę wyjść poza wyrobiony w Mięchu styl i narysował swoją partię kreską, która skojarzyła mi się z Miazmą Łukasza Mazura. Specyficzne kadrowanie oraz stylizacja na średniowieczny manuskrypt dominują nad 'normalnymi' partiami, nadając historii przyjemny surrealistyczny wydźwięk. Choć tym razem Rafa musi z pokorą usunąć się w cień przed robotą Grzegorza Kaczmarczyka. Kiedyś nazwałem jego styl efekciarski i zdanie podtrzymuję. Grzegorz umie w momenty; wie jak namalować 'printscreeny' postaciom w odpowiednich pozach, bezbłędnie wyczuwa w jakich punktach ustawić kamerę by uchwyciła plan dalszy i jak skonstruować kadr, by biły z niego odpowiednie emocje. A ponadto dysponując cienką, szczegółową kreską, może poszaleć stosując efekty specjalne. I co ważne, realistyczny styl nie przesłania humanistycznego przesłania. Tragizm Morfinisty nie został przykryty bezdusznymi, wycyzelowanymi liniami; wręcz przeciwnie - one sprawiły, że w pewien sposób potrafimy rozkodować rozpacz bijącą z twarzy antagonisty.

I znów w zakończeniu wypada powtórzyć, że to najwyższa pora sprawdzić umiejętności scenopisarskie Grodeckiego w dłuższej formie. Jest coś intrygującego w tej serii - z jednej strony worldbuilding trzeszczy od braku spójności, ale z drugiej strony oczytanie twórcy manifestuje się przyjemnym, mało wyeksploatowanym, literacko-onirycznym stylem snucia opowieści. Co ewidentnie skazuje cykl na komiksową niszę, dlatego każdą zapowiedź nowego numeru należy traktować jak małe święto.



Brak komentarzy:

Prześlij komentarz