Komiksów post apokaliptycznych w naszym kraju powstało trochę. A w ilu z nich są dinozaury?
Michał Rudzki kreśląc podstawy fabularne swego świata nie stara się być specjalnie oryginalny. Ludzkość opanowała nie tylko całą planetę, ale także zaczęła podróżować do innych światów. Ale i tak zdążyła na Ziemi urządzić sobie piekło w postaci grzybów atomowych. Przeżyli nieliczni, którym udało się uciec do nieźle zaopatrzonych schronów. Mijały pokolenia, zapasy stopniowo topniały. W końcu nadszedł moment, z którym cofnięci cywilizacyjnie potomkowie wyszli na powierzchnię. Pozbawiona wpływów działalności ludzkiej planeta okazała się być bardzo niebezpiecznym miejscem do życia - człowiek na nowo musiał wyrywać dla siebie skrawki zmutowanych przestrzeni.
I tym sposobem scenarzysta mógł sobie pozwolić na stworzenie opowieści fantasy. Akcja Dinomanty dzieje się kilkaset (?) lat po otworzeniu schronów, kolonie ludzkie przypominają wioski średniowieczne. O dawnej wielkości się jedynie wspomina, technologia przodków albo została zapomniana, albo zwyczajnie nie przetrwała próby czasu. Dodatkowo Michał mógł sobie pozwolić na wprowadzenia do fabuły fantastycznej flory i fauny, zrzucając fakt na karb mutagennego działania promieniowania jonizującego.
Można mieć sporo uwag do takiej konstrukcji świata. Z jednej strony twórcy wmawiają nam jakie to niebezpieczne miejsce, gdzie każdy dzień jest walką o przetrwanie, z drugiej strony mimowolnie importują typowo europejsko-średniowieczne rozwiązania. Nie jestem przekonany, że w świecie, w którym władcami są gadzie bestie, ludzkość mogłaby sobie pozwolić na urządzanie targów niewolników, o których się wspomina. Uczynienie przedmiotem kultu miecza o typowo europejskim kształcie jest również prostym pójściem na scenariuszową łatwiznę - ludzkość podróżująca do gwiazd na bank musiała pozostawić po sobie coś bardziej przydatnego dla potomnych. No i dinozaury. Czemu akurat w nie coś zmutowało?
Ale wracając do fabuły. Komiks czyta się dobrze. Bardzo spodobała mi się zmyłka, kto jest głównym bohaterem tej opowieści. Takie zwroty akcji, szczególnie już na początku, tylko cieszą i świadczą o tym, że twórcy dobrze znają sztampowe rozwiązania uprawianego gatunku i próbują się z nich wyłamać. Również kreacja protagonisty jest interesująca. Miks wiedźmina i gaimanowski feeling wyszedł bez większej kostropatości a sam bohater daje się lubić. Inna sprawa, że Rudzki dał radę całkiem sprawnie nakreślić jego charakter, jednocześnie nie rezygnując z akcji i nie nudząc czytelnika.
Nie mam większych uwag do oprawy graficznej. Filip Rutowski czuje się dobrze w tej konwencji. Może i dysponuje lekko chaotyczną kreską (na niektóre kadry ewidentnie nie miał pomysłu i wyszły trochę na odwal) ale umie 'sprzedać' rysowaną opowieść. Świat przyszłości jest opanowany przez przyrodę i jest ona obecna praktycznie wszędzie. Nowe gatunki drapieżców może nie grzeszą oryginalnością ale zostały narysowane sugestywnie. Również dinozaurom nie można nic zarzucić - wzbudzają lęk i przyjmują majestatyczne pozy. Filip nie ma żadnych problemów w dynamiczniejszych scenach; umiejętnie operuje zbliżeniami na twarze bądź oddala kamerę by pokazać większy obszar konfliktu. Patrzy się na jego robotę zwyczajnie dobrze. Mogę jedynie ponarzekać na miejscami zbyt nieczytelny tusz (nałożył go Jakub Oleksów), który powoduje zlewanie się bliższego i dalszego planu w słabo odróżnialną pulpę. Ale kolory, autorstwa Oleksowa i Igi Stolpy, muszę pochwalić. Dominuje brudna zieleń, na której czerwień potworów i żółć gałek ocznych prezentuje się bardzo dobrze.
Dinomanta miał być pierwszym zeszytem dłuższej serii. Wiadomo, na Prologu się skończyło. Mając do dyspozycji tylko ten zeszyt, wiele rzeczy może razić a pewne rozwiązania fabularne zgrzytać. Ale też mam świadomość, że gdyby tytuł był kontynuowany, to twórcy uzupełniliby worldbuilding o ręce i nogi, powoli odsłaniając tajemnice tego świata. Analogicznie, żadna amerykańska zeszytówka w pierwszym numerze też nie wykłada wszystkich kart na stół a o wybiciu się ponadprzeciętność można stwierdzić dopiero po lekturze pierwszego trejda.
Czy odsłona #1, gdyby wyszła w 2022 roku mogłaby zachęcić do większego zainteresowania się tą historią? Dinomanta ma wszystkie cechy dobrego komiksu awanturniczego, więc zaryzykuję tezę, że nawet bardziej niż 6 lat temu! A na gildii zeszyt ów można dostać za 10 zł...
Ale to staroć jest i najwyraźniej porzucony projekt... Szkoda,
OdpowiedzUsuń