wtorek, 21 grudnia 2021

Chaos i entropia: I (scenariusz i rysunki: Bartłomiej Nahajski, wydawnictwo własne, 2021)

O tym króciutkim zinie niewiele można powiedzieć oprócz tego, że minimalistyczne ziarna Jana Mazura zaczynają przynosić plony.

Bartek Nahajski prowadzi fanpejdż Chaos i Entropia, na którym od 2016 roku publikuje swoje webkomiksy. Stronę znam od niedawna, ale polecam. Pięć lat doskonalenia warsztatu sprawiło, że chłopak w 2021 roku ma całkiem niezłe pomysły na absurdalno-obyczajowy humor. A że tworzy patyczaki, to skojarzenia z twórczością Mazura nasuwają się same. Bartek chyba jest tego świadom, gdyż by trochę odróżnić się od swego bardziej rozpoznawalnego kolegi, jako swój znak rozpoznawczy wymyślił sobie szare, zblurowane tła. Lubi też od większego święta pacnąć jakiś kolor. Jedynie nie chce mu się eksperymentować z fontem, ale wiadomo - webkomiksy mniej przykładają uwagi do tego aspektu.

W tym roku Bartłomiejowi zamarzyło się upapiernić jedną ze swoich historii. Jak pomyślał, tak zrobił i dzięki temu można powąchać ośmiostronicową historię o pewnym patyczaku, który postanowił kupić skręta z ziołem u miejscowego dilera. Wyszła Nahajskiemu historia z quasi puentą, raczej przewidywalną, ale w I bardziej chodzi o to by zaprezentować komiksiarzom-papierowcom swoje umiejętności w opowiadaniu fabuł mając do dyspozycji ograniczoną liczbę kresek. 

Przy pierwszej lekturze miałem problemy z pierwszą stroną - myślałem, że główny bohater dostaje mandat od policjanta. Dopiero dalsza część fabuły naprowadziła mnie na właściwe tory. Ale ogólnie chłopak umie w minimalizm. Dobrze oddaje emocje szargające ciałem bohatera; podoba mi się kadr z łamaniem czwartej ściany. Na przyszłość życzyłbym sobie w papierowych zinach przede wszystkim odważniejszego komponowania ramek. Większość stron to sześć jednakowych kadrów - tu aż się prosi o przełamanie monotonni.

Chaos i entropia ma więc swój pierwszy papierowy zin. Niespecjalnie zajmujący (rzeczy na FB ma lepsze), ale pokazujący że warto śledzić dokonania autora. Dobrego mazurzenia nigdy dość.


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz