Wszystko, czego chcielibyście się dowiedzieć o wilkach... a nawet więcej!
Wilki ostatnio mają dobrą passę, jeśli chodzi o komiksy. Wydawnictwo Marginesy trzy lata temu opublikowało Wilka Jean-Marc Rochette; dwa lata temu fundacja WWF wydała własną publikację na ten temat. A teram mamy okazję zważyć w dłoniach wilczego omnibusa - liczącego 268 stron 'przyrodniczego komiksu dokumentalnego o wilkach i ludziach'. I mimo iż rzeczywiście hasło promocyjne jest prawdziwe, niech słowo 'dokumentalny' nie spowoduje chęci skończenia czytania wpisu w tym miejscu.
Małżeństwo Mizielińskich kilka ostatnich lat spędziło w towarzystwie Michała Figury, wieloletniego członka Stowarzyszenia dla Natury „Wilk”. To człowiek, który prawdopodobnie wie najwięcej o żyjących w Polsce wilkach. Ola z Danielem, niczym rasowi dokumentaliści, wyciągnęli od niego wszystko. Od historii niektórych zwierząt, po rozporządzenia prawne, na technikaliach działania fotopułapek kończąc. Czemu zdecydowali się, by uzyskane informacje przekuć na język komiksu? Można tylko zgadywać, ale faktem jest, że powstał tytuł, który chce się czytać.
Wilki. Historie prawdziwe to komiks podzielony na osiem 'rozdziałów'. Każdy z nich opowiada historię zwierząt, których losy udało się mniej bądź bardziej dokładnie monitorować i dzięki czemu pewne osobniki (bądź grupa) zyskały swoje imię. Twórcy owe opowieści mocno urozmaicają dygresjami, gdy tylko wymagają tego okoliczności. Dla przykładu - jeśli w relacji jest wspomniane o obroży telemetrycznej, to parę stron później następuje przerywnik, w którym autorzy dostarczają niezbędnych informacji o zasadzie działania takiego urządzenia oraz wszystkich zaletach i niedogodnościach jego stosowania.
Same wilcze historie - mimo iż nierówne, dostarczają pogląd na wiele aspektów dzisiejszego funkcjonowania wilków w przyrodzie i wśród ludzi. Najbardziej przejmująca jest opowieść o Lunie, małym wilczku, który przez ludzką niewiedzę zbyt przyzwyczaił się do człowieka. Historię Kosego można by nazwać CSI Roztocze (oj, jakie potężne zdobycze techniki czasami się stosuje do rozwiązywania niektórych przypadków), a zakończenie opowieści o Kampinosie cieszy 'wydreptanym ' happy-endem.
Ale to też komiks o ludziach, którzy często dla pracy zawodowej poświęcają życie prywatne. Cały czas pod telefonem, gdy sytuacja tego wymaga trzeba jechać kilkaset km, bądź spędzić pół dnia w ciemno przeszukując las. A przede wszystkim ten komiks pokazuje ich pasję. Tylko oni mogą się ucieszyć na widok odchodów bądź godzinami latać po polach z anteną radiową. I - mając cały czas pod górę - edukują społeczeństwo, cierpliwie rozprawiając się z mitami i stereotypami. Czy istnieją samce alfa? Co niesie ze sobą próba oswajania dzikich zwierząt? Dlaczego dane o liczebności wilków przekazywanych przez myśliwych należy brać z dużą dozą niepewności? Michał Figura zdaje się być gawędziarzem - chce dzielić się swoją wiedzą w każdym możliwym aspekcie, a Mizielińscy z głową owe informacje posegregowali i przekuli w komiks w taki sposób, by cały czas utrzymać czytelnika w stanie zainteresowania.
Nie wiem dokładnie na czym polega technika ligne claire, ale wydaje się mi, że małżeństwo Mizielińskich właśnie ją stosuje. Twórcy dysponują cartoonową kreską, z jednej strony prostą i oszczędną, ale w czytelny sposób ilustrującą opowiadany reportaż. Twarze ludzi są lekko karykaturalne, ale udanie odwzorujące rzeczywiste osoby. Ubrania czy sprzęt mają konieczne minimum szczegółów. Dużo lepiej przedstawiono przyrodę - ilość ukazanych krajobrazów lekko oszałamia. Całkiem możliwe, że autorzy byli we wszystkich narysowanych miejscach i wiernie je odtworzyli.
Ale nawet w warstwie rysunkowej królują wilki. Autorzy wspominają, że w komiksie jest wiele kadrów, które są rysunkowym odpowiednikiem autentycznych zdjęć z fotopułapek (dowody w dodatkach). Aleksandra z Danielem dołożyli wszelkich starań by oddać każdy niuans wilczej anatomii - od charakterystycznego chodu, przez ubarwienie sierści po zarysy całego ciała, w których widać spektrum emocji - głodu, zastraszenia, wściekłości, zabawy, karmienia mlekiem, zmęczenia. W kresce Mizielińskich każde zwierzę jest inne, o charakterystycznych cechach, że nie sposób pomylić je z innymi osobnikami. A wszystko to udało się pokazać niespecjalnie realistycznym i wymuskanym światłocieniami stylem. Spodobał mi się lekki easter-egg w podrozdziale Grzybiarz Wojownik, gdzie na chwilę zmieniają kreskę na zbliżoną do prac Mike'a Mignolii w Hellboyu.
Joe Sacco od lat pokazuje jak robić dobre reportaże. Guy Delisle swoje dzienniki opatruje autorskim, lekko cynicznym komentarzem. W dziele Mizielińskich dostajemy opowieść człowieka, który nad własną autopromocję przekłada opowieść o miłości swego zawodowego życia. I mimo, iż Wilki. Historie prawdziwe są przeznaczone dla różnowiekowego audytorium, także tego młodszego, to zdecydowanie pozycja, której warto dać szansę z powodów innych niż tylko edukacyjno-przyrodnicze.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz