sobota, 6 marca 2021

Góry Szaleństwa (scenariusz: Adam Fyda, rysunki: Adam Fyda, wydawnictwo: Timof i cisi wspólnicy, 2020)

 


Kilka dni temu pojawiła się na grupie recenzja książkowej antologii dzieł Lovecrafta, więc to doskonała okazja by pokazać komiksową świeżynkę i debiutancki komiks Adama Fydy Góry Szaleństwa.


Przemek Pawełek recenzując jakiś czas temu Niezwyciężonego trochę kręcił nosem, że w dzisiejszych czasach nie godzi się na wierne przepisywanie dialogów w kadry komiksowe. Tu chyba będzie zadowolony - Fyda poszedł w drugą stronę, gdyż skonstruował komiks, który jest jednocześnie 'komiksyzacją' powieści i jednocześnie... jej sequelem. Akcja dzieje się dwa lata po wydarzenia z kart książki - rusza nowa wyprawa by dowiedzieć się co tam się wydarzyło. A na miejscu praktycznie powtarza się sytuacja z oryginału. Różnica w tym, że dostajemy mniej Lovecrafta, a więcej filmowego Prometeusza. Autor na skrzydełku okładki dość asekuracyjnie zaznacza, że nie chodziło mu o zrobienie kalki lovecraftowskich okropności (chociaż są obecne) a pokazanie małości człowieka wśród monumentalnych pejzaży Antarktydy. Wyszło... tak sobie. Doceniam pomysł wizualizacji notatek z pierwszej wyprawy w czerni-bieli, mamy parę naprawdę ładnych paneli dwustronnych, ale sama historia, która wyjaśnia wszystko kawę na ławę nie angażuje za wiele emocji. Może to też dzięki sztywności ruchu kreowanych postaci, którzy albo wyglądają na wiecznie zmęczonych, albo pasują jako pojedyncza ilustracja do książki? Niezwyciężony "zrobił to lepiej". W Górach Szaleństwa brakło doświadczenia w komiksowym warsztacie, efektem czego otrzymujemy historię, którą szybko się zapomina. Trochę szkoda.


Recenzja pierwotnie umieszczona na grupie Komiksy bez granic.




Brak komentarzy:

Prześlij komentarz