czwartek, 8 września 2022

Ballada (scenariusz i rysunki rysunki: MiShiGo, wydawnictwo własne, 2022)

Tworzenie Ballady zaczęło się skromnie, od wydrukowania shorta na jedną z edycji Poznańskiego Festiwalu Sztuki Komiksu. Później projekt rozrósł się o kilka dodatkowych rozdziałów. Docelowo miał mieć 80 stron, wyszło znacznie mniej. 

Autorka już na wstępie zdradza swoje inspiracje. To Lilje Adama Mickiewicza i Balladyna Juliusza Słowackiego. Ale jeśli ktoś w tym momencie dopowie sobie, że Ballada pewnie stanowi reinterpretację tamtych utworów, to będzie w błędzie. Owszem, głównymi bohaterkami są dwie dziewczyny, lilie mają swój moment, akcja dzieje się w ramach czasowych, które mogłyby się pokrywać z literackim romantyzmem, ale... to przede wszystkim rasowe fantasy z odrobiną horroru.

Bohaterką Ballady jest Krasna, młoda dziewczyna o rudych, niczym płomień włosach. Z bliżej nieznanych powodów nie ma już rodziny ani żadnych krewnych, jej egzystencja ogranicza się do prac polowych na rodzinnej wsi i przyjaźni z Jagną. Pewnego dnia omdlewa na polu, a wieśniacy zawożą ją do goszczącej tymczasowo w wiosce tajemniczej Belladonny, która para się znachorstwem i ziołolecznictwem. Kobieta dość szybko stawia Krasnę na nogi. Z chatki ozdrowiałą dziewczynę odbiera Jagna, która cieszy się z uleczenia przyjaciółki, choć znachorka nie wzbudza jej zaufania. Niestety Krasna, choć zdrowa fizycznie, ciągle cierpi na koszmary związane z pewnym przerażającym zdarzeniem z niedalekiej przeszłości, z udziałem tajemniczej istoty.

Twórczyni sama ostrzega, że ten komiks pierwotnie miał być dłuższy, ale finalnie z uwagi na brak miejsca, stał się przegadany. To niestety czuć - tempo akcji jest całkiem spore, miejscami dość rwane, pewne wątki wydają się być napoczęte i pozostawione bez rozwinięcia, a cały worldbuilding spoczywa na rozbudowanych dialogach. Sprawia to, że wszystkie postacie są podobne charakterologicznie - to niepoprawne gaduły! I pewnie bardziej kręciłbym nosem na lekki scenariuszowy bałagan, gdyby nie to, że to... bardzo ciekawa historia. Jest retrospekcja, jest nuta tajemnicy, na finał również nie można narzekać (nie sposób go przewidzieć!) a końcowa obietnica stworzenia ciągu dalszego działa jak miód na uszy. MiShiGo zmieszała odrobinę słowiańskiego folkloru, nie za mocną nutkę romansu obyczajowego, spory ładunek grozy i zauważalną dozę feminizmu. Gdyby nie cięcia fabularne, byłoby idealnie. A tak jest tylko bardzo dobrze.

Komiks, przygotowany na poznańską imprezę komiksową jest zawarty w tej opowieści jako retrospekcja. Mimo, że odstaje klimatem i sposobem rysowania od reszty, to chwała autorce, że postanowiła włączyć go do całości jako wspomnieniowy rozdział. W nim przedstawiła obchody święta Równonocy, podczas której Krasna z Jagną udały się nad jezioro wrzucać wianki do falującej wody. MiShiGo postawiła w tym epizodzie na bardziej malarską, o impresjonistycznym wydźwięku, technikę. Nerwowe, szybkie kontury uzupełniła mocno kontrastującymi się barwami, dając przestrzeń by mogła zadziałać w tym miejscu czytelnicza wyobraźnia. To bardzo sugestywny styl, pełen niedomówień i graficznego oniryzmu.

W pozostałych rozdziałach 'czuć' więcej tworzenia przy komputerze. Kreska stała się surowsza i bardziej harda. Kontury zrobiły się mocniejsze, ale z kolei tła i kolory płytsze. Nie, nie twierdzę, że jest gorzej - wskazuję tylko na różnice, w które wyewoluował projekt. Gdyż i w nowszych rozdziałach MiShiGo również popisuje się pomysłami graficznymi, pozwalając kolorom układać swoje własne geometrie. Dziewczyna dobrze panuje nad komiksowymi regułami. Czuje, kiedy najważniejsze są zbliżenia twarzy i wie, kiedy kamerę trzeba oddalić by przyszpanować graficznym rozpasaniem. 

I czy można oderwać wzrok, studiując krócej niż minutę okładkę zdobiącą rozdział 5? Jest ka-pi-ta-lna i ma w sobie coś z gracji Damy z Łasiczką!

Jedna rzecz mnie irytowała podczas lektury (z pominięciem retrospektywnego rozdziału). Użyty font. Okropny, wybijający z klimatu, wdmuchujący w komiks smród niczym po spalonej butelce plastikowej. Czemu, aż czemu do tak wysmakowanej szaty graficznej autorka wklepała coś tak niepasującego do opowieści i bezpłciowego? W wersji drukowanej użyto tego samego kroju??? 

Kolejna dobra rzecz, która wylądowała na webkomiksach. Droga autorko, jeśli kiedykolwiek trafisz w to miejsce - wiedz, że tej historii należy się ciąg dalszy. Nie wiem, czy warto wyjaśniać wszystkie elementy, które znalazły się w Balladzie, ale tak po ludzku bardzo chce się poznać o co w tym wszystkim kaman.


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz