Jakie nowości czekają na czytelnika biorącego do łapki kolejny zeszyt Mroku? Ano, stron jest więcej i okładka limitowana jest w kolorze! A poza tym Bartoś jeszcze mocniej podkręcił tempo.
Zeszyt dwa zakończył się sporym cliffhangerem. Uwolniony z wielowiekowego zaklęcia Drakul stanął do konfrontacji z księżną Lidią a stawka pojedynku zyskała niebagatelny wymiar - prastary wampir był nie tylko zainteresowany przejęciem władzy, ale także podporządkowaniem sobie świata ludzi. I jak to z prastarymi istotami bywa - jego moc znacznie przewyższa siły wampirów późniejszych kreacji. Czy więc Lidia z poplecznikami ma szansę wyjść żywa z tej potyczki?
Ach ten Bartoś... chłop się rozkręca z tomu na tom. Wojna wampirów jest jeszcze grubszym komiksem od poprzednich i liczy sobie 57 stron. A czas akcji to zaledwie kilka godzin. Co oznacza, że dostajemy rozciągniętą na kilkadziesiąt stron wampirzą nawalankę. Czy nudzi? O dziwo nie. Autor dał radę zawrzeć parę zwrotów akcji, gdzie o zwycięstwo raz ociera się Drakul a raz Lidia, fabuła rwie z kopyta do przodu ale trzeba też pamiętać jak szlamowy jest to komiks i jakich narzędzi Marcin używa do konstrukcji opowieści. Na przykład rozwiązania z przysłowiowego tyłka. Okazuje się, że Drakul włada czarną magią (bo czemu nie?), która zapewnia mu nieśmiertelność. Lidia ową magią nie włada, ale... Bartoś wyjmuje z worka dwóch innych wampirów, którzy byli szkoleni w czarnej magii na obecność powrotu arcywampira. I można więc przedłużyć walkę, tym razem wyśrubowaną o rzucane różne fireballe i lightingi. Wraca do gry także wampir ze śródmieścia, choć i jego moce niekoniecznie mogą być przydatne w starciu z prastarą siłą.
Ponieważ to już trzeci tom, więc czytelnik jest już zaszczepiony na ten rodzaj opowiadanej historii. Ba, nawet pewnie (jak ja) zaczyna go niezdrowo lubić. A ten zeszyt pod względem tempa akcji i dynamiki walk można przyrównać do finałów marvelowskich eventów. Z tym, że... to nie jest finał i komiks ponownie kończy się cliffhangerem!
Zapewne Bartoś (patrząc po szybkości wydawania) ma już zrobione 10 tomów i rezolutnie je dawkuje wrzucając kolejne zeszyty na sklep Gildii. Gość ani chybi jest finansowym wampirem i sukcesywnie będzie drenował mój portfel. Szlag :)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz